sobota, 8 marca 2014

Rozdział 22




Mindy wpuściła nas do środka z lekkim grymasem i zmarszczonymi brwiami. Domyślałem się, że Patty później oberwie za to, iż nas tu poprowadziła. Jednakże, rozumiałem ją doskonale. Też nie potrafiłem odmówić temu chłopakowi kiedy czegoś bardzo chciał.
- To my pogadamy chwilę, a wy idźcie na górę. Zgoda?- rzekła do nas domowniczka patrząc na Jessiego, a ja skierowałem się w kierunku schodów. Po chwili usłyszałem ciche kroki za moimi plecami informujące o tym, że dziewczyna jest za mną.
Patty poinstruowała mnie do którego pokoju mam wejść i zamknęła drzwi, po czym oparła się o nie i zjechała w dół. Ja natomiast usiadłem na środku łóżka i splotłem palce rozglądając się po jasnym pomieszczeniu. Zaśmiałem się cicho przyglądając się fotografii w ramce, na której była Patty cała oblana koktajlem truskawkowym. Dziewczyna miała zamknięte oczy, ale szczery uśmiech. Taką właśnie ja też ją zapamiętałem.
- Czy kiedykolwiek szczerze się zakochałeś? – usłyszałem szorstki ton z naprzeciwka, który skupił na sobie moją uwagę. Brunetka przyglądała mi się ostrożnie, co chwila przygryzając wargi.
- Słucham? – zaskoczony podniosłem wysoko brwi i potrząsnąłem głową.- A można inaczej?
- Oczywiście- potwierdziła energicznie machając głową w przód i tył.- Jeżeli to  zwykłe zauroczenie, to prawdopodobnie odkochałbyś się po kilku dniach. Jeżeli wydaje ci się, że to  coś głębszego jest możliwe, iż to pożądanie. Czułbyś fizyczny i psychiczny pociąg do tej osoby, nawet nie mógłbyś przestać myśleć o niej, jej cudownym uśmiechu i wspaniałych perfumach. Jednak to wciąż nie miłość.
- Więc czym ona jest według ciebie? –spytałem wpatrując się w nią z zainteresowaniem lekko przechylając głowę, a ona z zapałem kontynuowała swój wykład.
- Czym jest miłość? Nie umiem ci tego zdefiniować. Takie silne uczucia musisz kierować do osoby, dla której jesteś w stanie zrobić dosłownie wszystko. Wiesz, że bez niej nic nie byłoby takie samo. Kwiaty byłyby bledsze, a gwiazdy ciemniejsze. Ona rozświetlałaby każdy twój poranek, a skradziony całus byłby twoim największym skarbem. Każdy centymetr jej ciała byłby dla ciebie idealny, a ty byłbyś gotów troszczyć się o nią do śmierci. To jest prawdziwe uczucie, a nie szopka jaką ludzie w tych czasach przedstawiają. Więc? – potrząsnęła głową i zaczęła się we mnie wpatrywać z oczekiwaniem w oczach, a ja zmarszczyłem brwi i spojrzałem prosto w jej oczy.
-Więc?- spytała poganiając mnie, a ja w milczeniu dokładnie analizowałem jej słowa. Jak to możliwe, że w tak młodym wieku wypowiada się tak dojrzale o sprawach uczuciowych? Zawsze wiedziałem, że jest mądra. Jednak nigdy nie sądziłem, że aż tak.
- Nie wiem- odparłem zmieszany drapiąc się po głowie. –  Aczkolwiek nie sądzę, żeby kryminalista był zdolny do takich poświęceń.- odparłem z cierpkim uśmiechem, a ona spojrzała na mnie krzywo.
- Nie mów tak. Weź przykład z Nialla.- powiedziała, a ja przewróciłem oczami. No jasne. Braciszek idealny, wspaniały Nialler. Jak to możliwe, że on jest taki spokojny i ułożony, skoro cały swój czas spędza z nami? Do tej pory nie zrozumiałem tego fenomenu.
- Większość nie jest tak idealna jak święty blondyn, wybacz. – mruknąłem, a ona tylko prychnęła i potarła dłońmi ramiona delikatnie wstając i przechodząc się po pokoju.
- A ty? – zagadnąłem ją, wyraźnie wyrywając z zamyślenia
- Co ja? – zapytała głupio wpatrując się we mnie nieobecnym wzrokiem
- Czy ty już się tak zakochałaś?
-Tak. Przynajmniej tak mi się wydaje.



***



Wracaliśmy z Jessem późnym wieczorem, gdy na niebie nie było już widać ani jednej gwiazdy, tylko ciemny mrok czający się w każdym kącie. Chłopak rozsiadł się wygodnie na fotelu obok kierowcy, a ja pędziłem ulicą, delikatnie mówiąc, zbyt szybko. Obraz za oknem wyraźnie się rozmazywał, ale nie robiło mi to żadnej różnicy.
- Myślisz że się za nami tęskniła? –zagadnął mnie wyraźnie smutny. Po jego minie widać było, że cierpiał. Ta rozłąka miała nam pomóc, a jak się okazuje, tylko pogorszyła sprawę.
- Za tobą na pewno- powiedziałem mocniej ściskając kierownicę- co do mojej osoby niebyłym już taki pewien- mruknąłem z obojętną miną, choć w środku cały się gotowałem.
- Nie łam się, brakowało jej twojej obecności. To widać po oczach.-  zerknąłem na jego pełną powagi twarz nic nie rozumiejąc. Co do cholery widać po oczach? Ja tam u niej widzę zakłopotanie, ewentualnie strach. Widać, że nie znałem jej tak dobrze, jak on.
Dojechaliśmy do siedziby grubo po północy. Zaparkowałem, po czym ramię w ramię z Jessem wkroczyliśmy do domu. Zdziwiłem się, kiedy w przedpokoju zobaczyłem dwa damskie, beżowe płaszczyki, ale pozostawiłem to bez komentarza i udałem się do salonu.
Mocno się zaniepokoiłem jak zobaczyłem, co tam się dzieje.
Margaret siedziała pochylona zaciskając ręce na swoim brzuchu i wykrzykując wiele słów, przez co w ogóle nie dało jej się zrozumieć. Ponadto była cała zapłakana, a jej przyjaciółka wycierała te łzy i kłóciła się z Harrym, który  przechadzał się w tą i z powrotem po pokoju i pocierał nerwowo dłonią po czole. Niall siedział kręcąc z dezaprobatą głową, a Patrick zaciskał pięści. Louis natomiast wyładowywał swoją agresje na ścianie.
Jessie do mnie podszedł tak samo zaniepokojony atmosferą , a kiedy inni nas dostrzegli, momentalnie wszystko ucichło. Każde spojrzenie było inne, od pretensjonalnego przez obojętne aż do błagalnego. Czułem się mocno zagubiony, więc wysoko podniosłem brwi czekając na wyjaśnienia. Zwłaszcza, że oni wpatrywali się centralnie we mnie.
- Margaret jest w ciąży. – wypalił Styles wystukując szybki rytm palcami na ścianie, a ja zszokowany odrzuciłem głowę w tył, jakby próbując uchronić się od tej myśli.
- Ale.. – zacząłem wpatrując się w nią, a ona ledwie słyszalnie weszła mi w słowo.
- Tak Zayn. Jestem w ciąży z tobą. Możemy nawet zrobić testy na ojcostwo, jeśli tego pragniesz.- wzruszyła ramionami i zacisnęła mocno usta.
- Przecież mówiłaś, że bierzesz te jebane tabletki!- w tym momencie nie kontrolowałem siebie, a  moim ciałem zaczęły wstrząsać niepohamowane, negatywne emocje. Wrzała we mnie furia. Chciałem w tym momencie wykrzyczeć jej wszystko co o tym myślę, ale Harry chwycił mnie za ramię i wyprowadził z domu. Oparł się o barierki i wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, z której wyjąłem jedną sztukę i natychmiastowo odpaliłem, by choć przez chwilę poczuć ulgę.
-To nie jest możliwe – szepnąłem pomiędzy kolejnymi buchami, starając się przekonać do tego samego siebie. A jednak.
- Nie jest to w tym momencie ważne- mruknął Styles patrząc na mnie cały zmarniały- co zamierzasz dalej? – zapytał a ja tylko przeczesałem włosy ręką. Po krótkim namyśle tylko wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem, Harry. A co powinienem?
- Zrób to, co uważasz za słuszne. – rzekł przekonująco i odepchnął się mocnym ruchem dłoni od barierki, aż ta zaczęła dygotać. W tym momencie zostałem sam z mieszanką uczuć.
Chłód nocy bardzo osobliwie dawał się mi we znaki. Jedyne czego potrzebowałem w tym momencie to rozmowa.
Zamiast tego miałem papierosa, alkohol i  monolog, który zresztą nie miał żadnego sensu. Podręczna buteleczka z dodatkowymi procentami nareszcie znalazła słuszne zastosowanie- pomyślałem i opróżniłem zawartość jednym łykiem.
Wróciłem do środka i wciąż słyszałem donośne rozmowy dochodzące z pokoju dziennego, jednak tym razem postanowiłem je zignorować i udałem się prosto do swojej sypialni. Na jednej połowie mojego łóżka leżała pogrążona w śnie czarnulka, więc lekko zmarszczyłem brwi.  Niechciałem jej tutaj. No, a przynajmniej w tym momencie.
Zdjąłem koszulkę i najdelikatniej jak potrafiłem położyłem się po drugiej stronie uważając, by nie obudzić Margi. Szczelnie przykryłem się kołdrą, a po chwili poczułem jak czyjeś ręce oplatają moje ciało. Oczyma wyobraźni widziałem Patty, jednak gdy spojrzałem dół ujrzałem… przyszłą matkę mojego dziecka, jeżeli to prawda.



***



Jadłem śniadanie, kiedy do domu wparowała Ona. Nie wiem jakim sposobem Patty znalazła się w naszym domu, ale moje zdziwienie oddał wystarczająco dobrze widelec, który z charakterystycznym dźwiękiem wypadł mi z ręki i upadł na kafelki.
- Co tu robisz? – spytałem kiedy brunetka z ciepłym uśmiechem oparła się o blat naprzeciwko mnie.
- Niall mi opowiedział o wczorajszej sytuacji. Chcesz o tym pogadać? –spytała z troską, a ja w myślach przeklinałem blondyna. Nie chciałem, by przejmowała się mną albo współczuła. Nie potrzebowałem tego. Byłem wystarczająco silny.
- Nie chce, dzięki za chęci. – mruknąłem odkładając talerz do zmywarki i przechodząc do salonu, w  którym siedział już Niall. Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, a on tylko popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, po czym wrócił do czytania codziennej prasy. Usłyszałem tupot dochodzący ze strony schodów i po chwili zobaczyłem uśmiechniętego Stylesa. Był uśmiechnięty, a przynajmniej do czasu, aż zobaczył brunetkę. Chłopak zastygł w jednej chwili i tępo wpatrywał się w brunetkę.
- Patty? – jego zdziwienie, a jednocześnie niedowierzanie dało się wyczuć na kilometr.
- Harry?- ból przesiąknął całkowicie to słowo. Widziałem ich oraz niewidzialną barierę, która całkowicie oddzielała ich sylwetki. Pomimo swojej bliskości mieli mur, który w tym momencie był nie do przebicia.
- Co u ciebie? – niby głupie pytanie, które strasznie irytuje, a jednak nikt nie sili się, by inaczej nawiązać kontakt. Rzadko zdarzy się odmieniec wylewający swoje żale do świata i ludzi, przeważnie przytakuje się i opowiada o tym jakie to cudowne życie masz. Nawet jeśli aktualnie ci się wali albo jesteś w głębokiej dupie, to i tak mówisz, że jest zajebiście. Logika ludzka.
- Powodzi mi się. A u ciebie? – nie usłyszałem już tej odpowiedzi, bo oboje skierowali się do innego pokoju.
Blondyn popatrzył na mnie uważnie i odłożył gazetę.
- Sądzisz, że możesz dzisiaj iść do pracy? Lou na pewno zgodzi się z tobą zamienić, a  ty zostaniesz z Patt..- zaczął, a ja stłumiłem śmiech.
- Zdarzają się gorsze tragedie w życiu niżeli wpadka. Poradzę sobie. – mruknąłem z przekąsem wstając z kanapy i udając się do przedpokoju. Patrick czekał już na mnie w samochodzie, więc szybko ubrałem kurtkę i wyszedłem na dwór.
Strach pomyśleć, że już za tydzień gwiazdka. Nie żebyśmy byli jakoś bardzo religijni, znaczy ja jestem muzułmaninem, ale to inna bajka. Chłopacy to teoretycznie katolicy, ale notorycznie uderzają w przykazanie” nie zabijaj” więc nie wiem jak ich powinienem osądzać. Who cares?
Pomimo wszystko obchodzimy to święto na własnych regułach, czyli po prostu kupujemy prezenty dla każdego. Nie gotujemy, bo nie ma czasu. Na pierdoły typu choinka i ozdoby jesteśmy za leniwi.
- Malik pośpiesz się!- usłyszałem zirytowany głos mojego dzisiejszego współtowarzysza, więc przyśpieszyłem krok. Na dworze zaczęła się wichura śnieżna, także Patrick miał problemy z zapanowaniem nad samochodem. Słaby z niego kierowca, nawiasem mówiąc.


Praca jak praca, niektórzy bardziej lubią swoją fuchę, a inni mniej. Nasza jest dość mało wymagająca, jeżeli umiesz się wtopić w tłum i masz znajomości.
Staliśmy przy barze popijając drinki, kiedy za plecami usłyszałem :
- Przepraszam, czy widział bądź słyszał pan kiedykolwiek o kimś, kto nazywa się Zayn Malik bądź Harry Styles?
***
Cześć miśki!
Przepraszam Was, że rozdziały pojawiają się o wiele rzadziej, ale za miesiąc mam testy gimnazjalne i wielkie ambicje na jedno z lepszych liceum, także musze się dużo uczyć:(
Obiecuję, że po nich rozdziały będą częstsze!!!
Całym serduszkiem dziękuje za komentarze<3 
Jesteście moją największą inspiracją!!
Macie jakieś domysły co stanie się dalej?:)
Z okazji dnia kobiet życzę Wam dużo uśmiechu, radości w życiu i pamiętajcie, że wszystkie jesteśmy piękne! :**
Rozdział dedykuję Alex Malik, która podobno ma dzisiaj urodziny!
Najlepszego kochana:**  Powodzenia w życiu, pisaniu i szkole! <3
Następny około 23 marca
Kocham Was i zachęcam do komentowania tak ładnie, jak do tej pory, bo to dla mnie dużo znaczy:)




10 komentarzy:

  1. Niech Margaret potrąci samochód! Albo niech ktoś ją zabije, czy cokolwiek.
    Rozdział cudo! Czekam na dużo Zatty(?) moments i następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coo?! Niemożliwe, Zayn ojcem O.o niech to będzie nie prawda! A tak poza tym rozdział cuuuudo! Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jesteś, wiesz? Dziękuję za życzenia, tak mi miło się zrobiło ;* hdue Haha
    Rozdział cudowny jak każdy ^^ powodzenia w egzaminach, całuję mocno :* :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana jesteś, wiesz? Dziękuję za życzenia, tak mi miło się zrobiło ;* hdue Haha
    Rozdział cudowny jak każdy ^^ powodzenia w egzaminach, całuję mocno :* :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział! <3
    Dlaczego Margaret jest w ciąży z Zaynem? Dlaczego akurat z nim? ;__;
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Również życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet. <3
    Powodzenia na egzaminach. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaa! Zajebisty rozdział! *.*
    Jestem w totalnym szoku! ;o
    Zayn ojcem? Nie! Błagam niech to bd jakiś kiepski żart... :c
    Dziękuję i także życzę ci wszystkiego najlepszego! <3
    Powodzenia w nauce do egzaminów, mam nadzieję że pójdzie ci rewelacyjnie :)
    Z niecierpliwością czekam na nn ;) ~ Paulinka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział (zresztą jak wszystkie) :D
    Moja psychika nie wytrzyma bez tego bloga do 23 <3
    Powodzenia na egzaminach

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny blog. Margaret nie moze byc w ciazy. nie z zaynem
    czekam na nastepny
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. super blog !!!! przeczytałam go w 5 godz naprawde zarąbisty niemoge sie doczekać nexta BOSKI PO PROSTU!!!!! a kiedy nn????

    OdpowiedzUsuń