środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 13

- Wcale że nie! Nie pojechałeś lepiej ode mnie! – wydarł się Louis na roześmianego Stylesa , który w wyścigu zajął drugiego miejsce. Zgadnijcie kto wygrał. Nie jest to trudne. Pomimo , że mulat wyśmignął Harryego on dał to w zapomnienie. Całą powrotną drogę trzymał mnie na swoich kolanach. Było to dla mnie trochę krępujące, zwłaszcza, że przecież nie o to mi chodziło! Ja chciałam tylko wkurzyć Malika, a nie zaczynać nowy związek. Co ja mam zrobić?
- Tomlinson nie kłóć się. Dobrze wiesz, ze tak. Ciekaw jestem, czy nasze gołąbeczki nie rozwaliły mi domu. – mruknął trochę niezadowolony, że chłopcy wpadli na kretyński pomysł zostawienia Mindy i Jessiego samych. Do tego zamknęli drzwi na klucz, żeby nie mogli wyjść i w końcu załatwili swoje porachunki. Można to było zrobić kulturalniej, ale w końcu to faceci. Oni nie zważają na takie szczegóły. Znaleźliśmy się pod domkiem, który o dziwo jeszcze stał. Było podejrzanie cicho. Harry otworzył drzwi i popchnął je lekko rozglądając się ostrożnie. Wsunął głowę do środka i dłonią objął swój pistolet, by mieć go w gotowości. Chciałam pomóc i też się rozejrzeć, ale Horan popchnął mnie swoją wielką dłonią za siebie, przez co wylądowałam na samym końcu. Chłopacy weszli do środka, a ja pomimo ich protestów, uczyniła to samo.
- Jessie! Mindy! – zawołał Styles, jednak nie doczekał się odzewu.
- Harry, było włamanie! –krzyknął Niall z kuchni, a loczek w jednej minucie znalazł się obok niego. Przeskoczył nad blatem i pochylił nad odłamkami szkła z rozbitych drzwi tarasowych.  Wziął kawałek i trzasnął nim z furią w kąt, rzucają pod nosem łańcuszek przekleństw.
- Co to ?- spytałam wchodząc do pomieszczenia i wskazując na biały kawałek papieru wsadzony w pomarańczową doniczkę. Chciałam po nią sięgnąć, ale loczek zaszedł mi drogę i przechodząc na drugi koniec kuchni rozwinął tajemniczą karteczkę.  Po przeczytaniu wiadomości przetarł dłonią twarz i uaktywnił ponownie wulgaryzmy.
- Nic nie zginęło, przynajmniej na pierwszy rzut oka – powiedział Patrick wchodząc do pomieszczenia, a za nim wkroczyła reszta lokatorów.
- Co tam pisze? – zapytał Louis
- Raczej co tam jest napisanie – poprawiłam odruchowo podnosząc zaraz ręce w geście obronnym napotkawszy karcący wzrok Stylesa.
- To nie do nas. Masz – podszedł do Malika i prawie wbił mu tą kartkę w klatkę piersiową.- do ciebie- po tych słowach Styles wyszedł z domu i przez okno widziałam jak ponownie wsiada do samochodu, uruchamia go i w szybkim tempie opuszcza horyzont. Kawałek kartki znowu został rozwinięty, a ja skorzystałam z okazji i wspięłam się na palce, by przeczytać przez ramię treść chłopaka tajemniczego skrawka.

Zayn, naprawdę tak nisko nas oceniasz? Sądzisz, że nie znaleźlibyśmy cię w domu twojego byłego przyjaciela? Marylin wpadł i wyśpiewał wszystko jak ptaszek, gdy tylko zagroziliśmy mu śmiercią. Otaczaj się lojalniejszymi ludźmi na przyszłość. Nie wiem, po co zostawiłeś tego chłopaka z twoją dziewczyną, słaby z niego ochroniarz. Co do niej, możesz odzyskać ją tylko wtedy, gdy oddasz się w nasze ręce zamiast niej. Z wielką chęcią cię zastrzelę, więc zapewnie do zobaczenia.
          

                                                   Pedro

-O kurwa – mruknął Zayn zginając kartkę i ciskając ją do kosza na śmieci. Popatrzył na mnie, a ja nie mogłam mieć zbyt mądrej miny. – Nie rozumiesz? Oni ciebie nigdy nie widzieli  na oczy, słyszeli tylko, że uciekałem z dziewczyną, więc wzięli nas za parę. A skoro zobaczyli Mindy w domu…
- Pomyśleli że to ja- weszłam mu w słowo, a on pokiwał głową.  Zakryłam dłonią usta i poczułam, że moje oczy napełniają się łzami. Mindy, moja biedna Mindy. Ona nic nie wie. Zawsze uprzejma i miła, a jak oni jej coś zrobią? Ta myśl dręczyła mnie najbardziej. Rozpłakałam się jak dziecko, a  Horan przygarnął mnie do siebie. I jeszcze Jesse! Co mu zrobili? Czy go boli?
- Musimy ich ratować! Wiesz, gdzie są? – wydarłam się przez łzy i brutalnie wyszarpnęłam z ramion blondyna. Mulat przeszedł do salonu, a ja podążyłam za nim. Stanął i oparł o schody, jakby ignorując moje pytanie.
- Więc? – zapytałam ponaglając go wciąż donośnym głosem.
- Wiem. – odparł cicho, prawnie niedosłyszalnie.
- To na co czekamy? Ruszajmy!- krzyknęłam, a chłopak ani drgnął.- Słyszysz mnie?
- Doskonale. Jednak nigdzie nie jadę. Nie po to uciekałem, bo wrócić do nich prosto na rozstrzelanie. –mruknął, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- Ty żartujesz? To nasi przyjaciele!
 - Nie. Dla mnie oni nic nie znaczą. Skoro muszą, to niech giną. Zawsze są ofiary.- powiedział rozsiadając się wygodnie na kanapie, a ja miałam ochotę rozszarpać go na kawałki.
- Gdzie twoje serce? –ryknęłam na cały dom
- Ja go nie mam. Straciłem parę lat temu. Zapamiętaj to. – powiedział odpalając telewizor, a ja spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Nie takiego go znałam, to była ta bezduszna wersja, której nie chciałam zgłębiać. Nigdy. Podeszłam bliżej i zasłoniłam mu wielki ekran wpatrując się w niego zapłakana.
- Mogłabyś się przesunąć? Zasłaniasz mi film – po tych słowach wybiegłam z domu i poszłam na plażę. Zaczęłam z furią skakać po piasku i wrzeszczeć na całą okolicę. Byłam zdruzgotana. To przeze mnie ją zabrali. To wszystko moja wina. Jestem najgorszą przyjaciółką. Kiedy nakłady moich sił się skończyły upadłam na piasek i wypłakiwałam mu wszystkie swoje żale i gorycze, zgromadzone przez te wakacje. Nigdy nie czułam się tak bezsilna. Zawsze jakoś znajdywałam wyjście z sytuacji. Tutaj nie mogę nic zdziałać. To mnie dobijało najbardziej.

***


Wróciłam po dwóch godzinach do domu. Malik siedział niczym niewzruszony w tym samym miejscu, co ostatnio. W kuchni stał Harry i rozmawiał z Patrickiem. Horana i Louisa nigdzie nie widziałam, prawdopodobnie Styles posłał ich do pracy, bo przecież napaść na przyjaciół nie daje im wolnego . Podeszłam do chłopaka, a on spojrzał na mnie współczująco.
- Przepraszam. Powinienem przewidzieć, że to się zdarzy- powiedział Harry obejmując mnie delikatnie, a ja wtulam się w niego. Głupio było mi to przyznać, ale potrzebowałam go teraz. Czułam, że bez tych silnych ramion nie dam sobie rady. Może uda mi się w nim zakochać?
- To nie twoja wina. Przecież to nie zdarzyło się  przez ciebie- powiedziałam cicho w czasie, gdy jego dłoń gładziła moje włosy.
- Nie, ale jestem też liderem. Powinienem dbać o swój zespół, w tym Jessiego. Nie dość, że jest tu przeze mnie, to może umrzeć. – mruknął patrząc na mnie z bólem w oczach, a ja pokręciłam energicznie głową.
- Nie, on na pewno nie umrze. Na pewno. – nie dopuszczałam nawet takiej myśli, że ktoś z nich umrze. Myślałam o katuszach, jakie tam przeżywają. Śmierci nie dopuszczałam. Patrick bezszelestnie opuścił pomieszczenie i nawet nie wiem kiedy zostaliśmy sami. Chłopak kołysał mną delikatnie i pozwolił mi w spokoju rozmyślać w jego objęciach.
- Harry? Dzwonił Louis. Potrzebują nas, jakaś banda narkomanów napadła na Horana – rzucił od niechcenia Patrick zbiegając po schodach i ubierając kurtkę. Chłopak odkleił się ode mnie wyraźnie niezadowolony.
- Muszę iść. Potrzebują mnie. – powiedział jakby tłumacząc się. W jego oczach widziałam, że wolałby zostać ze mną.
- Wiem. W końcu jesteś liderem. –wysiliłam się na blady uśmiech, który wyszedł raczej jak grymas. Chłopak pogłaskał mnie wierzchem dłoni po policzku, po czym pobiegł za wołającym go Patrickiem. Nalałam sobie szklankę wody i zaczęłam upijać małymi łyczkami ciecz. Na palcach podeszłam do framugi drzwi i w milczeniu spoglądałam na Zayna, który sms-ował i uśmiechał się do telefonu. W pewnym momencie wstał, a ja gwałtownie przesunęłam głowę, by mnie nie zauważył. Po chwili usłyszałam szelesty i różne odgłosy w przedpokoju, więc skierowałam tam swoje kroki. Chłopak ubierał właśnie swoje buty.
- Gdzie idziesz?- spytałam pretensjonalnie, a Zayn wyraźnie podirytowanym moim tonem głosu odparł:
- Idę się spotkać z Margaret. Wrócę późno, jeżeli w ogóle.- i uśmiechnął się łobuzersko, a ja spiorunowałam go spojrzeniem. Wzruszył ramionami i wyszedł, a ja rzuciłam się z pięściami na niczemu niewinną poduszkę w salonie i drugi raz tego dnia, wykrzyczałam w nią wszystkie swoje żale. Jak on może teraz myśleć o niej? Straciliśmy Mindy i Jessiego! Jak oni im coś zrobią? A co ze mną? Czy ten pocałunek naprawdę dla niego nic nie znaczył? –Zaczęłam delikatnie bić się po głowie, bo to co robiłam było egoistyczne. Zamiast zamartwiać się o przyjaciół, rozważam relacje między mną i Zaynem. Jestem cholerną egoistką. Podparłam się łokciami na kanapie i spojrzałam z wielkim bólem w sercu przed siebie. Nagle napadł mnie szatański pomysł, bowiem zobaczyłam komórkę Zayna leżącą na stoliku. Był tak zaabsorbowany przygotowaniem do spotkania z Margaret, że zapewne zapomniał jej wziąć. W sumie nie powinien wrócić przez długi czas, sam tak mówił. Co mi szkodzi posprawdzać to i owo?
Od pięciu minut siedziałam pochylona nad owym przedmiotem bijąc się z myślami. Iphone Malika kusił mnie do naruszenia jego prywatności, a jednocześnie mógł być rozwiązaniem do znalezienia Mindy i Jessiego.  Drżącymi rękami sięgnęłam po niego, najpierw tylko dotykając ekranu, a później chwytając w dłoń. Odblokowałam ekran, doskonale znając nie raz wpisywane przez Malika na moich oczach hasło. Wcisnęłam „wiadomości” i zjeżdżałam w dół szukając niejakiego Pedro. Zmartwiłam się, gdy po przejrzeniu całej korespondencji nie znalazłam osoby o takim imieniu, jednak patrząc logicznie: po co Zaynowi byłby jego numer?  Żeby mógł go szybciej namierzyć i znaleźć? Jaka ty jesteś głupia, Patty. Sama w sobie gratulowałam sobie błyskotliwości, kiedy natrafiłam na „Marylin” O! To też może być pomocne. Wyświetliłam wiadomości w nadziei, na znalezienie poszlak, czegokolwiek co może ich uratować. Moje zdeterminowanie było niesamowite. Po czasie trafiłam na interesującą mnie treść.
Od:Marylin
Do:Zayn Malik
Szefie, mamy adres! Siedziba Pedro jest na Broadway 23/12. Tam widzieliśmy całą ich ekipę przy niepozornym domku.

Wiedziałam już, gdzie znajduje się Mindy, Jessie oraz ten zdrajca. Świetnie. I co teraz zrobisz? Chłopcy są w pracy, a Malik na randce. Zostałaś sama. Jak zawsze. I co możesz zrobić? Nic. Jesteś tylko zwykłą dziewczyna w kryminalnym świecie-Szydził ze mnie mój wewnętrzny głos, a ja wiedziałam, że to nie może być prawda. Nie tym razem. Musze wziąć się w garść i ratować ludzi, na których mi zależy.
Wzięłam kurtkę i telefon Zayna w jedną rękę, po czym spojrzałam na półeczkę przy drzwiach. Miałam szczęście. Styles pojechał z Patrickiem, więc zostawił kluczyki do jego samochodu. Chwyciłam je i wybiegłam z domu. Wsiadłam do bryki chłopaka  nastawiając uprzednio na telefonie usługi GPS. Jedno jest pewne : będzie się działo.

***

No wiec gorsza wersja Malika po raz kolejny daje się biednej Patty we znaki..  Nie wierze, że do końca tego opowiadania zostało raptem sześć rozdziałów ( wszystkie mam napisane, teraz będe tylko publikować raz w tygodniu) Czekam na waszą opinię dotyczącą rozdziału, bohaterów czy nawet bez sensownych - każde są wyjątkowe i na wszystkie czekam :* Do następnego !:)

5 komentarzy:

  1. Proszę niech Patty będzie z Zaynem bo inaczej cię zabiję!!! Mówię serio ;O Będzie się działo... Patty jako kryminalistka :* Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty pitolisz? :00
    Przepraszam, ale gdy przeczytałam, że zostało sześć rozdziałów do końca to zaczęłam płakać :'(
    Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz tego zakończyć! Nie możesz złamać mi serca! ( dobra, możesz, ale ja się nie zgadzam! )
    Dlaczego chcesz je zakończyć? :/
    Możesz zrobić drugą część opowiadania, w którym się zakochałam *.*
    Kończąc je, zabierzesz że sobą, jakąś część mnie, której już nie odzyskam, ale nie żałuję bo ten świat jest niesamowity! ;)
    Rozdział był genialny. Taki nieoczekiwany zbieg okoliczności jest interesujący i zachęca do dalszego czytania. ;pp
    Tak myślę tylko jak Zayn może być tak erotyczny? Dlaczego nie traktuje Patty poważnie? Czy ona kocha Harry'ego?
    Umieram przez ciebie ;00
    Czekam na nowy rozdział i przemyśl to z drogą częścią bo płacze :((
    Czekam na nowy i mam nadzieję, że zmienisz zdanie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieee!! To nie może być koniec! Tylko sześć rozdziałów?!?!?! No nie!!!

    I pomimo, że przez ten fakt mam straszną ochotę na ciebie nakrzyczeć to rozdział wyszedł MEGA. Uwielbiam sceny gdy Malik jest zazdrosny!
    Och tak (zła ja) :3 Uwielbiam to opowiadanie i jestem bardzo ciekawa jak to potoczy się dalej :D Czy Zayn w końcu zrozumie, że też kocha Patty? Mam nadzieję, że tak,bo inaczej mu przywalę :D
    Buziaki i dodaj nowy jak najszybciej ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba żartujesz? Nie możesz kończyc tego bloga bo zwariuje!

    Rozdział jest boski <3 czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń