czwartek, 31 października 2013

Rozdział 7


Siedziałam z Malikiem na kanapie patrząc w ekran telewizora, na którym leciał jakiś film akcji. . Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dokładnie 14:56.Zayn kompletnie zapomniał o aferze z używaniem komórki, gdy jakieś trzy godzinny temu przybiegł Marylin i oświadczył mu nie wesołą nowinę.
- Musisz dostać jakąś karę, rozmawialiśmy o tym. – mówił Malik, a ja pozostałam tylko biernym słuchaczem czekającym na wyrok. Był bardzo wkurzony. W tym momencie przez drzwi wleciał zdyszany Marylin. Zayn łypnął na niego groźnie okiem.
-Czego ty znowu kurna chcesz?! Zawsze pojawiasz się w nieodpowiednich momentach!- Wydarł się mulat. Puściły mu najwidoczniej nerwy.
- Wybacz, szefie. To już nie może czekać. Znaleźli i namierzyli naszą siedzibę. Musisz zostać z dziewczyną cały dzień w domu, inaczej będziecie w niebezpieczeństwie- mówił patrząc na mnie. Zayn też spojrzał i zamyślił się. Kiwnął głową i poszedł w stronę kanapy. Usiadł i przetarł zmęczoną twarz dłońmi. Wyglądał tak strasznie przygnębiająco.

Od tamtej pory humor chłopaka nie poprawił się zbytnio. Siedział i nawet nie udawał, że interesuje go fabuła filmu. Od czasy do czasu wyciągał tylko telefon i odpisywał na sms-y. Byłam ciekawa, jak zareagowali chłopacy na wiadomość. Czy martwią się o mnie? Może nawet już ich nie obchodzę? Nie zdziwiłabym się za bardzo. W końcu nasze ostatnie dni były dość specyficzne przez  szokujące informacje. nagle usłyszałam huk. Zobaczyłam kamienie , które wleciały i wybiły okno. Drzwi zostały brutalnie pchnięte, Malik energicznie wstał. Ja zrobiłam to samo. Ujrzałam przed sobą pięć postaci z pistoletami wystawionymi w naszą stronę. Czyli jednak coś poszło nie tak. Nawet tu go znaleźli. Zayn szybko wyciągnął swój zza paska i popchnął mnie na kanapę. W chwili , w której już usiadłam  zobaczyłam Malika naciskającego spust i usłyszałam pierwsze strzały. Położyłam się na podłodze i starałam jak najbardziej niepostrzeżenie wydostać się z pomieszczenia. Jednak miałam pecha, bo jeden nich mnie zauważył. Nim się obejrzałam przystawiał  mi pistolet do skroni, przytrzymując za gardło, bym nie uciekła. Zamknęłam oczy i zacisnęłam wargi domyślając się zakończenia mojego dość krótkiego życia. W tym momencie usłyszałam świst powietrza, strzał i poczułam rozluźnienie ucisku na moim gardle. Nie zastanawiając się długo, wyswobodziłam się z rąk oprawcy i dość pokracznie zaczęłam biec w kierunku schodów. Usłyszałam kroki jakiegoś typa za mną, więc byłam zmuszona przyspieszyć. Wbiegłam do pierwszego pokoju i zablokowałam drzwi. Po dźwiękach dobiegających z zewnątrz ustaliłam, ze mam niewiele czasu, bowiem gangster próbował wyważyć drzwi. Wyszłam na balkon i zobaczyłam Malika. Pokazywał mi rękami niedorzeczną rzecz.
-Chyba do końca skretyniałeś! Nie skoczę, zabije się! – powiedziałam zrozpaczona, słysząc, że typ się nie poddaje i nadal konsekwentnie napiera na drzwi.
- Nie zabijesz, złapie cię! Szybko, mamy mało czasu!- krzyknął, a sekundę później gangsterowi udało się wyłamać drzwi z zawiasów. Pod presją chwili i niezłą dawką adrenaliny stanęłam na barierce i skoczyłam, zamykając uprzednio oczy. Poczułam, ze jestem w żelaznym uścisku Malika i przemieszczamy się w bardzo szybkim tempie. W tym samym momencie zatrzymał się koło nas wielki, niczym furgonetka czarny samochód. Drzwi automatycznie się otworzyły, a chłopak wrzucił mnie do środka, po czym sam wsiadł i już w ruchu zamknął samochód. W tylnym lusterku zobaczyłam  typa , który biegł za mną po schodach w swoim aucie. Malik przeklął pod nosem, a Marylin, który siedział za kierownicą, docisnął pedał gazu. W tym momencie zaczął się wyścig. Marylin szusował pomiędzy samochodami wymijając je ze zręcznością , której nie można było też odmówić sprawcy naszej nagłej ucieczki. Prędkościomierza w samochodzie wolałam nie sprawdzać, bo sądzę, ze bym się nieźle przeraziła. Dojechaliśmy do skrzyżowania, gdzie prawie zderzyliśmy się czołówkowo z tirem, który w ostatnim momencie odbił w prawo. Nagle przed nami zaczęły zamykać się szlabany postawione przed torami. Marylin doprowadził samochód do jego szczytowych wartości, ponieważ już ostatkiem sił i naszych szans przebił się pomiędzy szlabanami, a opryszek tam utknął. Nasz kierowca, wyraźnie z siebie zadowolony zaczął kombinować z  uliczkami, by jak najbardziej utrudnić naszą trasę.
- Szefie, gdzie mam jechać? Nie możemy wrócić do naszej starej kryjówki w lesie, ją też odkryli. Musimy skryć się w miejscu, gdzie na pewno nie będą nas szukać. – powiedział Marylin, a Zayn pokiwał głową i zamyślił się. Powiedział z zawahaniem :
-Chyba wiem, gdzie się wybierzemy  - powiedział, a Marylin spojrzał na niego z otwartymi oczyma.
-Chyba nie myślisz o…- zaczął, a mulat przytaknął – skoro tak twierdzisz – mruknął Marylin wzruszając ramionami i odcinając się od nas przez swoje własne rozmyślania.

***

 

Podjechaliśmy pod dobrze znane mi miejsce. Dom Harry’ego. Otworzyłam usta , nie do końca rozumiejąc sytuację.
-Co my tu właściwie robimy? – zapytałam głupio, a Malik uśmiechnął się pod nosem.
- Nikt ci rozumiem nie powiedział, że we wcześniejszych czasach ja i Harry byliśmy najlepszymi przyjaciółmi ?- zapytał retorycznie, a mnie oświeciło. A więc to Harryego przypominał mi ten mały chłopczyk na zdjęciu w pokoju Zayna! Wiedziałam, że znajomo wygląda. Zaraz potem wysiedliśmy z samochodu. Przed domem siedzieli Harry, Jesse i  Louis zawzięcie o czymś rozmawiając. Lou zobaczył mnie i wskazał palcem, a chłopacy natychmiast zaczęli biegnąc w moi kierunku. Harry bez słowa  sprzeciwu mnie objął. Nie protestowałam, bo w sumie pomimo wszystko, tęskniłam za tym jego uśmiechem. Następnie powtórzyłam ten gest z Jessem.
-Cieszę się, że nic ci nie jest -szepnął mi do ucha, a ja jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Hazza natomiast zajęty był wpatrywaniem się w mojego towarzysza.
-Co ty tu robisz? Przecież zapłaciłem dług – powiedział zaciskając szczękę. Zayn oparł się o maskę samochodu.
- Tak, ale teraz to raczej ja ciebie chciałbym poprosić o przysługę, w imię naszych dawnych kontaktów- powiedział  patrząc gdzieś w bok. Harry założył ręce na piersiach.
-Czego właściwie chcesz? –zapytał z wyczuwalna wrogością
- Potrzebuje noclegu na parę dni, żeby ludzie, którzy chcą mnie zamordować nie mogli tego zrobić – powiedział, a Hazza od razu wtrącił:
-Najchętniej bym im pomógł. To przez ciebie moje życie jest takie beznadziejne – rzekł- Najpierw porywasz moją koleżankę , a teraz chcesz ode mnie jakiejkolwiek pomocy?
- Po pierwsze :uratowałem ją przed glinami, wcale nie porwałem. Miała tylko pomóc mi w odzyskaniu pieniędzy od ciebie, dzisiaj przywożę ci ją całą i zdrową, czyż nie?  -zapytał podnosząc brwi, a Styles przygryzł wargę zastanawiając się. W końcu westchnął zrezygnowany.
- Niech ci będzie Malik, w ramach starej znajomości. Ale tylko na parę dni.- zastrzegł, a mulat przytaknął
-Jasne. Za parę dni mnie już nie będzie – powiedział, a Harry się zaczął iść w kierunku domu.
-Styles? –zawołał jeszcze mulat, a chłopak odwrócił się przez ramię.
-Dzięki.


***

Wieczór był nadzwyczaj gwieździsty. Położyłam się na plaży wsłuchując się w morze. Tak bardzo tęskniłam za tym. Usłyszałam kogoś. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Malika. Położył się koło mnie, czekając uprzednio na pozwolenie. Nie odzywaliśmy się do siebie, tylko wsłuchiwaliśmy w błogą ciszę, która była najcudowniejszą muzyką tego świata. Mulat przysunął się do mnie i przytulił, a ja położyłam mu głowę na torsie i dalej oglądałam gwiazdy. Było idealnie. Od razu przypomniały mi się słowa Nialla : „Zayn to facet bez serca, nie przywiązujący się do nikogo” Czy aby na pewno?
***
 
A więc mamy 7!:) Nie umiem opisywać scen akcji, wybaczcie. Jednak chcę, aby w tym opowiadaniu zaczęło się coś dziać, a nie ciągła monotonia. Nie mam pojęcia jak wyznaczyć datę kolejnego. Mam coraz więcej zadań w szkole i pozalekcyjnych, nie wyrabiam.Także do następnego  <3 

 

 

 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział :* nareszcie akcja!!! Zayn i Patty awww*.*. Lovciam. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  2. extra ^.^ czekam n ;)
    xx / Evixx Amy Hope

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 cudownie
    Akcja suer opisana ja nwm o co ci chodzi. Ja dopiero jak opisze coś o miłości ja np dzisiaj to oboże
    no comment xd Weź kończe, bo psychiczna ostatnio jestem; D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ♥
    Nie mogłam ci odmówić po tak miłym komentarzu na Paradise i po prostu musiałam chodź by odrobinkę oddać ci tą radość.A więc... W ŻYCIU NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ, ŻE HISTORIA AKCJI TAK MNIE WCIĄGNIE! Po prostu powalasz! Zaczęłam czytać od początku i noooo... nie mogę ♥
    To niesamowite, bo (wyczytałam wcześniej) podobno dopiero zaczęłaś swoją przygodę z blogowaniem- a radzisz sobie niesamowicie! Świetna historia i już czekam na następny ♥

    PS. Mam pytanko- czy nie chciałabyś może jakiegoś szablonu? Jeśli tak to z chęcią go wykonam ♥

    OdpowiedzUsuń