czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 20

UWAGA! OD TERAZ ROZDZIAŁY PISANE SĄ Z PERSPEKTYWY ZAYNA

*Około 3 lata później *

- Dobra Patty, przyjadę jutro Pa! – usłyszałem śmiech Nialla z kuchni. Siedziałem z Harrym przed telewizorem i oglądałem jeden z tych debilnych horrorów, które teoretycznie powinny straszyć ludzi. Jednakże my obecnie ziewaliśmy i wymienialiśmy zdawkowe spostrzeżenia dotyczące niedociągnięć filmu.
- Co tam? – zagadnąłem blondyna, gdy usiadł na fotelu obok nas. Harry znudzonym wzrokiem przyglądał mu się i także czekał na odpowiedź.
- Wszystko dobrze.- odpowiedział wzruszając ramionami, a ja tylko pokiwałem głową.
Postanowiliśmy ze Stylesem zawrzeć sojusz  trzy lata temu. Odkąd staliśmy się partnerami jesteśmy praktycznie nie do zdarcia. Ponadto, nasze relacje wróciły do tych z czasów dzieciństwa.
Wstałem ociężale z kanapy i  wyszedłem na podwórko. Chłodny powiew grudniowego powietrza owiał moją twarz i szyję. Odpaliłem papierosa i oparłem się o balustradę.
Zmieniliśmy naszą kryjówkę, by ukryć się przed gangiem Pedro. Udało nam się ich dopaść dopiero rok temu, ale Niall i tak utrzymywał stały kontakt ze swoją siostrą.  W końcu ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. Nikt nie spodziewał się, że jego matka wywinęła taki numer. Blondyn postanowił zachować swoje fałszywe nazwisko, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń w  naszym środowisku.
Nie miałem pojęcia co u Niej słychać, nie specjalnie się tym interesowałem. Po czasie zrozumiałem, że dobrze postąpiłem. Ona była zbyt delikatna, by móc żyć w tym samym świecie, co ja. Randkowałem z przypadkowymi kobietami, tak jak lubiłem najbardziej. Bez obietnic, bez zobowiązań. Żyć nie umierać.
Przyglądałem się jeszcze ostatnim pomarańczowym listkom zwisającym na potężnych gałęziach drzew. Niektóre z nich nawet teraz wiatr bestialsko zdmuchiwał, by upadły one na przemoczoną od deszczu ścieżkę.
- Zayn? Musimy jechać. Mamy coś do zrobienia.- powiedział Styles kładąc mi dłoń na ramieniu, a ja w milczeniu pokiwałem głową i dopaliłem papierosa. Poszedłem za nim do samochodu i usiadłem za kierownicą.
Mknęliśmy przez leśną dróżkę, która wyrzucała nas co jakiś czas w górę. Dojechaliśmy w końcu pod opuszczony dom, który był schroniskiem narkomanów.
Kopnąłem z impetem drzwi i  weszliśmy. Dwóch mężczyzn około czterdziestu lat spojrzało na nas z przestrachem, a ja wziąłem jednego za koszulę i przygwoździłem do ściany. Trząsł się ze strachu a ja uśmiechnąłem się szyderczo. Uwielbiałem władzę, jaką miałem nad takimi ludźmi. Ich strach dawał mi siłę i chęć do życia.
- Gdzie Roberto? – zapytałem, a kiedy facet nie odpowiedział trzasnąłem jego głową o ścianę. Wrzasnął z bólu, podczas gdy z jego głowy zaczęła sączyć się krew. Ponowiłem pytanie i walnąłem go pięścią w twarz. Jego towarzysz chciał się na mnie rzucić, ale Harry znokautował go jednym ciosem.
- Lewy pokój na górze – szepnął ledwie słyszalnie, a ja puściłem go by mógł paść z bólem na ziemię. Wolnym krokiem podążyliśmy schodami wyciągając broń. Wtargnęliśmy do pokoju, gdzie znaleźliśmy nasz cel.
- Witaj kolego! – powiedział Harry z przesadnie sarkastyczną radością unosząc ręce wysoko w górę. Ledwie pełnoletni brunet spojrzał na nas i schował twarz w dłoniach. Wiedziałem co teraz czuł. Ból. Strach. Przerażenie.
- Co chcecie mi zrobić? – spytał cicho podpierając podbródek o dłonie. Siedział pokornie na łóżku. Dzieciak.
- Powinieneś to dobrze wiedzieć. Nie trzeba było się wciągać w to gówno. Narkotyki to nie zabawa dla dzieci bez pieniędzy. – powiedział loczek kucając przed nim z ciepłym uśmiechem. Chłopak z przestrachem wpatrywał się w jego zielone oczy, a on zaśmiał się perliście i cofnął parę kroków, by w końcu podeprzeć  o parapet.
-Zayn, nie ma co przedłużać tej gierki. Dawaj. – powiedział zachęcająco ze złośliwym uśmiechem, który odwzajemniłem.  Wymierzyłem prosto w serce przerażonego chłopaka, który nieoczekiwanie zaczął płakać. Na szczęście nie pomyliłem się ani o centymetr i po chwili dało się usłyszeć jego ostatnie tchnienie. Dmuchnąłem w pistolet i włożyłem z powrotem za pasek, a Harry pokręcił rozbawiony głową i zaczął mi klaskać.
-Nie wiem jak ty to robisz, że nigdy nie pudłujesz.
- Mam doświadczenie, wprawę i dobre oko. Nic specjalnego.- powiedziałem wzruszając ramionami, gdy schodziliśmy po skrzypiących, ciemnych stopniach. Całe to miejsce obracało się w szaro-zielonych barwach. Każdy kąt był zawalony milionem pustych strzykawek, bądź opakowaniami po proszkach.
Wróciliśmy do domu w świetnych nastrojach, więc postanowiliśmy to uczcić. Zadzwoniliśmy po znajomych i  pojechaliśmy do klubu,  znajdującego się nieopodal. Pocałowałem czule Margaret w usta i przywitałem się z resztą. Lubiłem tą czarnulkę, bo pomimo całej sytuacji z Patty nadal nie kazała mi się odpieprzyć. To moja dziewczyna ideał.
Wyjątkowo zdarzyło mi się upić. Cały czas śmiałem i przedrzeźniałem się z Hazzą, aż podszedł do nas zniesmaczony Niall.
- Zabiliście go? – spytał  poruszony, a ja tylko podniosłem brwi i spojrzałem na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Kogo? My się kulturalnie bawimy, nikogo nie bijemy.- zacząłem bredzić pod nosem, a blondyn przewrócił oczami.
- Zayn, ogarnij się. Mówię o tym młodym, zagubionym chłopaku, który nie miał pieniędzy za towar. Zabiliście?- ponowił pytanie, a ja po chwili zajarzyłem o kogo mu chodzi.
- Aa mówisz o tym dzieciaku! Taa, trafiłem za pierwszym razem! Prosto w serce! - wrzasnąłem, a Harry zaczął wiwatować w tle. Całe nasze grono znajomych zaczęło chichotać i klaskać, a ja wstałem i w geście triumfu wyrzucałem pięści w górę. Blondyn spojrzał na mnie z otwartymi ustami, a ja uśmiechnąłem się głupio.
- Co ci się do cholery stało? Kiedyś taki nie byłeś. – wyszeptał, a ja tylko parsknąłem i machnąłem lekceważąco ręką.
- Młody, tu nie ma miejsca dla mięczaków. Taka nasza praca, ty też zabijasz ludzi z przyjemnością- nie zdążyłem nawet dokończyć wypowiedzi, a chłopak zepchnął mnie ze stołka na ziemię. Pogłaskałem bolące miejsce na głowie i ostatnie co zobaczyłem to wrzeszczącego Stylesa na Horana.

***

Obudziłem się w swoim łóżku z bolącą głową. Wiedziałem, że wczoraj dużo wypiłem, ale nie sądziłem że aż tak. Ból rozsadzał mnie od środka, więc szybko łyknąłem tabletki i wypiłem litrową butelkę wody stojącą przy łóżku. Wstałem i spojrzałem na zegarek, który wskazywał 11. Cholera. Styles mnie zabije.
Dzisiaj była sobota, więc pracowaliśmy dwójkami. Niektórzy mieli odpocząć po tygodniowych harówach, więc ograniczaliśmy rozprowadzanie do minimum. Wypadał mi dzisiaj dyżur z Jessem.
Wszedłem do salonu, gdzie zastałem Nialla przyodzianego w elegancką, granatową koszulę. Zmrużyłem oczy. Jak przez mgłę pamiętałem jego obecność we wczorajszym klubie. Nie mam pojęcia kiedy się zjawił i czy cos zrobił. Pamiętam tylko, że był. Więcej nie mogę od siebie wymagać w takim stanie. Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się przyjaźnie i zawołał:
- Ubieraj się. Zaraz wyjeżdżamy. – spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem, jednak założyłem czarne spodnie, tego samego koloru bluzkę i moją nieodłączną skórzaną kurtkę. Kiedy dotarłem do przedpokoju chłopak już na mnie czekał z pogodnym wyrazem twarzy. Zazdrościłem mu, że nie miał kaca giganta. Nie potrafię w takich chwilach myśleć, a co dopiero pracować. No ale cóż, jakoś będę musiał przeżyć.
Wsiedliśmy do jego granatowego wozu. Blondyn zaczął nucić coś pod nosem, a ja podparłem się łokciem o szybę i przysnąłem na moment.
- Zayn obudź się. Wychodzimy.- powiedział, a ja w szybkim tempie otworzyłem zaspane oczy i rozejrzałem się wokoło. Zmarszczyłem brwi, ale wysiadłem nieco zaskoczony za Horanem. To w niczym nie przypominało mojej pracy. Ani w ogóle niczego, co kojarzę.
Chłopak zapukał do drzwi i odsunął się kawałek.
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy w drzwiach zobaczyłem Ją. Uparcie patrzyła w podłogę i tylko nieśmiało spoglądała z wahaniem w moją stronę. Wpatrywałem się w jej tęczówki, których tak dawno nie widziałem. Na jej ustach nie było śladu uśmiechu, a jedynie coś w rodzaju strachu. Przełknęła głośno ślinę i przesunęła się, umożliwiając nam wejście do  środka. Słyszałem, jak cichym, aczkolwiek gorączkowym szeptem pyta Nialla o cel mojej wizyty, a on tylko klepie ją w ramię i obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Przechodzę obok niej z dłońmi wsadzonymi w kieszenie i zatrzymuje przy przeciwległym oknie. Wpatruje się w ogród, który znajdował się za domem, by tylko nie musieć na nich patrzeć. Słyszę skrzypienie sprężyn znajdujących się w kanapie i po chwili jej aksamitny głos. Jej rysy stały się doroślejsze, a ona sama zdawała się poważniejsza niż dotychczas.
Niall rozmawia z nią na różne tematy jakby zupełnie zapomniał, że  mnie tu przywiózł i że ja w ogóle istnieję. Po chwili moje uszy wychwytują przepiękny dźwięk, jakim jest jej perlisty śmiech. Zapewne blondynek opowiedział jej jeden z tych dowcipów o gangsterach, którymi on sypie jak z rękawa.
- Zayn, mógłbyś zwrócić na mnie uwagę? – zapytał blondyn, a ja zacisnąłem dłonie w pięści i odwróciłem się. Mój wzrok mimowolnie powędrował najpierw na dziewczynę, która patrzyła się w bok. Nie chciałem tu być. Nie chcę znów Jej rozpamiętywać. To zamknięty rozdział w moim życiu, a przez niego ta rana znowu zaczyna się otwierać i wbijać mi noże w serce. Pomimo, że to ja z nią zerwałem. Zrobiłem to tylko dla jej dobra, chociaż jestem urodzonym egoistą. Dziwne.
- Sądzę, że musicie poważnie porozmawiać. Zaczynasz przeginać w pracy, stajesz się terrorystą. Nigdy nie zabijałeś z ochotą, ja to wiem. Możesz mi wmawiać kłamstwo, ale mnie nie oszukasz. Przy Patty byłeś łagodny jak baranek, więc liczę, że to spotkanie naprawi cię chociaż trochę. – powiedział blondyn patrząc na mnie uważnie. Pocałował Ją w policzek i zapewnił, że wróci za pół godziny.
Niall opuścił dom, a ja odwróciłem się z powrotem w stronę ogrodu. Słyszałem jej płytki i nerwowy oddech, ale nie przejmowałem się tym zbytnio. Nigdy więcej jej nie zobaczę, to prawie pewne. Ona nie chce mnie znać. Po co mam się zmieniać? Nie mam nic, na czym tak naprawdę by mi zależało.
- Pamiętasz jak przez pewien czas mieszkałam  w twoim domu? Też miałeś ogród.  Był tam rodzaj kwiatów, których nie znałam, ale niesamowicie mi się podobały. Po długich poszukiwaniach udało mi się je znaleźć.– usłyszałem niepewny głos Patty, przez który od razu odwróciłem się w jej stronę.
- Właśnie zauważyłem. Pamiętaj żeby dobrze o nie zadbać– powiedziałem zerkając z ukosa na zapadające w zimowy sen kwiaty. Po dłuższym namyśle usiadłem na fotelu naprzeciw dziewczyny i po prostu jej się przyglądałem z przekrzywioną twarzą. Poczuła się niekomfortowo, bo zaczęła się bawić włosami, na co zaśmiałem się odruchowo pod nosem. Patty spojrzała na mnie podejrzliwie.
- No co? – spytała, a kiedy chciałem tylko machnąć ręką, popatrzyła na mnie groźnie.
- Po prostu wciąż w ten sam sposób wyrażasz zakłopotanie. I masz taką samą reakcję, jak ktoś nie chce ci o czymś powiedzieć. – mruknąłem z lekkim uśmiechem, a ona odważyła się spojrzeć prosto w moje oczy.
- Spróbujemy normalnie porozmawiać? – zapytała niepewnie oczekując aprobaty, a ja pokiwałem powoli głową. Uśmiechnęła się burząc cały mój spokój.
Chciałem o niej zapomnieć.
Wmówić sobie, że ona nie jest dla mnie.
W tym momencie mój egoizm ustalił sobie nowy cel.

Musze ją odzyskać.

***
Witajcie moje miśki po tak długiej przerwie <3
Po pierwsze chcę Was przeprosić za te opóźnienia i w ogóle.  Wiecie jak to jest jak nie ma weny,a ja właśnie to przeżywam i jest mi z tym źle.:(
Rozdział dodaję dopiero teraz, ponieważ wcześniej nie było mnie w domu.
Od teraz każdy rozdział dodaję z perspektywy Zayna, bo mam na to jakiś już zarys fabuły:)
Bardzo serdecznie chciałam podziękować za 12 komentarzy pod 19 rozdziałem ^^
Naprawdę cieszyłam się z tego całym serduszkiem! <3
Następny 24 lutego słońca moje!:*

8 komentarzy:

  1. Super! Nawet bardzo fajnie się czyta jak opowiada Zayn...Nie mogę się doczekać nn!! KochamCie i czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.. czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Czekam na kolejny!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa! w końcu się doczekałam! <3
    Boże jesteś genialna dziewczyno zazdroszczę ci talentu! ;o
    Mam nadzieję że dokładnie opiszesz ich rozmowę i w jakiś sposób połączysz ich ze sb, no oczywiście nie od razu, żeby było wszystko pięknie i kolorowo ale żeby było ciekawie jak w pierwszej części! No ale co ja tam mogę :D
    Bardzo się cieszę, że kontynuujesz tego bloga, bo chyba bym zwariowała :P
    Poprzedni rozdział zakończyłaś bardzo zaskakująco, nie spodziewałam się tego kompletnie i właśnie tym mnie w 100% przekonałaś do siebie i tego bloga :)
    Z niecierpliwością czekam na nn :* - Paulinka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział, całe opowiadanie również. <3
    Fajnie, że zaczynasz pisać z perspektywy Zayna.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam, Karo. <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. To w tym momencie czuje. Z zewnątrz jestem spokojna, ale w środku rozrywa mnie na kawałki. Końcówka wręcz idealne. Rozjebałaś mi nią cały świat. Teraz będę tylko myśleć 'co dalej, co dalej?!' . Kocham i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. dmjfrhewkdcvhfewsdkfcvjewksxchvfyueikdcmnduyfcievcbureichndjkcnbehjcbxnbswicbsjvcdcjhvfyudjcvfruchbvfcuycnevbhjdcnjdcdhxjkdvjrhencvfbyvncebd ,jednym słowem zajebiste ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Calkiem niedawno znalazlam twojego bloga iii...wow, jestem pod duzym wrazeniem. :D Swietnie piszesz! Masz we mnie czytelniczke. Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń