piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 11

-  Patty! Patty obudź się wreszcie! – usłyszałam zirytowany już głos Mindy. Zdziwiona otworzyłam pomału oczy i zaraz zakryłam je dłonią, bo oślepiła mnie jasno świecąca lampa. Ustawiłam rękę pod takim kontem, by zasłoniła mi jaskrawe promienie i bym jednocześnie nie musiała zamykać oczu.
- Która godzina? –spytałam słabym głosem.
- Już 13. Wyjątkowo długo spałaś.- powiedziała i podeszła do mojej szafy. Zilustrowałam ją spojrzeniem. Sama nie zdążyła się jeszcze wygrzebać ze swojej granatowo- białej pidżamy i właśnie poszukiwała stroju na dzisiaj. Za oknem słońce grzało niemiłosiernie, a niebo było bezchmurne. To zdecydowanie będzie gorący dzień.
- A ty nie jesteś przypadkiem na mnie obrażona? – mruknęłam i usiadłam z niewyraźną miną na swoim łóżku.
- W zasadzie powinnam – dziewczyna spojrzała na mnie smutno- ale wykrzyczałaś mi po prostu prawdę. Nie mogę cię winić za to, ze ja nie potrafię się z nią pogodzić.-  powiedziała wzruszając ramionami i ujrzałam jedną łzę na jej policzku. Podeszłam do niej i przytuliłam.
- Co zamierzasz? –szepnęłam przyciskają ją do siebie jak najmocniej.
- Nie wiem, Patt. Chyba muszę zakończyć nasz związek. Tak będzie lepiej.- po tym zdaniu usłyszałam już tylko jej szloch. Rozumiem ją. Przed wakacjami wszyscy się śmiali, że oni jak jedyna para z naszej szkoły dotrwają razem późnej starości, to było nieuniknione. Jednak, po metamorfozie Jessie’ego to stało się nierealne i do tego jeszcze niebezpieczne dla Mindy. Przecież od tego życia nie da się uwolnić, jak sam Niall powiedział. Po chwili odkleiłyśmy się od siebie.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dzięki, Patty. Jesteś kochana.

***


- Hej, widzieliście może Zayna? –spytałam chłopaków, którzy o dziwo zaszczycili nas w domu swoja obecnością.
- Nie w..- zaczął Lou, a Harry mu przeszkodził.
- Pojechał się spotkać z Margaret.
- Z kim?- nie do końca wiedziałam o kim mowa.
- Ładną koleżanką. Znając Malika, przywiezie ją tutaj więc będziesz miała okazję ją poznać.- powiedział Styles ze złośliwym uśmieszkiem, a Louis spojrzał na niego krzywo, jednak oszczędził sobie komentarza. Z bolącym sercem  usiadłam uśmiechając się sztucznie koło Patricka i oczekując mulata stukałam rytmicznie palcami w oparcie kanapy.  Po godzinie łaskawie dotarł do domu. Styles się nie pomylił. Nie był sam. Uważnie zmierzyłam dziewczynę o pół głowy niższą od Zayna wzrokiem. Miała wyraziste, błękitne oczy, starannie podkreślone czarną kredką oraz proste i czarne jak noc włosy. Nie była zbyt opalona, a  jej biała, ledwie zakrywająca uda sukienka ukazywała wszystkie jej atuty. Chłopak obejmował ją w pasie i ciągle wybuchali śmiechem. Zaraz po przekroczeniu przez nich  progu domu poczułam zapach nikotyny wymieszanej z alkoholem. Popatrzyłam w ich stronę obojętnym wzrokiem, założyłam nogę na nogę i wyprostowałam plecy. Niall spojrzał na mnie i podniósł brwi do góry, a ja w tym czasie zajęłam się poprawianiem włosów. Malik tylko kiwnął chłopakom głową na przywitanie,  jednak swój wzrok skierował na mnie. Byłam głupia, jeśli sądziłam, że teraz zostawi tą dziewczynę by pobyć ze mną. Szepnął jej coś do ucha, a ona wybuchła głupim śmiechem i przytaknęła, po czym zaczęła się kierować na górę. Mulat uśmiechnął się lekko patrząc, jak Margaret wbiega po schodach , po czym znowu swą twarz obrócił w moją stronę. Zrobił to tylko po to, by z łobuzerskim uśmiechem do mnie mrugnąć. Chwilę potem schody znowu zaskrzypiały, a drzwi do jednego z pokoi, Malika zapewne, zostały zamknięte. Starałam się tego nie okazywać, ale gotowało się we mnie.  Zacisnęłam usta w wąską linijkę. Mój przyjaciel i Niall wstali ze swoich miejsc  w tym samym momencie. Jesse spojrzał na niego zdziwiony, a blondyn opadł  z powrotem na kanapę z miną nie wyrażającą żadnych emocji. Podszedł do mnie i chwycił lekko za ramię.
- Chodź. Pogadamy.-  powiedział i zaczął się kierować w stronę pokoju, który dzielił z Louisem. Był zachowany w jasnych tonacjach, znajdowało się bardzo mało mebli, jednak wszystko idealnie współgrało ze sobą. Usiadł i poklepał miejsce obok siebie, które ochoczo zajęłam. Z wahaniem położyłam mu głowę na ramieniu, a on zaczął mnie głaskać po włosach. Nie odzywaliśmy się do siebie przez dłuższy czas, ale tego właśnie potrzebowałam.
- Jak za starych, dobrych czasów.- powiedziałam cichutko i usłyszałam jego śmiech, który był dla mnie najlepszą techniką relaksacyjną.
- Dawno tak nie siedzieliśmy, co nie? – powiedział, a ja podniosłam głowę, by zobaczyć ten szczery uśmiech. Był jedynym mieszkaniem tego domu, który pokazywał mi swoją prawdziwą twarz, bo jeszcze nie opanował idealnej obojętności.
- Tak. Brakowało mi cie. Mam na myśli tego Jessie’ego – powiedziałam uderzając go lekko w ramię, na co od razu dostałam odzew w postaci ataku łaskotania. Śmiałam się przez parę minut, aż w końcu przestał i po prostu mnie przytulił. Od razu przypomniała mi się jedna sytuacja.
- Patty powiem szczerze : nie pasujemy do siebie. Mam inne potrzeby niż ty. Nie jestem domatorem, lubię  przebywać w dużym gronie osób. Może masz racje, nie powinienem tego tak długo ciągnąć, skoro od początku nic do ciebie nie czułem. Chciałem sprawdzić, czy może w trakcie coś się zrodzi. Jednak od początku byliśmy skazani na porażkę, no cóż. Tak czasem bywa. Przykro mi.- powiedział wzruszając ramionami i składając swój ostatni pocałunek na moim czole, po czym zobaczyłam jego oddalające się plecy przez zasłonę moich łez. Zranił mnie. Cholernie mnie zranił i tak po prostu odchodzi. Wykręciłam drżącymi palcami numer do Jessie’go.
- Tak? – usłyszałam jego roześmiany głos, a w tle muzykę i innych ludzi. No tak. Jest piątkowy wieczór, większość osób imprezuje.
-Patty, jesteś tam? – powtórzył wciąż się śmiejąc i coś szepcząc do osoby obok siebie, a ja tylko pociągnęłam nosem.- Coś się stało? – zapytał nagle poważniejąc.
- W sumie tak, ale nie chce ci przeszkadzać, to może poczekać. –powiedziałam smutno i chciałam się
rozłączyć, ale usłyszałam w słuchawce:
- Gdzie jesteś? Już do ciebie jadę. –  zaczęłam słyszeć głosy w tle coraz mniej wyraźnie, aż w końcu całkowicie zniknęły.
-  Przy kawiarence Polly &Bolly.
- Będę za 10 minut.
Usiadłam na
ławce oczekując przyjaciela i podciągnęłam kolana pod brodę. Był zimny wieczór, a śnieg nie przestawał sypać ani na chwilę. 
- Patt co jest ?- usłyszałam melodyjny głos chłopaka. Podniosłam głowę, a on patrzył na mnie z troską w oczach. Musiałam teraz wyglądać nie ciekawie. Rozmazany makijaż, jeden wielki szloch i zwinięta w kulkę. Wstałam szybko i
  wtuliłam głowę w jego tors, a on bez kolejnych pytań zaczął mnie uspokajać. Kiedy byłam już wyciszona zaproponował żebyśmy pojechali do niego, bo będzie nam cieplej. Zgodziłam się bo wiedziałam, że tata ma dzisiaj nocny dyżur więc nic nie szkodzi na przeszkodzie. Kiedy już znaleźliśmy się w jego pokoju usiedliśmy pod ścianą. Ja z głową na jego ramieniu, a on zapewniając mnie, że wszystko się ułoży i że Mark na mnie nie zasługiwał.
 Wiedział doskonale, jakim uczuciem darzyłam byłego chłopaka. Był moją pierwszą najprawdziwszą miłością. Wtedy zdawało mi się, że ostatnią i że nigdy więcej nikogo nie pokocham tak mocno, jak jego. Byliśmy razem 6 miesięcy, co dla mnie było rzeczą nieprawdopodobną, zważywszy na moje relacje z ludźmi. Pomimo tego przesiedział ze mną tak 3 godziny w zupełnej ciszy.  To jest prawdziwy przyjaciel.
- A jak załatwisz sprawę z Mindy? – zapytałam , a on spojrzał na mnie zrezygnowany.
-  Będziemy musieli się rozstać. Nie chcę jej ranić. Nawet jakbym chciał spróbować od nowa, to nie wierzę w związki na odległość, a ja nie wracam po wakacjach do domu. Zostaję  z chłopakami – powiedział patrząc w bok, a mnie zszokowało.
- Nie mówiłeś wcześniej, że planujesz zostać.
- Nie wiedziałem, że tak się ułoży sytuacja. Muszę. – przytaknęłam tylko nadąsana głową i odsunęłam się, gdy chciał mnie przytulić. Westchnął i położył się  z ręką pod głową. Posiedziałam jeszcze chwilę, by poukładać sobie wszystko w głowie, a gdy chciałam wstać, złapał mnie za rękę.
- Nie chce cię stracić Patty. Dopiero co naprawiliśmy nasze stosunki.- powiedział patrząc na mnie smutno. Nienawidziłam go  w takich chwilach, bo nie potrafiłam mu odmówić.
- Nie stracisz. Muszę to po prostu przemyśleć i wmówić sobie, że tak musi być.- powiedziałam ściskając mu lekko rękę z bladym uśmiechem, który odwzajemnił. Miałam nadzieję, że w końcu się za siebie weźmie, bo jeżeli nadal prawie każdego dnia będzie napity bądź na kacu to długo nie pociągnie. Muszę mu w tym pomóc jako przyjaciółka. To mój cel na te parę ostatnich tygodni wakacji. Wzięłam do ręki telefon chcąc napisać tacie, że świetnie się bawię. Zobaczyłam 2 nieodebrane  połączenia od niego co mnie zdziwiło zważywszy na fakt, że powinien pracować w tych godzinach.  Pewnie jest ciekaw co u mnie. Napiszę mu sms-a -  pomyślałam i to też uczyniłam. Postanowiłam pożyczyć książkę Mindy, która akurat dyskutowała ze Stylesem na jakiś temat. Swoje wszystkie już przeczytałam , a potrzebowałam relaksu. Co do niej, postanowiłyśmy wrócić razem pod koniec wakacji. Stwierdziła, że nie ma nic ciekawszego do roboty w mieście, a z Wade’m i tak się musi kiedyś rozejść i przyzwyczaić do tego. Poza tym, chce pobyć trochę czasu ze mną. W końcu wyjechała na cały miesiąc do malowniczego kraju, musi mi wszystko opowiedzieć, bo w roku szkolnym nie zdąży. Cała Mindy.

***


Obudziłam się i przewróciłam na drugi bok. Mindy była pogrążona w głębokim śnie. Spojrzałam na zegar, który wskazywał 3 w nocy. Świetnie. Byłam dziwnie wyspana i nie mogłam znaleźć odpowiedniej pozycji w łóżku. Zrezygnowana wstałam i po cichu skierowałam się w stronę wyjścia Oparłam się o barierki oddychając głęboko. Na moje nieszczęście w tym samym momencie otworzyły się drzwi do pokoju Malika w których stanął mulat. Wyglądał dość komicznie. Jego mina była skrzywiona w grymasie podczas gdy on przeczesywał ręką swoje włosy. Jednak gdy mnie zobaczył, jego twarz rozświetlił ironiczny uśmiech. Mój wzrok mimowolnie powędrował na jego nagi tors. Musiałam się zagapić, bo chłopak zaczął się śmiać pod nosem, by nikogo nie obudzić. Zmieszana spojrzałam w drugą stronę, a chłopak podszedł do mnie i automatycznie objął mnie jednym ramieniem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Mógłbyś się w końcu zdecydować. –odburknęłam zrzucając jego rękę z mojego ramienia.
- O co ci chodzi? –spytał spoglądając na mnie zmęczonymi oczami.
- O nic. Zupełnie. – powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
- Jak o nic, to po cholerę wszczynasz awantury nad ranem?
- Może jednak o coś. A właściwie kogoś.
- Masz na myśli Margaret?
- Tak trudno się domyśleć?
- Słuchaj kocie, ja cię tylko pocałowałem. Dla mnie to nie ma większego znaczenia. To tylko pocałunek. Całowałem wiele dziewczyn, większości nawet nie kojarzę. Nie jestem typem romantyka czy Romeo. Ja lubię mieć wiele dziewczyn w tym samym czasie, więc nie przywłaszczaj mnie sobie. – dokończył mrugając do mnie i odchodząc do łazienki z tym swoim ironicznym uśmiechem.
Jak ja go kurwa nienawidzę.
***
Hej, odzyskałam Internet! Taka radość dzięki dobrej ocenie z matematyki, która jest moją miłością po prostu <#3 Co do rozdziału, no cóż. NIESPRAWDZONY, nie miałam czasu, więc z góry przepraszam za niedociągnięcia. Zayn jak to on, w końcu nie może być zbyt piękne. Jak odnosicie się do jego zachowania? Myślicie, że coś się za tym kryje? ;) Mogę wam zdradzić, że w następnym będzie się działo, bo mam już napisany^^ Zachęcam do komentowania, bo to bardzo motywuje do działania:) Do następnego!

4 komentarze:

  1. Super. :D Wszystkovbyłoby idealnie jak nie ta Margaret i końcowy Zayn. Aż poczułam się jak Patty i normalnie zaleciałs mnie ochota wpie*doleniaMalikowi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Och ten Zayn na koniec *.*
    Po prostu nie mogę! Taki z niego dupek, ale i tak go kocham! :3
    Bardzo się cieszę, że napisałaś już kolejny rozdział i mam nawet super pomysł- DODAJ GO JAK NAJSZYBCIEJ : D Normalnie nie wytrzymam, tak bardzo chcę się dowiedzieć jaka będzie akcja ^^
    Także dodawaj szybciutko!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :D
    Od czego, by tu zacząć.... Hmmm?
    Już wiem!
    Gdziekolwiek teraz jesteś, cokolwiek teraz robisz - mam ochotę cię zabić! -,-
    Jestem chora i nadrabiam zaległości w blogach :)
    Wczoraj wieczorem dkokończyłam czytać tego bloga i chciałam nawet dodać komentarz, ale myślę "Zostawię to na rano, jak emocje już opadną"
    No, więc....
    Zacznijmy od początku...
    Powiem szczerze, że pierwsze dwa rozdziały niezbyt mnie zaciekawiły. Pojawiało się w nich kilka błędów gramatycznych, językowych, stylistycznych oraz ortograficznych. Chciałam wyjść i zacząć czytać jakiś inny, ale coś mi na to nie pozwalało.
    Nie pytaj co, bo sama nie wiem...
    Dalsze rozdziały już tak mnie wciągnęły, że chociaż musiałam do ubikacji nie poszłam i przez godzinę się męczyłam. Nie mogłam się oderwać od tej historii.
    Rozdziały stawały się coraz dłuższe, historia coraz ciekawsza :)
    Tyle emocji...ból, strach, niepewność, przerażenie, podniecenie, radość, przywiązanie...
    Gdyby ktoś chciał, aby opowiedziała mu o tym blogu, odparłabym:
    - Od głupiego bloga do najpiękniejszej historii na świecie
    Przepraszam, ale z natury jestem raczej osobą szczerą, więc nie obraź się za to, że powiedziałam to i owo :3
    Teraz może zatrzymajmy się na tym rozdziale!
    Kolejne myśli o zabójstwie twojej osoby, przeszywają moją głowę. Zostają mi tylko pytania: Dlaczego ona mi to zrobiła? Czemu musiała już zakończyć ten rozdział? Czemu nie ma następnych rozdziałów?!
    Pół nocy nie umiałam wczoraj spać i to wszystko przez ciebie ;*
    Owszem, być może za bardzo się w to wszystko wczułam, ale chyba właśnie taki efekt chciałaś uzyskać!
    Udało ci się, więc gratuluję :)
    Co do Zayn'a - zakochałam się w nim.
    Wiem, że główna bohaterka przez niego cierpi, i wiem ile ją to wszystko kosztuje, ale Malik jest moją ulubioną (poza główną bohaterką) postacią w tym blogu.
    Na początku myślałam nad Harry'm, ale bądźmy szczerzy - w tym blogu nie dorównuje mulatowi nawet do pięt! :))
    Naprawdę nie wiem co więcej mogę powiedzieć...
    Zakochałam się w tym opowiadaniu! <3
    Czuję, że jestem od niego uzależniona. Można to zjawisko porównać do narkotyków. Na początku nic, a teraz nie potrafię się od niego oderwać. Ciągle myślę nad tym, co będzie dalej i myśli te, nie dają mi spokoju! :D
    Podziwiam cię dziewczyno Xx
    Oczywiście, pewnie się nie zdziwisz jak powiem, że jestem stałą czytelniczką i teraz będę cię nękać, abyś tylko dodała jakiś nowy rozdział!
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za taki długi komentarz*.*
      Nawet nie wiesz, ile razy pod rząd czytałam ten komentarz z wielkim uśmiechem i radością
      Dziękuje. Osłodziłaś mi cały tydzień :)

      Usuń