niedziela, 20 października 2013

Rozdział 5


Nasza przejażdżka przebiega wyśmienicie. Zayn nie odzywa się, tylko czasem rzuca swoje głupie uśmieszki lub mierzy mnie spojrzeniem w lusterku. Udawało mi się go całkowicie ignorować. Do czasu, aż zobaczyłam niepokojący znak oznajmujący, że właśnie wyjechaliśmy  miasta. Popatrzyłam na niego zaniepokojona.
- Gdzie Ty jedziesz? –zapytałam, na co on tylko podniósł jedną brew.
-Chyba nie sądziłaś, że będę się bawił w taksówkarza i  tak po prostu odwiozę cię  do domku Harry’ego? -popatrzył na mnie, a ja odwróciłam wzrok, na co on tylko zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową- Ty serio jesteś taka naiwna czy tylko udajesz?
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- powiedziałam wymijająco. Podróż z nim w jednym samochodzie, na domiar złego w tak niewielkiej odległości bynajmniej nie sprawia, że czuję się komfortowo.
- Jak dojedziemy na miejsce, to się przekonasz- oznajmił, co mnie bardzo zirytowało. Zacisnęłam dłonie w pięści  i zamknęłam oczy. Starałam się nie wybuchnąć, bo sądzę, że źle to by się dla mnie skończyło. Niestety, on też  jest bardzo temperamentną osobą, chyba nawet bardziej niż ja. Nagle podskoczyłam na fotelu wpadając na genialny pomysł. „Brawo Collins, dobry zapłon– zganiłam siebie samą w myślach. Zaczęłam przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu mojej komórki. Ku mojemu zdziwieniu, nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Zaczęłam wykładać całą jej zawartość na swoje kolana i nic.
-Tego szukasz?- zapytał Malik jedną ręką podnosząc moją własność, a  drugą pozostawiając na kierownicy. Chciałam po nią sięgnąć, a mulat w tym samym momencie schował ją do kieszeni swoich jeansów.
- Mnie nie przechytrzysz kotku. Lepiej nie próbuj – powiedział leniwie. To były ostatnie słowa, które skierował do mnie tego dnia.

***

Dojechaliśmy do jasnego, delikatnie zielonego domku.  Skromny, niczym nie wyróżniający się z tłumu. Koło drzwi stała drewniana , sporej wielkości buda dla psa, przy której stał ucieszony na widok pana owczarek niemiecki. Zayn wyszedł z samochodu, a ja jak marionetka podążyłam za nim. Przepuścił mnie w drzwiach, na co ja tylko teatralnie przewróciłam oczami, weszłam  i zaczęłam oglądać ten budynek z wewnątrz. Na łososiowych ścianach widniały różne obrazy, w salonie stał  60 calowy telewizor, konsola z pełnym wyposażeniem, dwa fotele i sofa. Na środku leżał średniej wielkości jasnobeżowy dywan z frędzelkami. Obok znajdowała się nowocześnie urządzona kuchnia, a dalej przeszklone  drzwi prowadzące na taras. Podeszłam do nich i ujrzałam piękny ogród z odmianami kwiatów, których nigdy wcześniej nie zobaczyłam. Od razu bym tam pobiegła gdyby nie fakt, że Zayn usiadł na jednym z foteli i bacznie mi się przyglądał. Oparłam się o parapet  i założyłam ręce na piersiach. Nie wiem ile trwaliśmy w takim bez ruchu, ale usłyszałam tylko dzwonek komórki Malika i jego kroki . Patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Nie mogłam mu odmówić urody ani umięśnienia, którego mógłby mu pozazdrościć nie jeden sportowiec. Był bardzo niebezpiecznie pociągający. I te tajemnicze, cudowne kawowe tęczówki…” Opanuj się, bo zaraz ślinotoku dostaniesz” –oberwało mi się od tego nieznośnego głosu. Gadanie, nawet w myślach, do samej siebie jest normalne? Potrząsnęłam  głową, by skończyć tą pogawędkę ze sobą. Do tego wszystkiego  dopiero teraz zauważyłam, że Malik trzyma rękę z komórką zwieszoną wzdłuż ciała, a sam opiera się o framugę drzwi z tym dziwnym błyskiem w oku i łobuzerskim uśmiechem. Poczułam niezwykłe zażenowanie, kiedy zdałam sobie sprawę z faktu, że on czeka aż skończę go oceniać spojrzeniem. Jednak lepiej na tym wychodzę, jak gapie się w podłogę.
-  Wiem kochanie, że jestem przystojny, ale musimy to odłożyć na potem. Znajomi potrzebują mojej pomocy –mrugnął do mnie i skierował się w kierunku wejścia. Pobiegłam za nim, a on odwrócił się w drzwiach.
- Nie zrozumiałaś. Ja idę, ty tu  zostajesz – oświadczył i zamknął je z hukiem, kiedy chciałam wtrącić swoje zażalenia związane z moim pobytem tutaj.       Zobaczyłam tylko, jak pokiwał mi z samochodu i odjechał na pełnym gazie. Po upewnieniu się, że nie zostawił nigdzie mojego telefonu i drzwi są zamknięte poszłam na górę. Może i mogłabym wyjść przez okno, ale po pierwsze byłoby to dość podejrzane a po drugie: dokąd bym poszła? Nie mam pojęcia jak dotrzeć stąd do domu Harry’ego. Na piętrze z łatwością rozpoznałam drzwi prowadzące do pokoju Zayna .Był on w brązowej tonacji. Na komodzie koło łóżka zobaczyłam parę zdjęć i to one najbardziej mnie zaciekawiły. Na jednej z fotografii Zayn siedział z małą dziewczynką na kolanach. Była do niego uderzająco podobna, mieli dokładnie te same ciemne ,tajemnicze  spojrzenie. Jej twarz rozświetlał wielki uśmiech, za to chłopak patrzył na nią z miłością w oczach. Wzięłam je do ręki i przyjrzałam się uważnie. To dokładnie pokazywało ,że nawet on ma uczucia i potrafi prawdziwie kochać. Wszystko przez oczy. To najbardziej zdradliwa część ciała, wszystkie emocje da się z nich wyczytać. Odstawiłam ostrożnie zdjęcie na swoje miejsce . Na kolejnych był on z dziadkami oraz on w wieku dziecięcym obejmujący jakiegoś kolegę na placu zabaw. Obaj uśmiechali się radośnie .Malik z wyglądu  bardzo się zmienił, odkąd był dzieckiem. Na plus, oczywiście. Jego kolega był niższy parę cm, miał urocze dołeczki w policzkach i powalający uśmiech. Pierwszorzędną uwagę zwracała jego fryzura-  wielki, kręcony busz. Kogoś mi przypominał, ale nie mogłam wpaść kogo. Pokręciłam się jeszcze po pomieszczeniu w nadziei znalezienia czegoś ciekawego. Niestety, postanowiłam zrezygnować, gdy po otworzeniu jednej z szafek mój wzrok padł na całą ekspozycję broni i przeróżnych tabletek  na samym środku. Zgarnęłam ciemnobrązowy koc z łóżka i zeszłam do salonu w celu obejrzenia ciekawego filmu.

***

Zaczynałam przysypiać na kanapie, kiedy usłyszałam brzęczenie kluczy w zamku. Poczekałam, aż chłopak zamknie drzwi i zdejmie buty. Pogwizdywał radośnie i kiedy usłyszałam, że zaczął się iść po schodach zwlekłam się z kanapy i spojrzałam w tamtym kierunku. Niestety, to nie był mulat. Ciemnowłosy intruz spojrzał na mnie mrużąc oczy i z kocią zręcznością znalazł się przy mnie w jednej chwili. Wyglądał dość groźnie.  Spore brwi i wielkie bicepsy rzucały się w oczy. Chłopak zaczął się podchodzić coraz bliżej, natomiast ja brnęłam w przeciwnym kierunku. Byłam przerażona, bo nie patrzył na mnie zbyt promiennie. Niczego tak nie pragnęłam jak tego, by w tym momencie wrócił Zayn.
-Marylin, co ty tu robisz? – usłyszałam wściekły ton głosu mojego wybawienia stojącego w drzwiach.
-Szefie, mamy problem – powiedział, ale dla mnie było wystarczająco wrażeń. Ostatnie co zobaczyłam, to biegnącego mulata w  moją stronę.
***
Nie obraziłabym się, za jakiekolwiek komentarze. Chce wiedzieć, czy podoba Wam się co piszę, czy może powinnam coś zmienić/poprawić? Rozdział powinien pojawić się w kolejny weekend, ale coś  wena mnie opuszcza :(

3 komentarze:

  1. Błagam ja to czytam ale nie miałam ostatnio czasu na nic oprócz nauki. Ja chcę dziewczyno kolejny to jest jeden z najlepszyh blogow które czytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za długi i ciekawy komentarz na moim blogu ^^ Jak go czytałam to się szczerzyłam jak głupia, chyba ze ssczęścia bo ty pewnie jako jedyna dodałaś długą opinię na temat rozdziału. Szczerze ci powiem, ze jakbyś mi nienapisała komentarza tylko spam to bym tu nie zajrzała... Jestem chaam xd ale poprostu czasem nie chce mi sie przeglądać wszystkich: 3
    Co do twojego bloga to SPODOOBAŁ MI SIĘ! No bo ja koffam blogi gdzie Zayn jest taki niegrzeczy, bochaterski i słodki *___* i chęcią Cie bd obserwować: D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne *.* KOcham i czekam na nastepny ^^

    OdpowiedzUsuń