sobota, 5 października 2013

Rozdział 3


Po godzinie czytania książki, usłyszałam skrzypienie drzwi i przytłumione śmiechy z dołu. Już wiedziałam, że niestety cała grupa wróciła do domu i zaczęła przepychanki w salonie. Pomału, nie spiesząc się specjalnie odłożyłam książkę na drewnianą  półkę i usiadłam na łóżku. Nie byłam do końca pewna, czy na pewno chcę tam zejść. Między innymi dlatego, że bałam się kolejnego spotkania z mulatem. Co on tu robił? Przecież miała nas być tylko szóstka. Kim był? Na żadne z tych pytań nie znałam odpowiedzi. Po chwili rozmyślań z kuchni rozległo się wołanie na obiad. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Zacisnęłam dłonie w pięści i skierowałam się schodami do jadalni. Kątem oka dojrzałam cztery sylwetki. Brakowało  mi tam Harr’ego i tego z kawowymi tęczówkami. Nie powiem, odetchnęłam z ulgą. Usiadłam pomiędzy Jesse’m i jakimś wesołym blondynkiem. Louis oczywiście nie dał  spokoju i dogadywał jeszcze o mojej kąpieli. Postanowiłam go zignorować i w spokoju dokończyć posiłek. Oczywiście jak zwykle, wszyscy skończyli przede mną  i gdzieś się rozeszli. Zabrałam swój talerz i poszłam do kuchni, gdzie spotkałam wesołka zmywającego naczynia. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
 
-Smakowało? Sam robiłem. – powiedział zabierając mój talerz i dumnie wypinając pierś. Pokiwałam głową i przytaknęłam, chcąc jak najszybciej uciąć konwersacje i oddalić się w zacisze swojego pokoju. Po to tu przyjechałaś ?Żeby  całe dnie przesiedzieć w czterech ścianach? –odezwał się jakiś uciążliwy głosik w mojej głowie. Nie znosiłam go, bo często miał rację.
- Przy okazji, oficjalnie się jeszcze nie poznaliśmy, Niall Horan -  ciągnął dalej blondyn i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Chciałam uścisnąć mu rękę, on jednak postanowił mnie przytulić. Wydawał się inny od nich. Był taki przyjazny i radosny. Nie umiem dokładnie określić o co mi chodzi, ale to się po prostu czuje. Usiadłam na blacie i kontynuowałam rozmowę z chłopakiem, dopóty nie skończył sprzątać po posiłku. Później wyszliśmy na taras z kubkami gorącej kawy. Oparłam się o balustradę i po prostu słuchałam. Mogłabym tak godzinami, bo mówił niezwykle zajmująco. Im dłużej tym stałam, tym bardziej lubiłam Nialla. Miał taki rodzaj śmiechu, którego można słuchać godzinami. Miło spędzaliśmy czas na tarasie pomimo, ze kawę skończyliśmy pić już wiele godzin temu.
Niestety koło siódmej oznajmił, że spotyka się z kumplami w klubie i  musi się przygotować. Jednocześnie zapytał, a właściwie nalegał, bym poszła z nim. Nie musiał długo prosić bym uległa. Pobiegłam do łazienki, by umyć włosy i zrobić lekki makijaż. Założyłam
czarną, przyległą i błyszczącą sukienkę do kolan oraz szpilki. Chwyciłam
torebkę i pobiegłam do Horana, który czekał na dole od pięciu minut.
Miał na sobie grantowy, dopasowany t-shirt, czarne spodnie i tego samego koloru trampki. Chwycił mnie za nadgarstek i pobiegliśmy w stronę jego samochodu. Cały czas mówił pod nosem o tym, że Zayn i Harry go zabiją i że na pewno się spóźnimy”,jednak starał się zachowywać dobry humor i sypał dowcipami jak z rękawa.
Dojechaliśmy pod jakiś wielki, ciemno fioletowy budynek oświetlony z każdej strony żółtymi, migającymi z podłoża światełkami. Na samym środku  z przodu budynku widniał napis” Westline” , który zapewne był nazwą klubu. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się w stronę kolejki. Kiedy chciałam się ustawić,  Niall pociągnął mnie za łokieć w stronę ochrony, która po prostu nas przepuściła. Nie powiem, zdziwiło mnie to , ale w tym momencie skupiłam się na wielkim parkiecie zapchanym młodymi, spragnionymi wrażeń ludźmi oraz barze, przy którym bez większych problemów zauważyłam pijanego Jessie’go podrywającego jakąś wyzywająco ubraną blondynę. Szybkim krokiem pomaszerowałam w jego stronę, nie zwracając nawet uwagi na fakt, że Horan jakby zniknął i zostawił mnie samą. Stanęłam przed nim i położyłam ręce na biodrach, podczas gdy on bez objawów skrępowania gapił się na dekolt dziewczyny. Chrząknęłam, by zwrócić na siebie jego uwagę, a on tylko spojrzał na mnie z irytacją.
-Czego? –warknął w chwili, gdy blondyna oddaliła się z jakimś mężczyzną w stronę parkietu.
- Jesse, co ty robisz? Przecież Mindy wraca za miesiąc! Chcesz ją stracić?- potok słów zaczął się wylewać z moich słów bezwiednie. Chłopak sięgnął tylko po kolejny kieliszek i wypił go za jednym razem. Patrzyłam na niego zszokowana on tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Nagle poczułam jakieś ręce obejmujące mnie w talii.
- Nie martw się Jesse, już ją zabieram. Nie przeszkadzaj sobie.- powiedział ktoś stojący za mną , a on tylko odszedł chwiejnym krokiem wzdłuż baru. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam te oczy, których tak bardzo chciałam uniknąć. Zayn przyglądał mi się z błyskiem w oku i łobuzerskim uśmiechem.
-A ty pójdziesz ze mną –  oświadczył i zaprowadził na parkiet, gdzie akurat leciał wolny kawałek .Chcąc, nie chcąc mulat przyciągnął  mnie do siebie i czułam jego ciepły oddech na swojej szyi.
- Nie myśl, że tak łatwo się ode mnie uwolnisz. Ciekawisz mnie, a ja  dobrze wiem, że cię pociągam - szepnął mi do ucha, delikatnie przygryzając jego płatek. Wyrywałam się z jego objęć, szepnęłam ciche” przepraszam” i wybiegłam z tego budynku, Na zewnątrz przywitało mnie zimne powietrze i lekkie opady deszczu. Poczułam czyjaś dłoń na ramieniu, odwróciłam się i ujrzałam twarz Horana.
-Dobrze ci radzę, trzymaj się z daleka od Zayna, dla własnego dobra – powiedział i szybkim krokiem wrócił do klubu. Ale czy nie jest już na to za późno? –szepnął ten irytujący  głosik w mojej głowie.


 



1 komentarz:

  1. Cześc , weszłam na twojego bloga i się zakochałam , jest super , cudowny ,w yśmienity <3
    czekam na kolejny rozdział <3 xxx

    OdpowiedzUsuń