poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 17

Od początku dnia mam kiepski humor. Kto mi go zapoczątkował? Nietrudno zgadnąć.


- Zayn? Dokąd się wybierasz? –zapytałam czując, że chłopak wyślizguje się po cichu z łóżka. Spojrzałam na niego niemrawo i podparłam głowę łokciem.
- Idę na spotkanie. Śpij sobie. – powiedział  chwytając kurtkę i wychodząc z pokoju. Poleżałam jeszcze parę minut i zwlekłam się z wygodnego łóżka. Nie pamiętam zbytnio, jak trafiłam do pokoju Malika, ale nie przeszkadza mi to specjalnie.
W kuchni trafiłam na Horana więc zjedliśmy razem płatki, a później delektowaliśmy się pyszną, mocną kawą z ekspresu. Pominę skromny szczegół, że przyodziana byłam tylko w za dużą koszulkę Zayna, bo nie byłam jeszcze tego dnia w swoim pokoju. Przeczuwałam, że znajdę tam Mindy i Stylesa, a nie chciałam im przeszkadzać. Ta dwójka  zdecydowanie ma się ku sobie, albo mi się tak tylko wydaje.
- Jak dużo pamiętasz z wczorajszej imprezy?  -spytałam chłopaka ze śmiechem przypominając sobie jego taniec kurczaka na samym środku stołu, a chłopak tylko złapał się za głowę.
- O półtonu ciszej, proszę – powiedział niemrawo chowając głowę w kolana. Zaśmiałam się tylko pod nosem i włączyłam pogodę.  Słońce miało się dzisiejszego dnia  pojawić się częściowo na horyzoncie, za to bardzo prawdopodobne były opady bądź burze w całym kraju.
 Świetnie.
Pierwszy raz wiadomości miały rację, bowiem 30 minut później zaczęło straszliwie lać.
Lokatorzy obudzili się, także na parterze było słychać zdawkowe rozmowy. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny, jak Zayn. 
Oczywiście, z Margaret. Zacisnęłam pięści na ten widok. Śmiali się głośno po żarcie opowiedzianym przez dziewczynę.
-Co tu robicie? –zapytałam, a właściwie warknęłam w stronę chłopaka i założyłam ręce na biodrach. Spojrzał na mnie z tym swoim ironicznym uśmiechem, którego tak nienawidzę.
- Nie rób scen, Patty. Padało więc zaprosiłem Margi do nas – odparł i przygarną dziewczynę do siebie ramieniem.
Margi.Margi.Margi…Co za chujowa ksywka. W życiu nie chciałabym, żeby ktoś tak na mnie mówił. Chyba spaliłabym się ze wstydu.
- Ja robię sceny? Ja? –zapytałam obruszona dodając rozmaite gesty podczas swojej wypowiedzi, a czarnulka przewróciła tylko oczami. Rzuciłam jej groźne spojrzenie. Malik podirytowany położył Margaret rękę na ramieniu i zgrabnie mnie wymijając poszli do  jego pokoju. Zajebiście.
Także mój humor już do końca dnia nie ulegnie poprawie, tego jestem pewna. Myślałam, że w końcu się ogarnął i będziemy mogli spróbować być razem. Najwidoczniej się myliłam.
Pojechałam z Niallerem, Patrickiem i Mindy na zakupy, by się rozluźnić. Najpierw zahaczyliśmy jednak o fast-food, bo blondyn zdążył zgłodnieć podczas drogi. Po sycących frytkach i hamburgerze poszliśmy porozglądać się po galerii. Naprawdę świetnie spędziliśmy czas zwłaszcza, że wszyscy jesteśmy w bardzo podobnym wieku, a chłopcy są naprawdę zabawni i uroczy. Nie to co Malik. 
Kurde! Miałam o nim zapomnieć.
- Co powiecie na salon gier? –zaproponował Patrick, a wszyscy ochoczo pokiwaliśmy głowami. Trafiliśmy do pomieszczania z neonowymi napisami i imponującą ilością ekwipunku. Na wejściu siedział mężczyzna mający potężną posturę ciała i wymieniał pieniądze na żetony. Kupiliśmy parę żetonów i zaczęliśmy oddawać się w wir gier, od najzwyklejszego trafienia do ruchomego kosza na czas w koszykówce, przez matę taneczną, aż po strzelaniny, w których chłopcy byli bezkonkurencyjni. Odpadłyśmy po paru minutach, więc w następnej rundzie graliśmy w zespołach ja i Niall kontra Patrick i Mindy. W sumie, trudno im się dziwić. W prawdziwym świecie umieją korzystać z broni, więc takie coś to dla nich pestka.
Po dobrze wydanych pieniądzach na rozrywkę Patrick musiał wracać do domu, bo Harry zadzwonił, że potrzebuję go do jakiejś pracy dorywczej.
 Nie wnikałam, bo zapewne chodziło o  pranie brudnych pieniędzy.
-Poczekaj! Zabiorę się z tobą! – powiedziała Mindy wpakowując się się do samochodu. Mogę się założyć, że zrobiła to specjalnie bym pogadała z blondynem. Wiedziała, że on i Jessie bezapelacyjnie potrafią wpływać na mój nastrój pozytywnie.
Nie to co niektórzy mulaci. A właściwie tylko jeden. Ten wkurzający.
Pokiwaliśmy im, gdy odjeżdżali z parkingu i podążyliśmy w kierunku nieznanej mi do tej pory ścieżki. Towarzyszył nam zimny powiew wiatru i tłum śpieszących się ludzi. Z trudem przechodziliśmy swoim tempem uważając, by nikt nas nie przewrócił. Był taki gwar, ze udało nam się rzucić jedynie kilka zdawkowych komentarzy. Oddaliliśmy się w głąb parku, do którego doszliśmy i usiedliśmy na najbliższej ławce. Było tu wyjątkowo cicho. Dało się usłyszeć jedynie dźwięczne odgłosy ptaków.
- Idealnie. Odzwyczaiłam się od miastowych ulic pełnych śpieszących się ludzi i hałasu – mruknęłam pocierając obolałe uszy z nietęgą miną, a chłopak spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem i położył łokieć na oparciu obiektu, siadając do mnie przodem. Poczułam się lekko skrępowana kiedy tak się we mnie wpatrywał, więc chrząknęłam znacząco.
- Co cię gryzie? –zapytał wprost natychmiastowo poważniejąc. Świdrował mnie swoimi niewiarygodnie niebieskimi oczami, a ja usiadłam sztywno i poczułam nagłe drgawki. Modliłam się złudnie, że Niall nic nie zauważy. Chłopak po paru sekundach objął mnie i pozwolił wypłakać w swoje ramię. Dopiero jak skończyłam swój niekontrolowany wybuch odsunęłam się, spojrzałam na niego z wdzięcznością i pociągając nosem.
- Bo..ja..on- niespecjalnie wiedziałam jak mu powiedzieć o gwałcie. Moja warga drżała, a ciałem nadal wzdrygały dreszcze. Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Odetchnęłam parę razy głęboko i powiedziałam to. – Pedro mnie zgwałcił Niall. Odebrał mi coś, co miałam najcenniejszego. Trochę przeraża mnie od tego czasu kontakty fizyczny z chłopakiem. -dokończyłam, a na sercu zrobiło mi się od razu lżej. Pominę drobny szczegół, że oczy Horana były jak pięciocentówki. Nigdy nie widziałam go w takim szoku i gniewie jednocześnie.
- Co za bydle. -  skwitował jednym zdaniem, a w jego oczach dojrzałam chęć mordu, aż przebiegły mnie ciarki. Ognisto pomarańczowe płomyki paliły się w jego oczach, a mięsnie twarzy były mocno zaciśnięte. Wyglądał, jakby miał za chwile eksplodować.
Reszta pogawędki, a  raczej mojego monologu minęła spokojnie. Niall cały czas był zamyślony i tylko przytakiwał mi głową.  Po powrocie na parking czekała na nas niespodzianka.
- Gdzie wy byliście? – burknął Malik patrząc na nas spod byka, trzymając dłonie w kieszeniach swojej skórzanej kurtki i opierając o samochód. Nim się obejrzałam, Horan trzymał go za kurtkę  i przyciskał do drzwiczek.
- To wszystko twoja wina! – krzyknął i przyłożył mu prawym sierpowym. Zayn nie pozostał mu dłużny, bo przecież jego duma nie pozwoliła mu się wycofać z takiej zachęty do walki. Zaczęli się obkładać. Z mojej perspektywy wyglądało to naprawdę groźnie, bowiem zachowywali się jakby przestali myśleć o tym, że są kumplami. W geście desperacji zaczęłam piszczeć i podbiegłam do nich. Kiedy Zayn trzasnął Nialla tak, że ten padł na ziemię nie wytrzymałam. Podbiegłam do blondyna i zakryłam go własnym ciałem, patrząc ze strachem w oczach na Malika. Patrzył na mnie chłodno, po czym odwrócił się i z impetem kopną w koło samochodowe. Wzdrygnęłam się i pomogłam wstać Horanowi, który ledwie utrzymywał się na własnych nogach. Mulat obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
- Co ci strzeliło do tego powalonego łba?! –wrzasnął wypluwając krew, która pociekła mu do ust.
- Zasłużyłeś. To przez ciebie.- powtarzał Niall, słabym głosem. Bałam się, że zaraz zemdleje, a mi samej nie uda się go utrzymać.
- Co przeze mnie? –spytał zdezorientowany i spojrzał na mnie zdziwiony, a ja odwróciłam wzrok.
- Przez ciebie ona dostała się do Pedro. Inaczej by jej tam przecież nie było! –krzyknął blondyn
- Wielkie halo. Przecież ją wydostałem. Jest cała i zdrowa. – powiedział pewnie mulat i zmarszczył brwi.
- Tak? Jesteś pewien, że nic się nie stało? – warknął niebieskooki zgięty wpół, a Malik przyjrzał mi się dokładnie, szukając jakiejś usterki w moim wyglądzie. Nic.- Dziewictwo też jej oddałeś? –dokończył ostatkiem sił i stało się to, co przewidywałam- zemdlał. Z trudem napinałam wszystkie mięsnie, nie pozwalając mu upaść, a Malik rozdziawił usta i nie ruszył się ani o milimetr.
- Co tak stoisz? Pomóż mi! –wydałam komendę, a on się ocknął i zanieśliśmy go wspólnie do samochodu.
Całą drogę patrzyłam w okno, by uniknąć wzroku Malika. Nie chciałam, by dowiedział się kiedykolwiek o tej krępującej sprawie. Nie sądziłam, że Niall tak to sobie weźmie do serca. Jego zachowanie przerosło moje oczekiwania, co do naszej przyjaźni. To niesamowite, jak on się mną przejmuje. Teraz wiem, że mogę na nim polegać w każdej sprawie.

***
- Zamierzałaś mi o tym powiedzieć? –zapytał cicho mulat opierając się o maskę samochodu. Zawieźliśmy Nialla do domu, gdzie opatrzyć miała go Mindy, a sami pojechaliśmy na klif znajdujący się niedaleko  Nie miałam na to ochoty, ale chłopak uparcie nalegał i spojrzał na mnie swoimi czarującymi oczami, więc nic nie mogłam zrobić. Słońce w połowie zniknęło nam już z pola widzenia, a otoczenie znaczenie pociemniało. Powietrze było chłodniejsze niż za dnia, więc objęłam się i potarłam dłońmi ramiona.
- Nie.-skwitowałam krótko odwracając wzrok
-Dlaczego?
-I tak byś nic nie mógł zrobić, więc po co? – powiedziałam wzruszając ramionami, a chłopak spojrzał na mnie.
- To czemu w takim razie Niall się dowiedział?
- Musiałam się komuś wygadać, a mu ufam. – chłopak w natychmiastowym tempie zjawił się przede mną i przygwoździł do maski samochodu. Poczułam jego ciepły oddech i zadrżałam niekontrolowanie.
- Nie ufasz mi? – chciał wiedzieć wpatrując się w moje oczy, które nie zdążyły uciec przed tym natarciem czekoladowych tęczówek Malika. Wpatrywałam się w niego tępo, a on ponowił pytanie. Jeszcze bardziej zmniejszył dystans dzielący nasze usta, a przed moje oczy od razu rzucił się obraz Pedro brutalne zdzierającego ze mnie ubrania, więc pisnęłam cicho. 
Traumy po takim zdarzeniu nie da się pozbyć jednego dnia. 
Chłopak spojrzał na mnie smutno i oderwał ode mnie. Stanął kawałek dalej i odwrócił w moją stronę.- Nie chce cię skrzywdzić. - pierwszy raz usłyszałam ból i bezsilność w jego głosie. -Wierzysz mi? -spytał, a ja przełknęłam gwałtownie ślinę.
- Wierzę.- powiedziałam cicho łamiącym się głosem po dłużej przerwie. Po chwili chłopak podszedł do mnie i odgarnął część moich włosów za ucho, a ja przymknęłam powieki.
- Patty? – otworzyłam oczy, bo chciał żebym zwróciła na niego uwagę – Nie zniósłbym, gdyby coś ci się stało.-szepnął, a ja delikatnie się w niego wtuliłam. Chłopak ostrożnie mnie objął, a ja przypomniałam sobie dzisiejszy ranek i prychnęłam odruchowo.
- A co z Margaret? – spojrzałam na niego z wyrzutem
- Spotkałem się z nią dzisiaj po to, żeby jej powiedzieć jaka ty jesteś dla mnie ważna. Spytaj chłopaków, wyszła zaraz po was – powiedział głaszcząc mnie kciukiem po policzku. Spojrzałam na niego z nadzieją.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Tak na marginesie Collins, wiesz co? Udało ci się. – powiedział z łobuzerskim uśmiechem, a ja zrobiłam głupią minę, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.
-  Z czym? -udało mi się jedynie wydukać.
- Kiedyś ci mówiłem, że lubię mieć dużo dziewczyn, pamiętasz? Przez ciebie zacząłem się troszczyć tylko o jedną i tylko jej osobą są zaprzątane moje myśli. Usidliłaś mnie, jesteś dumna? – zapytał ze śmiechem głaszcząc mnie po policzku, a ja wpiłam się zdecydowanie w jego wargi. Nie spodziewał się tego, ale oddał z tą samą zażartością mój pocałunek.
 Nie wierzę, że mogę to powiedzieć.
Zauroczyłam samego Zayna Malika,
Mężczyznę bez uczuć.
 Kompletna bzdura.

 ***
 Cześć miśki <3  Jak wam sie podoba rozdział? Uwagi, zastrzeżenia? :)
Po raz kolejny dziękuje za każdy komentarz! Nie wiecie, jaka to motywacja i kopniak do pisania.
No więc, następny rozdział 13 stycznia, a ja zachęcam do komentowania :)
Kocham Was!



5 komentarzy:

  1. Rozdział jest cudowny! Strasznie mi się podoba, a samą końcówkę czytałam chyba z 5 razy. Ale jedno mnie przeraża. Napisałaś, że następny rozdział 13 kwietnia. Proszę powiedz, że to tylko wypadek przy pracy i miałobyć 13 stycznia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, faktycznie! Tak 13 stycznia oczywiście:) Zaraz zmienię

      Usuń
  2. Woow, ale to było słodkie :3
    Po prostu nie mogę- to jest tak dobre opowiadanie, że nie mogę się doczekać 2 części :D
    Ciekawość mnie zżera jak to się zakończy ^^
    Życzę ci duuużo weny i obyś szybciutko napisała 2 część :*
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosskie. Nie mam uwag. Czekalam z niecierpliwoscia ba ten rozdzial ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, dziewczyno oj dziewczyno! :*
    Niesamowita kontynuacja tej prześlicznej historii :]
    Ale się ucieszyłam jak Zayn powiedział, że myśli tylko o niej :p
    No i teraz Harry, niech ze ją weźmie jak jest taki :3
    Wybacz, że dzisiaj komentarz krótki, ale źle się czuje :(
    No i dopiero teraz przeczytałam bo miałam problemy w szkole :/
    Wiedz tylko, że zawsze czytam twoje odpowiadanie i staram się komentować :>
    Do następnego! Xx
    Życzę weny i kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń