sobota, 17 maja 2014

Rozdział 25




- Tak? – spytałem odbierając telefon od Patty. Siedziałem w pokoju i oglądałem telewizor ,a sfochowana księżniczka Margaret leżała na moim łóżku z grymaśną miną.
- Zayn? Słuchaj, muszę jechać dzisiaj po zakupy spożywcze, bo od jutra zaczynam piec potrawy wigilijne, także nie możemy się spotkać. Wybacz.  – powiedziała beztrosko, a ja westchnąłem ciężko i potaknąłem jej. Dziewczyna się rozłączyła, a ja podparłem łokcie na kolanach, a głowę na telefonie, który nadal został w moich zaciśniętych dłoniach.
- Problemy ze słoneczkiem? – zaśmiała się wrednie czarnulka ukazując swoje białe jak śnieg zęby, a ja tylko spiorunowałem ją wzrokiem i wstałem z zamiarem odejścia, kiedy usłyszałem – proszę, nie odchodź- Jej wielkie oczy przepełnione były nadzieją i chcąc, nie chcąc usiadłem z powrotem na swoje miejsce.
- Margaret, chyba musimy wreszcie poważnie porozmawiać – mruknąłem z wyjątkowo poważną miną i znudzonym spojrzeniem, a ona przechyliła  się tak, by jej twarz była naprzeciw mojej i lewie zauważalnie przytaknęła.
- Masz rację-jej cienki głosik rozdarł głuchą ciszę, która przez moment zawisła w pokoju. Wydawało mi się, jakby wokół nas zaczęła się roztaczać niewidzialna mgła, blokująca racjonalne myślenie i gesty. Dziewczyna wbiła we mnie swoje oczekujące spojrzenie, a ja potarłem dłońmi twarz i  westchnąłem.
-Słuchaj ja…- zacząłem, ale ona przerwała mi gestem ręki.
- Zamierzam dokonać aborcji.- te słowa wbiły  się we mnie tak nieoczekiwanie jak strzał kulą w plecy. Wytrzeszczyłem swoje oczy i zaniemówiłem
- Co? – pustka w głowie spowodowała , że nie miałem ochoty używać bardziej rozbudowanych zdań, a Margi jedynie podrapała się delikatnie po karku.
- Tak będzie najlepiej dla wszystkich.- szepnęła pod nosem i wbiła swoje spojrzenie w drewnianą podłogę po swymi stopami.  Zacisnąłem usta w wąską linijkę i zmarszczyłem brwi. Siedziałem tak chwilę i nawet nie zauważyłem, kiedy dziewczyna zostawiła mnie samego w pokoju.
- Zayn, wszystko dobrze?- zapytał Horan patrząc na mnie uważnie, podczas gdy ja nadal nie zmieniałem pozycji. Dopiero, gdy potrząsnął moim ramieniem, ocknąłem się.
- Tak, tak wszystko dobrze. Wiesz, musze coś załatwić. – mruknąłem i zbiegłem na dół. Wyszedłem na mroźne powietrze, a wiatr dmuchał, jakby chciał zmusić mnie do powrotu do domu.
Wyruszyłem w kierunku domu mojej siostry, Morgan. Aż wstyd przyznać, ale od dawna nie pomagałem jej tak, jakbym mógł. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć i  okropnie czuje się  z tym, że nie koniecznie działa to w dwie strony. Odkąd rozstałem się z Patty stałem się nieobecny, lubiłem sprawiać innym ból. Wtedy czułem, że nie jestem jedyny na tym świecie, który tak cierpi.
Okropny ze mnie egoista.
Dojechałem na zaśnieżony podjazd i od razu poprawiłem zawiązanie szalika. Zapukałem do drzwi, a zaskoczona Morgan od razu wpuściła mnie do środka. Pamiętałem, że w te dnie ma wolne, by spędzić parę dni z małą, więc postanowiłem to wykorzystać.
- Co ty tu robisz?- zapytała patrząc, jak powolnie zdejmuje mokrą od lekkiego śniegu kurtkę i buty.
- Postanowiłem spędzić z wami trochę czasu, to coś złego? – zapytałem, a ona uśmiechnęła się lekko. Odwróciła się w kierunku schodów.
- Betty, zejdź na dół. Mamy gościa! – krzyknęła i po chwili słyszałem tupot małych stóp biegnących po piętrze.
- Wujek! – zapiszczała z zachwytu dziewczynka i omal nie zleciała zbiegając nieuważnie ze schodów. Od razu rzuciła się w moje ramiona, a ja bez większego trudu uniosłem ją w górę. Ważyła prawie tyle co nic,  co odzwierciedlało się w jej widocznych kościach.
Poszedłem z małą na górę i zacząłem miło spędzać czas. Postanowiłem dać siostrze zasłużony odpoczynek, bo dziecko potrafi dać w kość.
Po paru godzinach zabawy Betty ucięła sobie drzemkę, a ja zszedłem na dół potowarzyszyć Morgan. Siedziała w salonie z laptopem na kolanach przykryta beżowym kocem. W lewej ręce trzymała kubek z gorącą czekoladą, a prawą zapewne sprawdzała maile z pracy.
Właściwie moja siostra od zawsze była perfekcjonistką, co znacznie wydłużało czas jej pracy.
- Jak ci idzie? –spytałem zajmują miejsce obok niej.                 
- Nieźle. Szef dał mi podwyżkę i coraz łatwiej wiążę koniec z końcem. -  jej blady uśmiech zagościł na podłużnej twarzy, a czekoladowe tęczówki patrzyły na mnie przyjaźnie.
- Wiesz, że jeżeli potrzebujesz jakichś pieniędzy, to ja chętnie..- zacząłem, ale ona od razu zakryła mi usta dłonią.
- Wiesz przecież, że nie chce pożyczek.-mruknęła cicho, a ja przewróciłem oczami i westchnąłem.
- Kiedy on wychodzi na wolność? – zapytałem patrząc w bok, a Morgan prawie niezauważalnie wzdrygnęła się.
- Za parę miesięcy.
- Pamiętaj, żeby na was uważać, bo mnie tu już nie będzie.- powiedziałem patrząc jej prosto w oczy, a ona spojrzała na mnie z przestrachem.
- Ale jak to? – po pytaniu, niemal od razu zaczęły jej drgać wargi.
- Szukają nas, więc musimy uciekać. –szepnąłem, a ona przytuliła się do mnie bez słowa i siedziała tak do końca mojej wizyty, a ja lekko głaskałem ją po włosach.



***



23 grudnia

Wstałem koło południa i słyszałem dochodzące z dołu krzyki. Leniwie opuściłem swój pokój i skierowałem się do kuchni.
W tym jakże małym pomieszczeniu znajdowała się aktualnie aż szóstka osób. Margaret razem ze swoją przyjaciółką stały pochylone nad jedną z wielu rozłożonych książek kucharskich i wyraźnie kłóciły się o jakieś szczegóły. Obie były całe w mące i podejrzliwie patrzyły na mikser, którego, jak sądzę, do tej pory nie spotkały w swoim życiu. Niall wraz z Louisem starali się naprawić piekarnik, bo tej pory żaden z nas nie kwapił się, aby to zrobić. Jednak tym razem chyba dziewczyny zmusiły ich do tego, na co wskazywały ich skwaszone miny.  Jesse stał pod ścianą i z rozbawieniem przyglądał się ich wyczynom, a ja tylko podniosłem brwi do góry i szybkim krokiem opuściłem to tłoczne miejsce.
- Co tam się dzieje?- zapytałem siadając obok Stylesa  na kanapie w salonie, który też nie miał zamiaru pchać się do kuchni.
- Próbują robić potrawy wigilijne.- mruknął, a ja parsknąłem.
- Nie powinniśmy raczej myśleć co dalej? Dokąd uciekniemy? – spojrzałem na niego, a on bez reakcji nadal przerzucał kanały w telewizorze.
- Dowiesz się w swoim czasie.
- A co z tamtym policjantem? Szukają go?
- Chyba nie , ale miałeś szczęście, bo jak na razie nie wiedzą , że to porwanie. Nie ma świadków, nie ma dowodów. – powiedział,  a ja pokiwałem głową i wstałem z zamiarem odejścia, ale Harry zatrzymał mnie gestem ręki.- tak właściwie, to jeszcze nikt nie przyniósł mu nic do jedzenia. Idź to zrób. – rozkazał, a ja przecisnąłem się przez multum ludzi w kuchni i z tacą jedzenia skierowałem się do piwnicy.
Zapaliłem światło, zamknąłem drzwi  i pokonałem kilkanaście schodów, by w końcu znaleźć się w tym jakże chłodnym pomieszczeniu. Znajdowało tu się nie wiele,  było raczej szaro, a pośrodku tego wszystkiego  leżał na wpółprzytomny facet przykuty kajdankami do słupa. Kiedy mnie dostrzegł  uśmiechnął się blado, a gdy poruszy głową jego kitek opadł mu na drugie ramię. Upuściłem tacę obok niego i zabrałem się za wypięcie jednej dłoni, by mógł swobodnie zjeść posiłek. Przecież nie chcieliśmy go zagłodzić, a jedynie ocalić własne życie.
- Nareszcie. Myślałem, że się nie doczekam ostatniego posiłku. -  powiedział z widocznym rozbawieniem, a ja puściłem jego uwagę mimo uszu . Jego ciało, jak i głos były już tak wymizerniałe, że zapewne długo będzie musiał wypoczywać, aby wrócić do poprzedniej kondycji.
-  Hm, przyznam Zaynie Maliku, że dobrze to rozegrałeś.- kontynuował swój monolog gryząc kanapkę, a ja usiadłem naprzeciwko czekając, aż skończy posiłek i będę mógł go znowu skuć w kajdanki. – Niczego się nie spodziewałem. Zawsze myślałem, że kryminaliści muszą się wyróżniać wyglądem, a tu proszę! – wskazał na mnie – normalny człowiek. Jestem dopiero początkującym policjantem, nie pracuję nawet roku w pobliskim oddziale, więc może zapomnieli o moim istnieniu. Jednak jest osoba, która nigdy o mnie nie zapomni. Nie wiem, czy rozpoczęła szukanie mnie - czy też nie, byłoby lepiej dla niej żeby nie,  ale wiem, że zawsze będzie o mnie pamiętać.- nie jestem pewien, czy zapomniał już o mojej obecności, bo jego wzrok stał się dziwnie pusty, ale na wszelki wypadek  chrząknąłem, żeby przywrócić go do rzeczywistości.
Podziałało. Chłopak poruszył się niespokojnie i zwrócił na mnie uwagę, a ja widząc, że skończył jeść zakułem go z powrotem.  W tym momencie złapał mnie za nadgarstek i dodał :
- proszę, nie zabijajcie jej. – zemdlał.



***


Siedziałem z Patrickiem przy stole i patrzyliśmy, jak Horan z Jessem próbują przystroić dom lampkami i omal nie umarliśmy ze śmiechu. Nawet, gdy założyli już jej całe, usłyszeliśmy głośny wrzask Jessiego. Wszedł do domu i trzasnął drzwiami, a my spojrzeliśmy na niego pytająco.
- któraś z tych lampek się przepaliła i trzeba je wszystkie sprawdzić – mruknął, a my parsknęliśmy kolejną salwą śmiechu. – nie śmiej się, Malik, bo to właśnie ty jedziesz teraz do sklepu po żaróweczki na wymianę. – powiedział z wielkim uśmiechem, a ja przewróciłem oczami i chwyciłem kluczyki opuszczając dom.
Pojechałem do najbliższego marketu, a w tym czasie deszcz zaczął już stukać o szyby samochodu. Zaparkowałem  i zgasiłem silnik, a coś z prawej strony przykuło moją uwagę.
Był tam sklep z sukienkami, Mindy  i jakaś inna dziewczyna przymierzały sukienki, a Patty stała obok z pracownicą i z uznaniem przyglądała się dziewczynom. W pewnym momencie uśmiechnęła się odsłaniając zęby i podskoczyła z radości, a ja uśmiechnąłem się mimowolnie.
Nagle dziewczyna obróciła twarz w moim kierunku, a jej nastrój zmienił się diametralnie. Spojrzała na mnie z przestrachem, a Mindy podeszła do niej i zmarszczyła brwi. Patty powiedziała jej coś na ucho, a ta nie spuszczała mnie z oczu. Objęła ją i zaprowadziła w innym kierunku, a moje okno całkowicie rozmyło się przez gwałtowny deszcz. Odpaliłem silnik i postanowiłem pojechać do dalszego sklepu.

Widziałem ten ból w jej spojrzeniu.
Widziałem, jak gwałtownie zacisnęła usta z wrażenia.
Wyglądała jak kryminalista, złapany na gorącym uczynku.
Ona chyba po prostu ma mnie dość.
….
Ale ja się nie poddam.


11 komentarzy:

  1. No Malik, nawet się nie waż poddawać.
    Rozdział super. Tylko trochę mało Patty, ale czuje, że w następnym będzie się dziać.
    Czekam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdziAł <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhu, gdzies ten blog znalazlam juz wczesniej, ale zapomnialam adresu ;3; tak wiec, oto wracam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Uwielbiam twojego bloga, świetnie piszesz. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na swojego bloga. Dopiero zaczynam i miło by było poczytać miłe komentarze dotyczące mojej pracy :)
    Z góry dziękuję + nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥
    http://heaven-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow!Świetnie piszesz!Od niedawna czytam Twój blog i oczu nie mogę oderwać x33
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    A jeśli miałabyś chwilkę czasu, zapraszam tutaj :
    http://maaaaalikkk.blogspot.com/
    Będę skakać z radości po każdym komentarzu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały na blogu i muszę przyznać, że jest świetny :)
    Jak na razie widze, że od dłuższego czasu rozdziały się nie pojawiają, ale mam nadzieje że jeszcze kiedys coś dodasz:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejny rozdział?? Czekam bo warto

    OdpowiedzUsuń