poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 23





Odwróciłem się i zobaczyłem młodziutkiego chłopaka, miał najwyżej dwadzieścia lat. Jego oczy spoglądały w moją stronę przyjaźnie, widocznie nic nie podejrzewał. Skąd miał wiedzieć, że to właśnie przed nim znajduje się Zayn Malik?
- po co panu te informacje? – spytałem donośnie, by przekrzyczeć cały tłum imprezowiczów w klubie, oczywiście z kiepskim skutkiem.
- Są poszukiwani za rozprowadzanie narkotyków. Poza tym są podejrzani o zabójstwa niewinnych obywateli.- mówił z powagą, a ja drgnąłem niezauważalnie. -  Ludzie w mieście mówią, że często tutaj przebywają. Zauważyliście coś ważnego dla tej sprawy? –zagadnął patrząc raz na mnie, raz na Patricka. Chłopak pomachał jedynie głową, podnosząc ręce w geście zapewnienia, że nic nie rzuciło mu się specjalnie w oczy. Upiłem łyk drinka i objąłem  ręką początkującego policjanta, by mieć lepszy dostęp do jego ucha.
- Wiesz, w zasadzie chyba ich kojarzę. Może lepiej wyjdźmy stąd, nie chciałbym żeby mnie z tobą zobaczyli, bo mógłbym mieć problemy. – szepnąłem, a on spojrzał na mnie i pokiwał głową dając znak, że rozumie. Poklepałem go po ramieniu i ruszyliśmy. Odwróciłem się na moment i popatrzyłem na Patricka, który przytaknął tylko głową i ruszył do tylnego wyjścia, a ja uśmiechnąłem się złośliwie.
Długowłosy chłopak czekał na mnie oparty o drzwi, a ja stanąłem obok z rękoma w kieszeniach i spuszczoną głową. Policjant wyjął z kurtki mały notesik z nieodłącznym długopisem i zastygł patrząc na mnie wyczekująco.
Miałem jeszcze czas, więc grałem na zwłokę. Pochrząkałem i sformułowałem dwa mało ważne zdania, gdy nagle zza rogu wyjechał Patrick. Zatrzymał się z piskiem opon i wyskoczył z samochodu. W jednym momencie przywaliłem z pięści zagubionemu chłopakowi, a Patrick narzucił mu worek na głowę, jakby przez przypadek się ocknął.
Wrzuciliśmy nieprzytomnego do bagażnika i niepozornie odjechaliśmy spod klubu.
Mknęliśmy ścieżką nie odzywając się do siebie. Byliśmy pewni, że Harry nas opieprzy. No ale co innego mogliśmy zrobić?
Szybkim krokiem ruszyliśmy do budynku, by w końcu stanąć twarzą w twarz z zupełnie zdezorientowanym Harrym. Chłopak patrzył raz na mnie, raz na Patricka, a raz na ciało z workiem na głowie, które za sobą wlekliśmy. Przekrzywił głowę robiąc przy tym posępną minę, niczego nie rozumiejąc.
- Malik, Knight co to ma do cholery znaczyć? – wrzasnął łapiąc się za głowę, podczas gdy mu położyliśmy naszego nieprzytomnego policjanta na kanapie.
- Nie jest dobrze, Styles. Szukają nas – mruknąłem z poważną miną, a on zmarszczył brwi.
Wyjaśniłem mu w skrócie sprawę przysiadając na oparciu fotela,  a on tylko walnął  pięścią z impetem w ścianie i przeklął pod nosem.  Nie wiem nawet w którym momencie Patrick ulotnił się z pokoju.
- To koniec, Zayn. Mają nas. – powiedział szeptem przygryzając wargę, a ja wkurzyłem się ostro. Kurna. Co to za pieprzony kryminalista, który oddaje się bez walki? To przegrany.
- Styles, ogarnij się! Musimy próbować się z tego wykręcić! Zawsze nam się udaje, przecież to nie pierwszy uprowadzony- warknąłem patrząc na niego z wypisaną wściekłością na twarzy, a on zachowywał bardzo irytującą kamienną twarz.
- To nie jest gra, Malik, to rzeczywistość! Nigdy przedtem policja nie wypytywała o nas w klubie, to znak, że są blisko. Mają tropy, dowody, Ponadto zrozumieją co się stało, gdy zorientują się, że brakuje im jednego policjanta – kiwnął głową w stronę omdlałego mężczyzny - a na domiar złego ty go kurwa porwałeś! Teraz już wszyscy będą wiedzieć jak wyglądasz idioto!- wydarł się na cały dom, a ja oniemiałem. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak podminowanego.
-Co robimy?- spytałem, kiedy chłopak zaczął brać głębokie wdechy i się uspokajać. Wypuścił głośno powietrze i wzruszył ramionami.
- Nie wiem, pewne są dwie rzeczy. Mamy mało czasu, bo prędzej czy później sprawa z tym policjantem skomplikuje nam życie – westchnął, a ja przytaknąłem i zacząłem uderzać koniuszkami palców o siebie.
- A druga sprawa? – popatrzył na mnie markotnie i podszedł wolno do ściany, o którą się później oparł.
- Musimy stąd wyjechać. Nie jesteśmy tu już mile widziani. – mruknął  opuszczając pomieszczenie i zostawiając mnie sam na sam z  nieprzytomnym policjantem.

***



- Cześć, ty znowu tutaj?- zdziwienie Patty było ogromne, kiedy po raz kolejny w tym tygodniu zobaczyła mnie w progu swojego domu. Kiwnąłem jej lekko na przywitanie, a ona odsunęła bardziej drzwi umożliwiając mi wejście, jednak ja tylko podziękowałem gestem dłoni.
- Ufasz mi jeszcze? –spytałem cicho uparcie spoglądając w jej niespokojne tęczówki, które starały się dojrzeć każdy szczegół bordowej wycieraczki. Kiedy w końcu zdecydowała się dość lękliwe na mnie spojrzeć oblizała nerwowo usta i pokiwała wolno głową na znak potwierdzenia. – to chodź – mruknąłem wkładając dłonie do kieszeni kurtki i obracając na pięcie. Poczekałem, aż dziewczyna ubierze na siebie okrycie wierzchnie i zamknie dom, po czym skierowałem swoje kroki do mojego samochodu. Otworzyłem jej drzwiczki, a później sam zasiadłem za kierownicą i włączyłem ogrzewanie.
Patty siedziała skulona na siedzeniu obok wpatrując się uparcie w boczną szybę, a ja uśmiechnąłem się lekko, by w końcu zacząć się serdecznie śmiać. Dziewczyna odwróciła wzrok od krajobrazu i spojrzała na mnie uważnie mrużąc oczy i marszcząc brwi.
- Co ci? –zapytałem wesoło patrząc jak komicznie brunetka wygląda w tym momencie
- Chyba raczej ciebie powinnam o to spytać – mruknęła, a potem dodała – z czego się śmiałeś?
- Pamiętasz jak trzy lata temu wybieraliśmy się gdzieś razem samochodem? –spytałem, a Patty ostrożnie przytaknęła wpatrując się we mnie podejrzliwie – twoim nieodłącznym pytaniem było to o cel naszego wyjazdu. Zdziwiłem się, że tym razem nie pytałaś – powiedziałem wzruszając ramionami, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
-Fakt. Stwierdziłam, że i tak mi nie powiesz. A powiedziałbyś? – zapytała, a ja ze śmiechem zaprzeczyłem – no widzisz. Czyli tylko oszczędziłam nasz czas- przytaknęła sobie sama ruchem głowy z zabawną miną, po której po raz kolejny dało się usłyszeć mój śmiech. Patty spojrzała na mnie niepewnie, a kiedy i ja zwróciłem na nią uwagę uśmiechnęła się mocniej ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.
- Zayn? –dodała cicho po chwili czekając, aż skupię na niej swoją uwagę – lubię twój śmiech- dokończyła i od razu obróciła głowę w bok, a ja parsknąłem pod nosem.
- Patty? Jesteś cała czerwona. – mówiłem ze śmiechem, a dziewczyna uparcie zakrywając się włosami patrzyła za okno.
- Nie prawda! Nie widzisz mnie, więc skąd wiesz? – powiedziała zwycięskim tonem, a ja pokręciłem tylko głową.
- Znam cię. Nie zmieniłaś się ani trochę, a jeżeli nie odpyskujesz komuś, to dostajesz rumieńców – szepnąłem, a ona oburzona odwróciła w moją stronę twarz.
Zgadnijcie, kto miał racje?



-Dokąd idziemy? –spytała brunetka po raz kolejny narzekając na przepaskę na oczach. Nie chciałem zdradzić celu naszej wizyty przed dotarciem tam, a jedno jest pewne: od razu wiedziałaby gdzie jesteśmy.
Po kolejnych metrach chodzenia po dość głębokim śniegu zatrzymaliśmy się przy jednym z okolicznych drzew i pozwoliłem jej zdjąć czarny materiał z oczu. Patty spojrzała w górę i zamarła.
- Ten domek..- zdołała jedynie wykrztusić pokazując na drewnianą budowlę wskazującym palcem. Wyciągnęła prostą jak struna rękę wysoko w górę, jakby miała ona ją unieść do tego magicznego miejsca wyłącznie siłą woli.
- Może wejdziemy na górę? –szepnąłem jej prosto do ucha i przysięgam, poczułem jak jej ciałem wstrząsają dreszcze..
Brunetka skierowała się do drewnianej drabiny, której pozycję znała praktycznie na pamięć. Pokonywała zaśnieżone stopnie powoli , by przypadkiem nie stracić równowagi. Ja natomiast zrobiłem dwa duże kroki i znalazłem się obok dziewczyny. Wszystko, co stąd widzieliśmy było białe. Cały krajobraz pokrywał jasny puch, a na horyzoncie nie było widać żadnej istoty. Większość ludzi była teraz ze swoimi  rodzinami w galeriach handlowych  poszukując najwspanialszych prezentów dla swoich pociech, zamiast zabierać byłą dziewczynę na spacer do lasu.
- Zayn.. co my robimy- wyjąkała, a w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy – przecież to się nie uda! Chcemy wskrzesić przeszłość, a to przecież nie jest możliwe!- krzyknęła rozżalona i najzwyczajniej w świecie zaczęła płakać Bez słowa przygarnąłem ją do siebie i głaskałem po plechach. Położyłem brodę na czubku jej głowy i zacząłem delikatnie się poruszać w rytm wiatru, który rozwiewał  długie włosy Patty na wszystkie strony. Dziewczyna oplotła mnie w pasie swoimi rękami i staliśmy tam wpatrując w krajobraz, który odkąd pamiętam był dla nas magiczny.
Jedyna dziewczyna, która potrafiła mnie od siebie uzależnić jak narkotyk.
Jedyna dziewczyna, dla której jestem w stanie zabić.
Jedyna dziewczyna, którą naprawdę kocham.
 - Mam prośbę –oznajmiłem w chwili, kiedy zeszliśmy już z chatki i kierowaliśmy się w stronę powrotną. Patty spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- No słucham –  powiedziała  podskakując i śmiejąc się cały czas, na co mimowolnie i moje kąciki ust się podniosły.
-  To prawdopodobnie moje ostatnie chwile w tym mieście, więc czy poświęcisz mi swój ostatni tydzień przed wigilią? Więcej mnie nie zobaczysz. – szepnąłem i ujrzałem w jej oczach coś na kształt współczucia, które zaraz wyparły słoneczne promienie.
- Dobrze, skoro to dla ciebie ważne – mruknęła, a ja pocałowałem ją w czubek głowy, by po raz kolejny zobaczyć ten wart więcej niż jakiekolwiek pieniądze uśmiech.

- Dziękuje za dzisiejszy dzień – powiedziała Patty, kiedy podjechaliśmy pod jej dom- naprawdę dobrze się bawiłam.- uśmiechnęła się promiennie, co odwzajemniłem, jednak od razu ściągnąłem brwi.
- Spodziewałaś się kogoś? – mruknąłem przyglądając się uparcie budynkowi, w którym na całym parterze paliły się światła. Dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku i zamarła.
- To pewnie tata, zupełnie zapomniałam o jego dzisiejszej wizycie – szepnęła i uśmiechnęła się nerwowo otwierając drzwiczki – także do jutra!- krzyknęła i prawie wyleciała z samochodu. Jeszcze bardziej ściągnąłem brwi, jednak posłusznie odjechałem i wybrałem jak najdłuższą drogę do mojego domu, w którym czekało mnie istne piekło.
W drzwiach przywitała mnie Margi wyjątkowo bez makijażu, w zwykłym dresie i niechlujnym koku, co niezmiernie mnie zdziwiło. Nie skomentowałem tego w żaden sposób napotkawszy jej piorunujące spojrzenie.
- Pamiętasz jeszcze o mnie i naszym dziecku? – warknęła, a ja podniosłem ręce w geście obronnym i przeszedłem obok niej zupełnie obojętnie. Zirytowało ją to, więc chwyciła mnie mocno za rękaw i nie miała zamiaru puścić.
- Nie obiecywałem ci niczego! To miał być tylko niezobowiązujący seks, pamiętasz? Nic więcej – warknąłem ostrzegawczo i wyrwawszy się z jej uścisku usiadłem w salonie obok Harryego.
- Ona tu zostaje czy chcesz czy nie, Zayn. – mruknął włączając telewizor, a ja spojrzałem na niego jak na debila.
- Po cholerę ona ma tu zostać? Nic jej nie obiecywałem – warknąłem po raz kolejny, a on tylko podniósł rękę.
- Nie kłóć się to już postanowione. Skoro zrobiłeś tego bachora, to miej chociaż tyle rozsądku, by nie zostawić jej z nim na ulicy – mruknął włączając film sensacyjny, a ja nie odezwałem się już ani słowem.
Zajebiście, tylko ona mi tu potrzebna.


***
Na powitanie :PRZEPRASZAM!
Zdaje sobie sprawę, że rozdział miał być wcześniej.
Mogę się jedynie usprawiedliwiać testami, którą nadchodzą wielkimi krokami, a ja no cóż...uczę się nieustannie.
Tak to jest jak się ma wygórowane ambicje,ech.
No więc przepraszam, ale zaraz po testach lecę do Włoch i nie uda mi się dodać nowego rozdziału przed majem :C
Obiecuje, po testach Wam to wszystko wynagrodzę:*
A Wy trzymajcie za mnie koniecznie kciuki! Liczę na Wasze wsparcie! :)
9 maja dodam następny rozdział , i tym razem już bez opóźnień:)
Mam nadzieję, że mi wybaczycie!
Kocham Was bardzo mocno!!! <3



8 komentarzy:

  1. Muszę cię opieprzyć!
    Tyle czekania i rozdział jest krótki!
    Ale rozumiem cię doskonale. Sama przez naukę prawie nie mam wolnego czasu.
    W jakim mieście będziesz we Włoszech?
    Ja byłam w tamtym roku na wymianie w Cava de' Tirreni.
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!:)
      Wiesz co, będe w Pizie, Florencji, Sienie i Rzymie, ale mieszkam w tym pierwszym.
      A co do Cava de' Tirreni to jak sądzę również jest piękna:)
      Pozdrawiam ciepło:*

      Usuń
  2. Mimo że krótki, to bardzo fajny. Ale czemu Malik z Patty nie są razem!? I ta durna margie. pewnie wymyśliła sobie tę ciążę..
    Weny życzę i czekam na następny...:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudny. Nie mogę doczekać się nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  5. To znowu ja i gratulacje znowu jesteś przeze mnie nominowana. Więcej informacji u mnie na blogu:http://half-a-heart-blogpot-com.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń