UWAGA! OD TERAZ ROZDZIAŁY PISANE SĄ Z PERSPEKTYWY ZAYNA
*Około 3 lata później *
- Dobra Patty, przyjadę jutro Pa!
– usłyszałem śmiech Nialla z kuchni. Siedziałem z Harrym przed telewizorem i
oglądałem jeden z tych debilnych horrorów, które teoretycznie powinny straszyć
ludzi. Jednakże my obecnie ziewaliśmy i wymienialiśmy zdawkowe spostrzeżenia
dotyczące niedociągnięć filmu.
- Co tam? – zagadnąłem blondyna,
gdy usiadł na fotelu obok nas. Harry znudzonym wzrokiem przyglądał mu się i
także czekał na odpowiedź.
- Wszystko dobrze.- odpowiedział
wzruszając ramionami, a ja tylko pokiwałem głową.
Postanowiliśmy ze Stylesem
zawrzeć sojusz trzy lata temu. Odkąd
staliśmy się partnerami jesteśmy praktycznie nie do zdarcia. Ponadto, nasze
relacje wróciły do tych z czasów dzieciństwa.
Wstałem ociężale z kanapy i wyszedłem na podwórko. Chłodny powiew grudniowego
powietrza owiał moją twarz i szyję. Odpaliłem papierosa i oparłem się o
balustradę.
Zmieniliśmy naszą kryjówkę, by
ukryć się przed gangiem Pedro. Udało nam się ich dopaść dopiero rok temu, ale
Niall i tak utrzymywał stały kontakt ze swoją siostrą. W końcu ta wiadomość spadła jak grom z
jasnego nieba. Nikt nie spodziewał się, że jego matka wywinęła taki numer.
Blondyn postanowił zachować swoje fałszywe nazwisko, żeby nie wzbudzać
niepotrzebnych podejrzeń w naszym środowisku.
Nie miałem pojęcia co u Niej
słychać, nie specjalnie się tym interesowałem. Po czasie zrozumiałem, że dobrze
postąpiłem. Ona była zbyt delikatna, by móc żyć w tym samym świecie, co ja.
Randkowałem z przypadkowymi kobietami, tak jak lubiłem najbardziej. Bez
obietnic, bez zobowiązań. Żyć nie umierać.
Przyglądałem się jeszcze ostatnim
pomarańczowym listkom zwisającym na potężnych gałęziach drzew. Niektóre z nich
nawet teraz wiatr bestialsko zdmuchiwał, by upadły one na przemoczoną od deszczu
ścieżkę.
- Zayn? Musimy jechać. Mamy coś
do zrobienia.- powiedział Styles kładąc mi dłoń na ramieniu, a ja w milczeniu
pokiwałem głową i dopaliłem papierosa. Poszedłem za nim do samochodu i usiadłem
za kierownicą.
Mknęliśmy przez leśną dróżkę,
która wyrzucała nas co jakiś czas w górę. Dojechaliśmy w końcu pod opuszczony
dom, który był schroniskiem narkomanów.
Kopnąłem z impetem drzwi i weszliśmy. Dwóch mężczyzn około czterdziestu
lat spojrzało na nas z przestrachem, a ja wziąłem jednego za koszulę i
przygwoździłem do ściany. Trząsł się ze strachu a ja uśmiechnąłem się
szyderczo. Uwielbiałem władzę, jaką
miałem nad takimi ludźmi. Ich strach dawał mi siłę i chęć do życia.
- Gdzie Roberto? – zapytałem, a
kiedy facet nie odpowiedział trzasnąłem jego głową o ścianę. Wrzasnął z bólu, podczas
gdy z jego głowy zaczęła sączyć się krew. Ponowiłem pytanie i walnąłem go
pięścią w twarz. Jego towarzysz chciał się na mnie rzucić, ale Harry
znokautował go jednym ciosem.
- Lewy pokój na górze – szepnął
ledwie słyszalnie, a ja puściłem go by mógł paść z bólem na ziemię. Wolnym
krokiem podążyliśmy schodami wyciągając broń. Wtargnęliśmy do pokoju, gdzie
znaleźliśmy nasz cel.
- Witaj kolego! – powiedział
Harry z przesadnie sarkastyczną radością unosząc ręce wysoko w górę. Ledwie
pełnoletni brunet spojrzał na nas i schował twarz w dłoniach. Wiedziałem co
teraz czuł. Ból. Strach. Przerażenie.
- Co chcecie mi zrobić? – spytał
cicho podpierając podbródek o dłonie. Siedział pokornie na łóżku. Dzieciak.
- Powinieneś to dobrze wiedzieć.
Nie trzeba było się wciągać w to gówno. Narkotyki to nie zabawa dla dzieci bez
pieniędzy. – powiedział loczek kucając przed nim z ciepłym uśmiechem. Chłopak z
przestrachem wpatrywał się w jego zielone oczy, a on zaśmiał się perliście i
cofnął parę kroków, by w końcu podeprzeć o parapet.
-Zayn, nie ma co przedłużać tej
gierki. Dawaj. – powiedział zachęcająco ze złośliwym uśmiechem, który
odwzajemniłem. Wymierzyłem prosto w
serce przerażonego chłopaka, który nieoczekiwanie zaczął płakać. Na szczęście
nie pomyliłem się ani o centymetr i po chwili dało się usłyszeć jego ostatnie
tchnienie. Dmuchnąłem w pistolet i włożyłem z powrotem za pasek, a Harry
pokręcił rozbawiony głową i zaczął mi klaskać.
-Nie wiem jak ty to robisz, że
nigdy nie pudłujesz.
- Mam doświadczenie, wprawę i
dobre oko. Nic specjalnego.- powiedziałem wzruszając ramionami, gdy
schodziliśmy po skrzypiących, ciemnych stopniach. Całe to miejsce obracało się
w szaro-zielonych barwach. Każdy kąt był zawalony milionem pustych strzykawek,
bądź opakowaniami po proszkach.
Wróciliśmy do domu w świetnych
nastrojach, więc postanowiliśmy to uczcić. Zadzwoniliśmy po znajomych i pojechaliśmy do klubu, znajdującego się nieopodal. Pocałowałem czule
Margaret w usta i przywitałem się z resztą. Lubiłem tą czarnulkę, bo pomimo
całej sytuacji z Patty nadal nie kazała mi się odpieprzyć. To moja dziewczyna
ideał.
Wyjątkowo zdarzyło mi się upić.
Cały czas śmiałem i przedrzeźniałem się z Hazzą, aż podszedł do nas
zniesmaczony Niall.
- Zabiliście go? – spytał poruszony, a ja tylko podniosłem brwi i
spojrzałem na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Kogo? My się kulturalnie
bawimy, nikogo nie bijemy.- zacząłem bredzić pod nosem, a blondyn przewrócił
oczami.
- Zayn, ogarnij się. Mówię o tym
młodym, zagubionym chłopaku, który nie miał pieniędzy za towar. Zabiliście?-
ponowił pytanie, a ja po chwili zajarzyłem o kogo mu chodzi.
- Aa mówisz o tym dzieciaku! Taa,
trafiłem za pierwszym razem! Prosto w serce! - wrzasnąłem, a Harry zaczął
wiwatować w tle. Całe nasze grono znajomych zaczęło chichotać i klaskać, a ja
wstałem i w geście triumfu wyrzucałem pięści w górę. Blondyn spojrzał na mnie z
otwartymi ustami, a ja uśmiechnąłem się głupio.
- Co ci się do cholery stało?
Kiedyś taki nie byłeś. – wyszeptał, a ja tylko parsknąłem i machnąłem
lekceważąco ręką.
- Młody, tu nie ma miejsca dla
mięczaków. Taka nasza praca, ty też zabijasz ludzi z przyjemnością- nie
zdążyłem nawet dokończyć wypowiedzi, a chłopak zepchnął mnie ze stołka na
ziemię. Pogłaskałem bolące miejsce na głowie i ostatnie co zobaczyłem to
wrzeszczącego Stylesa na Horana.
***
Obudziłem się w swoim łóżku z bolącą głową. Wiedziałem, że
wczoraj dużo wypiłem, ale nie sądziłem że aż tak. Ból rozsadzał mnie od środka,
więc szybko łyknąłem tabletki i wypiłem litrową butelkę wody stojącą przy
łóżku. Wstałem i spojrzałem na zegarek, który wskazywał 11. Cholera. Styles mnie zabije.
Dzisiaj była sobota, więc pracowaliśmy dwójkami. Niektórzy
mieli odpocząć po tygodniowych harówach, więc ograniczaliśmy rozprowadzanie do
minimum. Wypadał mi dzisiaj dyżur z Jessem.
Wszedłem do salonu, gdzie zastałem Nialla przyodzianego w
elegancką, granatową koszulę. Zmrużyłem oczy. Jak przez mgłę pamiętałem jego
obecność we wczorajszym klubie. Nie mam pojęcia kiedy się zjawił i czy cos
zrobił. Pamiętam tylko, że był. Więcej nie mogę od siebie wymagać w takim
stanie. Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się przyjaźnie i zawołał:
- Ubieraj się. Zaraz wyjeżdżamy. – spojrzałem na niego
zmęczonym wzrokiem, jednak założyłem czarne spodnie, tego samego koloru bluzkę
i moją nieodłączną skórzaną kurtkę. Kiedy dotarłem do przedpokoju chłopak już
na mnie czekał z pogodnym wyrazem twarzy. Zazdrościłem mu, że nie miał kaca
giganta. Nie potrafię w takich chwilach myśleć, a co dopiero pracować. No ale
cóż, jakoś będę musiał przeżyć.
Wsiedliśmy do jego granatowego wozu. Blondyn zaczął nucić
coś pod nosem, a ja podparłem się łokciem o szybę i przysnąłem na moment.
- Zayn obudź się. Wychodzimy.- powiedział, a ja w szybkim
tempie otworzyłem zaspane oczy i rozejrzałem się wokoło. Zmarszczyłem brwi, ale
wysiadłem nieco zaskoczony za Horanem. To w niczym nie przypominało mojej
pracy. Ani w ogóle niczego, co kojarzę.
Chłopak zapukał do drzwi i odsunął się kawałek.
Otworzyłem szeroko oczy, kiedy w drzwiach zobaczyłem Ją.
Uparcie patrzyła w podłogę i tylko nieśmiało spoglądała z wahaniem w moją
stronę. Wpatrywałem się w jej tęczówki, których tak dawno nie widziałem. Na jej
ustach nie było śladu uśmiechu, a jedynie coś w rodzaju strachu. Przełknęła
głośno ślinę i przesunęła się, umożliwiając nam wejście do środka. Słyszałem, jak cichym, aczkolwiek
gorączkowym szeptem pyta Nialla o cel mojej wizyty, a on tylko klepie ją w
ramię i obiecuje, że wszystko będzie dobrze. Przechodzę obok niej z dłońmi
wsadzonymi w kieszenie i zatrzymuje przy przeciwległym oknie. Wpatruje się w
ogród, który znajdował się za domem, by tylko nie musieć na nich patrzeć.
Słyszę skrzypienie sprężyn znajdujących się w kanapie i po chwili jej aksamitny
głos. Jej rysy stały się doroślejsze, a ona sama zdawała się poważniejsza niż
dotychczas.
Niall rozmawia z nią na różne tematy jakby zupełnie
zapomniał, że mnie tu przywiózł i że ja
w ogóle istnieję. Po chwili moje uszy wychwytują przepiękny dźwięk, jakim jest
jej perlisty śmiech. Zapewne blondynek opowiedział jej jeden z tych dowcipów o
gangsterach, którymi on sypie jak z rękawa.
- Zayn, mógłbyś zwrócić na mnie uwagę? – zapytał blondyn, a
ja zacisnąłem dłonie w pięści i odwróciłem się. Mój wzrok mimowolnie powędrował
najpierw na dziewczynę, która patrzyła się w bok. Nie chciałem tu być. Nie chcę znów Jej rozpamiętywać. To zamknięty
rozdział w moim życiu, a przez niego ta rana znowu zaczyna się otwierać i
wbijać mi noże w serce. Pomimo, że to ja z nią zerwałem. Zrobiłem to tylko dla
jej dobra, chociaż jestem urodzonym egoistą. Dziwne.
- Sądzę, że
musicie poważnie porozmawiać. Zaczynasz przeginać w pracy, stajesz się
terrorystą. Nigdy nie zabijałeś z ochotą, ja to wiem. Możesz mi wmawiać
kłamstwo, ale mnie nie oszukasz. Przy Patty byłeś łagodny jak baranek, więc
liczę, że to spotkanie naprawi cię chociaż trochę. – powiedział blondyn patrząc
na mnie uważnie. Pocałował Ją w policzek i zapewnił, że wróci za pół godziny.
Niall opuścił dom, a ja odwróciłem się z powrotem w stronę
ogrodu. Słyszałem jej płytki i nerwowy oddech, ale nie przejmowałem się tym
zbytnio. Nigdy więcej jej nie zobaczę, to
prawie pewne. Ona nie chce mnie znać. Po co mam się zmieniać? Nie mam nic, na
czym tak naprawdę by mi zależało.
- Pamiętasz jak przez pewien czas mieszkałam w twoim domu? Też miałeś ogród. Był tam rodzaj kwiatów, których nie znałam,
ale niesamowicie mi się podobały. Po długich poszukiwaniach udało mi się je
znaleźć.– usłyszałem niepewny głos Patty, przez który od razu odwróciłem się w
jej stronę.
- Właśnie zauważyłem. Pamiętaj żeby dobrze o nie zadbać–
powiedziałem zerkając z ukosa na zapadające w zimowy sen kwiaty. Po dłuższym
namyśle usiadłem na fotelu naprzeciw dziewczyny i po prostu jej się
przyglądałem z przekrzywioną twarzą. Poczuła się niekomfortowo, bo zaczęła się
bawić włosami, na co zaśmiałem się odruchowo pod nosem. Patty spojrzała na mnie
podejrzliwie.
- No co? – spytała, a kiedy chciałem tylko machnąć ręką,
popatrzyła na mnie groźnie.
- Po prostu wciąż w ten sam sposób wyrażasz zakłopotanie. I
masz taką samą reakcję, jak ktoś nie chce ci o czymś powiedzieć. – mruknąłem z
lekkim uśmiechem, a ona odważyła się spojrzeć prosto w moje oczy.
- Spróbujemy normalnie porozmawiać? – zapytała niepewnie
oczekując aprobaty, a ja pokiwałem powoli głową. Uśmiechnęła się burząc cały
mój spokój.
Chciałem o niej
zapomnieć.
Wmówić sobie, że ona
nie jest dla mnie.
W tym momencie mój
egoizm ustalił sobie nowy cel.
Musze ją odzyskać.
***
Witajcie moje miśki po tak długiej przerwie <3
Po pierwsze chcę Was przeprosić za te opóźnienia i w ogóle. Wiecie jak to jest jak nie ma weny,a ja właśnie to przeżywam i jest mi z tym źle.:(
Rozdział dodaję dopiero teraz, ponieważ wcześniej nie było mnie w domu.
Od teraz każdy rozdział dodaję z perspektywy Zayna, bo mam na to jakiś już zarys fabuły:)
Bardzo serdecznie chciałam podziękować za 12 komentarzy pod 19 rozdziałem ^^
Naprawdę cieszyłam się z tego całym serduszkiem! <3
Następny 24 lutego słońca moje!:*
Super! Nawet bardzo fajnie się czyta jak opowiada Zayn...Nie mogę się doczekać nn!! KochamCie i czekam ^^
OdpowiedzUsuńSuper.. czekam na next :D
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!!!!!!!!!!!!
Aaaaaa! w końcu się doczekałam! <3
OdpowiedzUsuńBoże jesteś genialna dziewczyno zazdroszczę ci talentu! ;o
Mam nadzieję że dokładnie opiszesz ich rozmowę i w jakiś sposób połączysz ich ze sb, no oczywiście nie od razu, żeby było wszystko pięknie i kolorowo ale żeby było ciekawie jak w pierwszej części! No ale co ja tam mogę :D
Bardzo się cieszę, że kontynuujesz tego bloga, bo chyba bym zwariowała :P
Poprzedni rozdział zakończyłaś bardzo zaskakująco, nie spodziewałam się tego kompletnie i właśnie tym mnie w 100% przekonałaś do siebie i tego bloga :)
Z niecierpliwością czekam na nn :* - Paulinka :*
Genialny rozdział, całe opowiadanie również. <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że zaczynasz pisać z perspektywy Zayna.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam, Karo. <3 xx
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. To w tym momencie czuje. Z zewnątrz jestem spokojna, ale w środku rozrywa mnie na kawałki. Końcówka wręcz idealne. Rozjebałaś mi nią cały świat. Teraz będę tylko myśleć 'co dalej, co dalej?!' . Kocham i czekam na next.
OdpowiedzUsuńdmjfrhewkdcvhfewsdkfcvjewksxchvfyueikdcmnduyfcievcbureichndjkcnbehjcbxnbswicbsjvcdcjhvfyudjcvfruchbvfcuycnevbhjdcnjdcdhxjkdvjrhencvfbyvncebd ,jednym słowem zajebiste ♥
OdpowiedzUsuńCalkiem niedawno znalazlam twojego bloga iii...wow, jestem pod duzym wrazeniem. :D Swietnie piszesz! Masz we mnie czytelniczke. Czekam na next! <3
OdpowiedzUsuń