czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 12


- Jakie plany na dzisiaj? – spytałam Stylesa, gdy jedliśmy razem śniadanie. Tak jak sądziłam, nie udało mi się już zasnąć po incydencie przy schodach, więc tylko się położyłam i czekałam na wschód słońca. Reszta jeszcze spała, Malik i Margaret zwłaszcza, bo gdy wróciłam do pokoju to znowu słyszałam ich wesołe odgłosy. Zatykałam uszy, by jak najmniej dźwięków wychwytywać z otoczenia. Dopiero potem wpadłam na pomysł, by założyć słuchawki.
- Dzisiaj mamy wolne od pracy – powiedział z uśmiechem patrząc na mnie. Mówiłam już, że lubię jego dołeczki? Są cudowne!- Jak chcesz, możemy coś porobić razem.
- Z chęcią, bo jeszcze trochę i będę wyglądała jak spalona dynia -  odpowiedziałam ze śmiechem nawiązując do smutnego faktu, że moja skóra nie potrafi się opalać na odpowiedni kolor. Dopiero po tygodniu wyglądam jak człowiek. A to nie wróży najlepiej zważywszy na fakt, że ponad połowę czasu tutaj spędzam na plaży.
- Znając chłopaków to pośpią jeszcze z trzy godziny –mruknął Harry popijają kawę, o dziwo ubrany już w koszulkę.
- Mindy też nie jest rannym ptaszkiem.
- To co powiesz na kino i centrum handlowe we dwoje ? – zapytał ze słodkim uśmiechem
- To propozycja czysto przyjacielska? Bo trochę brzmi jak randka.
- To nie tylko brzmi jak randka.
- Co masz na myśli?
- Patty, błagam, nie zgrywaj kompletnej idiotki . – powiedział wyszczerzając swoje zęby i pociągną mnie za rękę w kierunku podwórka. Kurde. Chciałam grać na zwłokę. Chociaż co mi w sumie szkodzi. Skoro Malik się tak bawi, to czemu ja nie mogę? Chyba czas pokazać pazurki. Zayn zobaczy, co stracił.


***

- Haha, wcale że nie! Nie bałam się ani trochę. Przywidziało ci się. – powiedziałam wytykając język  do Hazzy, który pokiwał głową z miną nie wskazującą na to, by mi wierzył. Właśnie opuszczaliśmy kino, w którym obejrzeliśmy, zdaniem Harryego, świetny horror. Wolałabym zdecydowanie jakąś komedie.
- Jasne. Przywidziało mi się też to, że się trzęsłaś jak osika ? –odpowiedział mi, poczym zaczął się śmiać wniebogłosy.
- No tak. Dla ciebie mało rzeczy byłoby strasznych, czyż nie? – powiedziałam przewracając oczami. W końcu to diler zabójca.
- Raczej mało rzeczy  jest zdolnych mnie przestraszyć. Ale wiesz co mnie ostatnio przeraziło?
- No mów – byłam strasznie ciekawa, co szanownemu  panu Stylesowi jest w stanie napędzić cykora.
- Ty jak weszłaś do kuchni jeszcze nieogarnięta po spaniu.– mówiąc to szczerzył zęby, a ja  otworzyłam szeroko usta i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Prawdziwy cham z ciebie- powiedziałam podsumowując, a chłopak popatrzył na mnie z tymi radosnymi ognikami w oczach.
- Przecież żartowałem – po tych słowach otrzymałam buziaka w policzek. Westchnęłam. Czasami Styles naprawdę przypomina mi małe dziecko, jednak potem dostrzegam pistolet dobrze ukrytym za paskiem, w razie nagłego niebezpieczeństwa. To teoretycznie powinno znaczyć, że jest dojrzały.  Dotarliśmy do centrum handlowego, gdzie zdecydowaliśmy się wypić kawę i zjeść ciacho. Za wszystko zapłaci Harry, bym przestała się na niego gniewać za jego głupie żarty. Muszę przyznać, że nie umiem się na niego długo wkurzać. Nie wiem, czy ktokolwiek by umiał. Jest taki radosny i bywa bardzo zabawny, a ponadto ceni sobie dobre maniery. Oczywiście wszystko to, kiedy nie jest w pracy. Tam, jak to sam mówi, rządzą się inne zasady. Wypiliśmy po carmel macchiato  na zgodę i zjedliśmy po kawałku tiramisu. Styles zdecydował się jeszcze na babeczkę owocową, ale ja byłam już pełna. Wychodząc chłopak  zapłacił i poszliśmy na górę.
-  Czemu dzisiaj nie pracujecie? – zapytałam stojąc na ruchomych schodach.
-  Pracujemy, ale dopiero wieczorem. Są wyścigi. – odpowiedział mi lekko, wkładając swój portfel do kieszeni spodni.
- To się zalicza do pracy? Jest obowiązkowe? – Wciąż nie doszłam, co należy do ich obowiązków stałych, a co jest dla rekreacji.
- Może nie obowiązkowe, ale raczej wskazane.
- Ja też jadę? – spytałam przypominając sobie ostatnie, pechowe zawody, po których skończyłam w jednym domu z Malikiem.
- Nie. Zostajesz z Mindy.
- Muszę? –chłopak spojrzał na mnie podnosząc wysoko brwi.
- Od kiedy lubisz wyścigi?
- Ostatnio nie za bardzo się przyglądałam, bo dowiedziałam się o was- znacząco pokazałam na niego głową- a chciałabym w sumie zobaczyć, jak to wszystko przebiega. No wiesz taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć, a chcę zobaczyć jak wygrywasz – powiedziałam z milutkim uśmiechem. Kłamca. Przecież ty po prostu chcesz mieć okazję, by pobyć więcej z Zaynem. Albo chociaż móc go pooglądać. Nie cierpię, gdy głos w mojej głowie ma tę cholerną rację.
- Skoro tak- powiedział odwzajemniając uśmiech- ej! W takim razie idziemy na zakupy. Musisz przy mnie ładnie wyglądać – powiedział przyciągając mnie w tali i mrugając znacząco. Wymusiłam uśmiech i weszliśmy do najbliższego sklepu. Pamiętaj. Robisz to wszystko, by Zayn zobaczył, co stracił nie chcąc być z tobą. Musisz to przetrwać. Wszystko będzie warte tej miny.

 
***

- Tak? Horan, uspokój się! Tak, no jest ze mną. Jesteśmy za zakupach. Nie, nie musisz się niepokoić. Wiem, że za dwie godziny. Zdążę nie martw się. Tylko przygotuj i przetransportuj na miejsce mój samochód okej? Nie, ten od lewej. Jesteś strasznie nieogarnięty. Dopiero wstałeś? Co mnie to, słuchaj jeżeli mam zdążyć to musze kończyć. – słyszałam niewyraźnie słowa Harryego czekającego na mnie przed przymierzalnią. Ubierałam na siebie już ósmą w kolejności sukienkę, bo szukałam tej idealnej. Nie mówię, że były złe. Po prostu czegoś im brakowało. Potrzebowałam czegoś oszałamiającego, seksownego i skromnego jednocześnie, więc było ciężko.
- Patty, długo jeszcze? Kiedy będę mógł cię w końcu zobaczyć? –marudził chłopak od jakiegoś czasu pod kabiną, przechodząc się w tą i z powrotem.-Ostrzegam, zaraz wejdę bez pytania.
- Spróbuj tylko, a nawet twój pistolet nie pomoże ci się obronić.- mruknęłam cicho, by nikt więcej nie usłyszał, a chłopak prychnął pod nosem. Mogę się założyć, że właśnie kręci z uśmiechem głową. Spojrzałam na siebie w lustrze i oniemiałam. Wyglądałam świetnie. Sukienka była beżowa i bez rękawów. Miała łagodny dekolt, była rozkloszowana i ukazywała moje nagie plecy. Sięgała mi do kolan, a czarne szpilki idealnie kontrastowały w mojej stylizacji. Do tego torebka dopasowana do butów i będzie perfekcyjnie. Zadowolona z efektu wyszłam do zniecierpliwionego chłopaka, który spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.
- Coś nie tak?
- Nie, jest wręcz idealnie. Tylko wyglądasz inaczej niż zwykle- uśmiechnęłam się pod nosem na te słowa. Przecież taki jest plan. Wracając zahaczyliśmy jeszcze o makijażystkę bo nie zdążylibyśmy już wrócić przed wyścigiem do domu, a wtedy mój efekt nie miał by aż takiego rażenia. Harry cały czas na mnie spoglądał i przyciągał do siebie. Wsiedliśmy do samochodu i podążyliśmy w nieznanym mi kierunku, bo chłopak musiał jeszcze coś załatwić, nie wnikałam co dokładnie.
 

 ***

Wreszcie, po paru godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Trochę kursowaliśmy między miastami, bo Styles musiał załatwić interesy. Wzdrygałam się na samo wspomnienie, jak jego znajomi na mnie patrzyli. Rozejrzałam się po nowym torze wyścigów. Muszę przyznać, że ten był mniej przerażający. Co prawda nie ma tutaj tabunu ćpunów , po wyglądzie raczej stawiałabym na dilerów i gangsterów, ale co ja mogę wiedzieć. Styles zaparkował, gdy zauważył machającego w naszą stronę Horana. Wysiadł  i szybko obszedł samochód, by i moje drzwiczki otworzyć. Z gracją stanęłam i uśmiechnęłam się do Nialla, a jego jakby kompletnie wryło. Jego twarz pokazywała jednocześnie zdziwienie i złość. Podszedł do nas z wojowniczą miną, a Styles jakby nigdy nic objął mnie w pasie i przyciągnął jak najbliżej siebie.
- Co ona tu robi? Nie powinno jej tutaj być. – powiedział przez zaciśnięte zęby blondyn.
- Wyluzuj nic jej się przecież nie stanie.
- Tak? Tak samo jak ostatnim razem?
- To był pierwszy i ostatni raz, kiedy złapały nas gliny. Horan, mam dziś dobry humor i nie chce by ktoś mi go popsuł- mówiąc to popatrzył groźnie na chłopaka- wierzę, że podczas wyścigów dobrze się nią zaopiekujesz – kiwnął głową w moją stronę. –Muszę ustawić samochód na linii startu zaraz wrócę –szepnął mi do ucha i pocałował w czubek głowy, po czym  w szybkim czasie zniknął mi z pola widzenia. Ruszyłam na wprost, a blondyn zrezygnowany i zdziwiony podążył za mną.
- Od kiedy wy niby jesteście w takich dobrych stosunkach? – mruknął ironicznym tonem. Wywróciłam tylko oczami.
- Nie przesadzaj. Zazdrosny?  -spytałam uśmiechając się do niego na przełamanie lodów, a chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się jednym kącikiem ust.
- O ciebie? Zawsze – zaśmiał się ukazując swoje białe zęby.
- Okej, to teraz zaprowadź mnie na tą linie startu – nalegałam, aż chłopak się zgodził. Doszliśmy na miejsce, w którym obok siebie stało około dwanaście samochodów. Każdy wóz był niesamowity i niebywale drogi. Sądzę jednak, że na koszty oni nie zwracają takiej uwagi jak ja. Jedna osoba wystarczyła, żeby zniszczyć mi humor. Koło czarnego samochodu Malika ujrzałam Margaret. Miała na sobie czarną sukienkę do połowy ud i narzuconą na nią czarną kurtkę skórzaną Malika. Nie wkurwiaj się w miejscu publicznym Patt. Najpierw policz do 3. Stali przylepieni do siebie koło wozu mulata i nawet nie przerywali swojego pocałunku, by nabrać oddechu. Tlen jest dla leszczy, jasne. Po co on komu, no po co?  W jednej chwili zapragnęłam zrzucić obecne ubranie i zamienić je na wygodne jeansy. Po chwili jednak otrząsnęłam się. Jeżeli nie dla niego, to chociaż dla Stylesa mogę ładnie wyglądać. Hazza akurat ustawił swój samochód, omiótł chłodnym i pogardliwym spojrzeniem Malika, który tylko skinął mu głową nie przerywając sobie i Margaret. Obdarzyłam go nieśmiałym uśmiechem, a on gestem kazał mi podejść. Prawie w podskokach to uczyniłam , by w końcu wylądować w jego uścisku. Jego ciepły oddech otulał moją szyję. Co prawda, nie ma tak przyjemnych perfum jak.. Patty! Ogarnij się!
- Będziesz za mnie trzymać kciuki? – spytał ukazując swoje cudowne dołeczki w policzkach, a ja lekko pokiwałam głową. Chłopak złapał mnie delikatnie za nadgarstki, a ja kątem oka zauważyłam, że Malik się nam przygląda. Margaret obdarowywała go pocałunkami po szyi, a on zwyczajnie zdawał się to ignorować. Patrzył na nas obojętnie, aczkolwiek uważnie. Wiedziałam, że to odpowiednia chwila. Styles pomału przybliżał swoją twarz, by początkowo dać mi krótkiego i słodkiego buziaka w usta. Złapał mnie rękami w tali, a ja wsunęłam swoje palce w jego włosy. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Widziałam tam taniec tych ogników. Taniec radości. Taniec zwycięstwa. Chłopak pocałował mnie w czoło, później w nos, by dotrzeć do kącików ust. Najpierw musnął jeden, a potem drugi. Przeniósł swoje usta na płatek mojego ucha. Zniecierpliwiona złapałam jego twarz i z zachłannością wpiłam w jego usta.  Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili i spletliśmy nasze palce . Odwróciłam się i ujrzałam  zezłoszczonego Malika, zaciskającego pięści. Spojrzał na mnie przelotnie, a na jego ustach nie było śladu uśmiechu. Odsunął od siebie czarnowłosą i wsiadł do samochodu.
- Widzimy się po wyścigu, kochanie. Będziemy musieli oblać moje zwycięstwo i nasz związek– szepnął do mnie Styles całując czule w usta i popychając w kierunku Nialla. Kiedy dotarłam do chłopaka, samochody usłyszały dźwięki wystrzelonego pistoletu, który zaczynał wyścig.
- Więc wy to już tak oficjalnie? Szybcy jesteście.- mruknął bardziej do siebie niż do mnie blondyn. O co mu chodzi? Przecież mój plan z mulatem się powiódł, ale my..
ZARAZ.
BĘDZIEMY MUSIELI OBLAĆ NASZ ZWIĄZEK?
O KURNA.
PRZECIEŻ NIE O TO MI CHODZIŁO!
***
Hahah spodziewałyście się takiego obrotu spraw? :D Jakoś tak wpadłam i praktycznie rozdział sam się napisał. Baardzo dziękuje za każdy komentarz, od razu  strasznie się cieszę :D Wybaczcie za błędy i do następnego!
PS. WESOŁEGO 6 GRUDNIA ! <3

4 komentarze:

  1. Zbieram swoje zęby z podłogi- tak mnie rozwaliłaś tym rozdziałem :D
    Po prostu w życiu, ani za milion ani miliard lat bym się nie spodziewała że Harry będzie jej chłopakiem! Przypuszczałam że być może Niall, ale Harry?!
    Woow zaskoczyłaś mnie! Uwielbiam scenę gdzie Malik jest o nią zazdrosny ^^
    Haha dobrze mu tak!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału więc pisz pisz pisz!!
    Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha kompletnie się tego nie spodziewałam! <3
    Rozdział świetny, czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! - Jedyne słowa, które przyszły mi na myśl po przeczytaniu :D
    Normalnie mnie zabiłaś!
    Myślę sobie, że może się pogodzą, a tu nagle Harry :3
    Cieszę się, że zrobiła na złość Zayn'owi, ale szkoda mi Hazzy, bo witam, że nic do niego nie czuje :(
    Jestem też ciekawa o co chodziło Niall'owi? ;00
    Czuje, że jeszcze nas zaskoczysz ;))
    Pozdrawiam i życzę weny... Dużo weny Xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... Jestem za Hatty (HARRY I PATTY) Rozdział jest boski.

    OdpowiedzUsuń