poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 15

Wróciłam do domu przy boku mulata. W salonie siedział Styles, Mindy, Jessie i Louis. Cieszyłam się, że ta dwójka przestała się unikać. Wydaje mi się, że ta tragedia paradoksalnie znowu ich do siebie zbliżyła, choć mogę się mylić.
-Gdzie byliście? –spytał Harry podejrzliwie patrząc na Zayna, kiedy zjawiliśmy się w pomieszczeniu.
- Musieliśmy porozmawiać.- mruknął mulat i usiadł obok Tomlinsona, jakby nigdy nic. Hazza złapał mnie za rękę i posłał delikatny uśmiech, a ja szybko odskoczyłam na bok i przepraszając, oddaliłam się na górę. Zamknęłam drzwi do swojego pokoju, by chwilę później osunąć się po nich bezradnie i zacisnęłam powieki. Nie wytrzymam. Czuje się brudna i nic niewarta. Ile może wytrzymać ludzka psychika? Sądzę, że jestem na skraju wyczerpania.
Stanęłam przed lustrem i uroniłam jedną łzę, którą natychmiastowo wytarłam. Wiedziałam, ze teraz już nigdy nie będę potrafiła spojrzeć na siebie w lustrze w ten sam sposób. Zawsze będzie mi coś przeszkadzać. Ta cholerna świadomość co zrobił mi Pedro nie oderwie się ode mnie do końca życia. Piętno będzie mnie psychicznie prześladować do śmierci. Tego się bałam najbardziej.

***

Zeszłam na dół po krótkiej drzemce. Zauważyłam przez okno kuchenne, że Mindy z Jessem, Patrickiem i Horanem są na plaży. Mimowolnie się uśmiechnęłam patrząc na nich. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni. 3 nieodebrane połączenia: tata. Wystukałam na klawiaturze parę słów, które miały zapewnić mojego tatę, że żyję i świetnie się bawię. Kłamca. Spojrzałam na kalendarz wiszący nad jedną z szafek. Wyraźnie pokazywał, że do końca wakacji i mojego pobytu tutaj zostało półtora tygodnia. Nie chciało mi się wierzyć, że już niedługo będę przejmować się tak błahymi sprawami jak praca domowa. Nagle coś mnie złapało od tyłu i zakryło oczy, a ja pisnęłam przerażona i odwróciłam się, przy okazji uderzając jak się okazało Zayna w oko. Chłopak dotknął delikatnie bolącego  miejsca, a ja złapałam się za głowę z nietęgą miną. Po chwili mulat nie wytrzymał i wybuchnął głośnym, radosnym śmiechem, za którym tak strasznie tęskniłam.
- No i z czego się tak śmiejesz?- zapytałam udając oburzenie, podczas gdy i moje kąciki ust drgały ku górze.
- Z ciebie kochanie, a z czego – powiedział  uśmiechając się, a ja prychnęłam – Chodź, dołączymy do reszty na plaży i zagramy w siatkówkę – wyciągnął w moją stronę dłoń, którą natychmiast ochoczo złapałam. Jednak zaraz po przekroczeniu drzwi wejściowych puściłam go, gdy zobaczyłam smutny wzrok Stylesa. Było mi go strasznie szkoda, przecież oficjalnie nadal był moim chłopakiem.
- Co się stało z Margaret? –zapytałam jakby od niechcenia, a w środku umierałam z ciekawości.
- Musimy dzisiaj o niej rozmawiać? – wyglądał jakby automatycznie znudził się rozmową. Punkt dla ciebie, Collins.
- No jasne, ze nie. Nic na siłę.- powiedziałam wymuszając uśmiech, a zaraz potem znalazłam się na linii końcowej boiska do siatkówki. Grałam z Horanem i Patrickiem przeciw Stylesowi, Zaynowi i Louisowi. Mindy i Jessie wykręcili się od wysiłku fizycznego, bo oznajmili, że będą sędziować. Nikt poza mną nie protestował. Moje niezadowolenie wynikało z tego, że nie chciałam być jedyną sierotą na boisku, a dobrze znam poziom tych dwojga i jest adekwatny do mojego. Ci chłopacy zaś grali niczym zawodowcy. Mocny serw, dobre przyjęcie, wystawka, zbicie, blok, punkt. Co ja robiłam? Gapiłam się na nich jak na kosmitów. Nie trzeba chyba mówić, kto wygrał. Po zwycięskim meczu Harry podszedł do mnie i przyciągnął do siebie uśmiechając się słodko. Kurde. Nie potrafię z nim zerwać. Nie chcę go zranić.
- Nie należy mi się jakaś nagroda za wygraną? – powiedział trzymając jedną dłoń ma moim biodrze, a drugą gładząc mój policzek. Ile bym dała, żeby to był Zay…STOP!
- A co byś chciał ? – powiedziałam ze śmiechem wpatrując się w wygłupy Nialla, któremu Patrick nie mądrze zabrał hot-doga. Blondyn biega teraz za nim z chęcią mordu. Zdążyłam się już poznać na jego apetycie, który faktycznie jest nieposkromiony.
-  Może na przykład to – mówił Harry przybliżając swoją twarz do mojej, a ja odsunęłam swoją dosłownie w ostatniej chwili. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja spuściłam głowę. Teraz albo nigdy.
- Harry. Sądzę, że musimy porozmawiać. – mówiłam do podłoża, ale kątem oka widziałam, ze chłopak przytaknął głową. Ruszyłam w stronę brzegu morza, chcąc uciec od wszystkich światków. Chłodnawa woda obmywała nasze stopy, ale żadne z nas nie zwracało na to większej uwagi. Chłopak patrzyła na mnie poważnie. W jego oczach nie dało się wyczytać ani pozytywnych ani negatywnych emocji, były całkowicie neutralne.
- Więc? –ponaglił mnie słowem, a ja starałam się przełknąć wielką gulę, która zgromadziła się w moim gardle z powodu stresu.
- Będę z tobą szczera, Harry. Zasługujesz na to. Prawda jest taka, że ja od samego początku perfidnie wykorzystałam cię do swoich prywatnych celów. Chciałam zrobić Zaynowi na złość, kiedy dowiedziałam się o Margaret, byłam rozzłoszczona.  Nie patrzyłam na skutki swoich występków. Wiem, że moje słowa bardzo cię zranią, ale nie chcę cię oszukiwać. Sądzę, że życie w oszustwie jest jeszcze gorsze.- powiedziałam patrząc na jego twarz. Zebrało mi się na płacz. Tego właśnie chciałam uniknąć. Wyglądał jak zranione dziecko, które chce się przytulić i pocieszyć. A ja już nie mogłam tego zrobić.
- Wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? – powiedział patrząc z drwiną w przestrzeń i kręcąc głową- Ja przez chwilę, dosłownie moment naprawdę sądziłem, że ty coś do mnie czujesz.  Że możesz pokochać człowieka, którym jestem. Nie udawałem nigdy przed tobą niczego licząc, że dostrzeżesz moje zalety i to jak jestem w ciebie ślepo wpatrzony. Pamiętasz pierwsze dni, kiedy on cie uprowadził? Spytaj kogo chcesz: odchodziłem od zmysłów! Bałem się, ze coś ci się stanie albo on ci coś zrobi! On nie jest do końca obliczalny, Patty, sam się o tym przekonałem nie raz jako jego przyjaciel. Zauroczyłaś mnie od pierwszego dnia, kiedy przekroczyłaś próg mojego domu. Zrobiłbym wszystko, żeby cię chronić, a ty mnie chciałaś tylko wykorzystać do zemsty. Dobrze wiedzieć, ile jestem dla ciebie wart.– dokończył szeptem przepełnionym cierpieniem i kręcąc niedowierzaniem głową. Nie obchodziło mnie, że łzy ciekną ze mnie potokami. Chciałam się jakoś usprawiedliwić, coś powiedzieć, ale było już za późno. Chłopak odwrócił się na piętach, schował dłonie w kieszeniach spodenek i ze spuszczoną głową kierował się w stronę chatki. Potarłam dłońmi ramiona, kiedy zawiał zimy, nieprzyjemny wiatr. Włosy zasłoniły mi częściowo moment, w którym Harry zniknął w budynku, a ja straciłam wiarę w cokolwiek. On ma rację. Jestem niewyobrażalnie beznadziejna. Nie powinnam go wykorzystywać, on na to nie zasłużył.
Ludzie spoglądali na mnie nie pewnie, a ja skierowałam się w stronę Malika.
- Mogę pożyczyć samochód?- zapytałam patrząc w bok i ocierając pojedynczą łzę, a gdy chłopak otworzył usta dodałam:- proszę, bez pytań. Bez słowa otrzymałam kluczyki do jego czarnego, luksusowego auta, w którym znalazłam się po paru minutach. Chciałam pojechać na przejażdżkę, by zebrać myśli i uciec na chwilę od problemów. Jak każdy łudziłam się, że gdy będę dalej od problemu, to on zniknie. Szkoda, ze to tak nie działa, bo pojechałabym nawet na drugi koniec Ameryki.
Przemierzałam kolejne kilometry, nie myśląc dokąd się kieruję. Miałam nadzieję, że przypadek doprowadzi mnie do idealnego miejsca na rozmyślania i rozwiązywanie problemów. Po chwili przypomniałam sobie, gdzie ostatnio się zrelaksowałam i natychmiastowo zawróciłam samochód. Z uśmiechem na ustach kierowałam się w stronę pamiętnego lasu, gdzie przeżyłam swój pierwszy pocałunek z Malikiem.
Doszłam pod wybudowaną przez ojca Zayna chatkę i wspięłam się na nią ponownie. Co prawda, nie było tak ciemno jak ostatnio, ale efekt w moich myślach pozostał ten sam. Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie tamten wieczór. Oparłam plecy o drewnianą ścianę jednocześnie uważając, aby jej nie zniszczyć. Mój wewnętrzny spokój nadal mąciły ostre słowa Harryego. Wiedziałam, że on ma rację. Egoizm często brał u  mnie górę nad rozumem co do tej pory nie sprawiało mi większych komplikacji, bo byłam samotnikiem. Nigdy nikogo specjalnie nie zraniłam. Do tej pory. Biedny Harry. Chciałabym jakoś go przeprosić, coś dać. Ale on nie będzie chciał mnie znać, mogę o tym zapomnieć. I jeszcze Pedro… Tyle zmartwień, tyle zmartwień. Eksploduję. 
Wiatr rozwiewał moje włosy, a ja usłyszałam skrzypnięcie desek. Odwróciłam się zlękniona i zobaczyłam Zayna. Automatycznie wstałam i chciałam się odezwać, ale on położył kciuk na moich ustach uniemożliwiając mi to.
- Co tu robisz?- zdołałam ledwie wyszeptać wpatrując się w kawowe tęczówki chłopaka
- Musiałem się upewnić, że nie zrobisz nic głupiego – mruknął opierając swoje czoło na moim, a ja zatopiłam się bezwarunkowo w jego niesamowitych oczach. Po chwili niezdecydowania Zayn ujął mój podbródek i pocałował delikatnie w usta. Wsunęłam palce w jego gęste, czarne włosy, a on położył mi ręce na biodrach przylegając do mojego ciała. Czułam roznoszącą się wokół nas magię. To było cudowne. Oderwaliśmy się od swoich ust, ale nadal wpatrywaliśmy się w siebie z oczarowaniem. Rzuciłam mu się na szyję, a on zacisnął swój uścisk na mojej talii. Uśmiechnęłam się, po czym usiadłam z powrotem na podeście, a chłopak koło mnie. Położyłam mu głowę na ramieniu i wpatrywaliśmy się w krajobraz.  Marzyłam o tej chwili od dawna i nareszcie się spełnia. Niesamowite.

***

Obudziłam się na mokrej powierzchni, która okazała się być trawą. Zaspana przewróciłam się na drugi bok i trąciłam coś nosem. Otworzyłam szeroko oczy i zobaczyłam twarz Malika, wiec od razu rzuciłam promienny uśmiech.
- Co my tu robimy? – zapytałam ziewając przeciągle, a chłopak potargał mi włosy ręką.
- Nie pamiętasz? Stwierdziliśmy, że nie wracamy do domu, bo nie chcesz widzieć się z Harrym – powiedział ochrypłym głosem, a ja momentalnie posmutniałam .- Co jest? –spytał odgarniając niesforny kosmyk moich włosów za ucho.
- Nic. Po prostu boje się tam wrócić i spojrzeć mu prosto w twarz. On mnie znienawidził Zayn, ja to wiem – powiedziałam cienkim głosikiem oplatając kolana dłońmi. Chłopak przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Nie wierzę żeby cie znienawidził, bo to Harry. Nie potrafi się gniewać do śmierci, wiem to z własnego przykładu – odrzekł na moje obawy mulat, po czym wstał i wyciągnął dłoń w moim kierunku, którą niechętnie złapałam. Nie chciałam nigdzie iść. Mogłabym zostać w tym lesie już na zawsze. Przez całe życie nie miałam tylu wspomnień w jednym miejscu co tutaj. Pół nocy pod gwiazdami omawialiśmy konstelacje z Zaynem i rozmawialiśmy o życiu. Tak po prostu. O naszym, o idealnym, o nierealnym. Opowiadaliśmy sobie najzabawniejsze historie, jakie nam się przydarzyły oraz te najsmutniejsze. Wiem, że prawdopodobnie nie znam go jeszcze nawet w połowie, jednak nie poddaje się. Z dnia na dzień dowiaduje się o nim coraz więcej, a przecież o to w tym chodzi, prawda?

***
Oto wszem i wobec fakt: Hatty, jak fajnie nazwała jedna z komentujących dziewczyn naszą parę zerwała. Nie wiem jakie są wasze odczucia ( Chętnie je poznam ) , ale mi strasznie szkoda się zrobiło Hazzy. Co prawda, mamy słodkie zakończenie, żebyście nie smutały do końca rozdziału;)- specjalnie na święta^^
Jutro zaczynam strasznie szybko wigilię i  te przygotowania wszystkie więc obawiam się, że nie znajdę czasu na komputer. Jednakże, obiecałam wam rozdział jutro, ale chyba nie obrazicie się, że dodam go już dzisiaj? :) 
Dziękuje z całego serca za każdy komentarz< 3 Kocham was, a one naprawdę mocno zachęcają mnie do pisania. Wcześniej nie myślałam nawet o drugiej części, a teraz? Gorączkowo rozmyślam o tym, specjalnie dla was!
Jeszcze jedno pytanko : zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga, ponieważ parę rozdziałów do niego już napisałam i myślę, że dałoby się je fajnie rozwinąć.- czytałybyście? :)

Kochane! Z okazji świąt chcę życzyć Wam wszystkiego co najlepsze w życiu, rozwijajcie się w swoich pasjach i nie bójcie się przeszkód! Pamiętajcie, żeby zawsze podchodzić optymistycznie i z przymrużeniem oka do życia. "Najlepszą nauką jest przeszłość" więc nie bójcie się popełniać błędów - jesteście młode, macie do tego prawo. Ponadto osiągajcie wielkie sukcesy i pokonujcie bariery, które wam przeszkadzają w dojściu do celu. Życzę wam także wspaniałych, prawdziwych przyjaciół i wsparcia w rodzinie oraz aby wszystkie wasze problemy się rozwiązały. Pamiętajcie :
 JA WAS KOCHAM<3

4 komentarze:

  1. Nie no musi być druga część!
    Tak bardzo mi się żal zrobiło Harr'ego... No ale... Na końcu to mnie powaliłaś!
    To było takie słodkie... Nasza kochana Payn, albo Zatty (jak kto woli- jestem w tym słaba :D)
    Mam nadzieję , że spędzisz te święta jak najlepiej i dodasz szybciutko nowy rozdzialik!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę cię napisz tą drugą częśc!
    Troszkę smutno mi się zrobiło czytając ten rozdział ale dzięki sytuacji z Zaynem jestem wprost zachwycona! *.*
    Wesołych świąt! <3 I mam nadzieje że szybko dodasz kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Musisz napisać drugą część!
    Musisz założyć nowego bloga!
    Musisz dodawać szybko rozdziały!
    Przepraszam, że ci rozkazuję, ale bardzo bym tego chciała :)
    Ten blog jest fantastyczny :3
    Szkoda mi trochę Styles'a, ale dobrze, że przynajmniej była z nim szczera ;)
    Myślę, że ją zrozumie i wszystko będzie dobrze. Co do Zayn'a, to zaskoczył mnie tym pocałunkiem :3
    Oczywiście pozytywnie! :D
    Ciekawa jestem co z jego 'dziewczyna' i co między nimi...
    No, nic.
    Dziękuję, że dodałaś rozdział :3
    Życzę ci wszystkiego najlepszego i mam nadzieję, że wydasz kiedyś książkę :*
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak, po pierwsze musi być druga część! Po drugie, chętnie poczytałabym jeszcze inne twoje opowiadanie, więc myśl o drugim blogu jest całkiem spoko.
    A teraz przejde do rozdziału.
    Boże, jak mi było szkoda Harry'ego, ale Patty musi być z Zayn'em i koniec kropka. Ta końcówka mnie urzekła. Z zniecierpliwieniem czekam na next. Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń