- Tak? – spytałem odbierając telefon od Patty. Siedziałem w
pokoju i oglądałem telewizor ,a sfochowana księżniczka Margaret leżała na moim łóżku
z grymaśną miną.
- Zayn? Słuchaj, muszę jechać dzisiaj po zakupy spożywcze,
bo od jutra zaczynam piec potrawy wigilijne, także nie możemy się spotkać.
Wybacz. – powiedziała beztrosko, a ja
westchnąłem ciężko i potaknąłem jej. Dziewczyna się rozłączyła, a ja podparłem
łokcie na kolanach, a głowę na telefonie, który nadal został w moich zaciśniętych
dłoniach.
- Problemy ze słoneczkiem? – zaśmiała się wrednie czarnulka
ukazując swoje białe jak śnieg zęby, a ja tylko spiorunowałem ją wzrokiem i
wstałem z zamiarem odejścia, kiedy usłyszałem – proszę, nie odchodź- Jej
wielkie oczy przepełnione były nadzieją i chcąc, nie chcąc usiadłem z powrotem
na swoje miejsce.
- Margaret, chyba musimy wreszcie poważnie porozmawiać –
mruknąłem z wyjątkowo poważną miną i znudzonym spojrzeniem, a ona
przechyliła się tak, by jej twarz była
naprzeciw mojej i lewie zauważalnie przytaknęła.
- Masz rację-jej cienki głosik rozdarł głuchą ciszę, która
przez moment zawisła w pokoju. Wydawało mi się, jakby wokół nas zaczęła się
roztaczać niewidzialna mgła, blokująca racjonalne myślenie i gesty. Dziewczyna
wbiła we mnie swoje oczekujące spojrzenie, a ja potarłem dłońmi twarz i westchnąłem.
-Słuchaj ja…- zacząłem, ale ona przerwała mi gestem ręki.
- Zamierzam dokonać aborcji.- te słowa wbiły się we mnie tak nieoczekiwanie jak strzał
kulą w plecy. Wytrzeszczyłem swoje oczy i zaniemówiłem
- Co? – pustka w głowie spowodowała , że nie miałem ochoty
używać bardziej rozbudowanych zdań, a Margi jedynie podrapała się delikatnie po
karku.
- Tak będzie najlepiej dla wszystkich.- szepnęła pod nosem i
wbiła swoje spojrzenie w drewnianą podłogę po swymi stopami. Zacisnąłem usta w wąską linijkę i
zmarszczyłem brwi. Siedziałem tak chwilę i nawet nie zauważyłem, kiedy
dziewczyna zostawiła mnie samego w pokoju.
- Zayn, wszystko dobrze?- zapytał Horan patrząc na mnie
uważnie, podczas gdy ja nadal nie zmieniałem pozycji. Dopiero, gdy potrząsnął
moim ramieniem, ocknąłem się.
- Tak, tak wszystko dobrze. Wiesz, musze coś załatwić. –
mruknąłem i zbiegłem na dół. Wyszedłem na mroźne powietrze, a wiatr dmuchał,
jakby chciał zmusić mnie do powrotu do domu.
Wyruszyłem w kierunku domu mojej siostry, Morgan. Aż wstyd
przyznać, ale od dawna nie pomagałem jej tak, jakbym mógł. Wiem, że zawsze mogę
na nią liczyć i okropnie czuje się z tym, że nie koniecznie działa to w dwie
strony. Odkąd rozstałem się z Patty stałem się nieobecny, lubiłem sprawiać
innym ból. Wtedy czułem, że nie jestem jedyny na tym świecie, który tak cierpi.
Okropny ze mnie
egoista.
Dojechałem na zaśnieżony podjazd i od razu poprawiłem
zawiązanie szalika. Zapukałem do drzwi, a zaskoczona Morgan od razu wpuściła
mnie do środka. Pamiętałem, że w te dnie ma wolne, by spędzić parę dni z małą,
więc postanowiłem to wykorzystać.
- Co ty tu robisz?- zapytała patrząc, jak powolnie zdejmuje
mokrą od lekkiego śniegu kurtkę i buty.
- Postanowiłem spędzić z wami trochę czasu, to coś złego? –
zapytałem, a ona uśmiechnęła się lekko. Odwróciła się w kierunku schodów.
- Betty, zejdź na dół. Mamy gościa! – krzyknęła i po chwili
słyszałem tupot małych stóp biegnących po piętrze.
- Wujek! – zapiszczała z zachwytu dziewczynka i omal nie
zleciała zbiegając nieuważnie ze schodów. Od razu rzuciła się w moje ramiona, a
ja bez większego trudu uniosłem ją w górę. Ważyła prawie tyle co nic, co odzwierciedlało się w jej widocznych
kościach.
Poszedłem z małą na górę i zacząłem miło spędzać czas.
Postanowiłem dać siostrze zasłużony odpoczynek, bo dziecko potrafi dać w kość.
Po paru godzinach zabawy Betty ucięła sobie drzemkę, a ja zszedłem
na dół potowarzyszyć Morgan. Siedziała w salonie z laptopem na kolanach
przykryta beżowym kocem. W lewej ręce trzymała kubek z gorącą czekoladą, a
prawą zapewne sprawdzała maile z pracy.
Właściwie moja siostra od zawsze była perfekcjonistką, co
znacznie wydłużało czas jej pracy.
- Jak ci idzie? –spytałem zajmują
miejsce obok niej.
- Nieźle. Szef dał mi podwyżkę i
coraz łatwiej wiążę koniec z końcem. - jej blady uśmiech zagościł na podłużnej
twarzy, a czekoladowe tęczówki patrzyły na mnie przyjaźnie.
- Wiesz, że jeżeli potrzebujesz
jakichś pieniędzy, to ja chętnie..- zacząłem, ale ona od razu zakryła mi usta
dłonią.
- Wiesz przecież, że nie chce
pożyczek.-mruknęła cicho, a ja przewróciłem oczami i westchnąłem.
- Kiedy on wychodzi na wolność? –
zapytałem patrząc w bok, a Morgan prawie niezauważalnie wzdrygnęła się.
- Za parę miesięcy.
- Pamiętaj, żeby na was uważać, bo
mnie tu już nie będzie.- powiedziałem patrząc jej prosto w oczy, a ona
spojrzała na mnie z przestrachem.
- Ale jak to? – po pytaniu, niemal
od razu zaczęły jej drgać wargi.
- Szukają nas, więc musimy
uciekać. –szepnąłem, a ona przytuliła się do mnie bez słowa i siedziała tak do
końca mojej wizyty, a ja lekko głaskałem ją po włosach.
***
23 grudnia
Wstałem koło południa i słyszałem
dochodzące z dołu krzyki. Leniwie opuściłem swój pokój i skierowałem się do
kuchni.
W tym jakże małym pomieszczeniu
znajdowała się aktualnie aż szóstka osób. Margaret razem ze swoją przyjaciółką
stały pochylone nad jedną z wielu rozłożonych książek kucharskich i wyraźnie
kłóciły się o jakieś szczegóły. Obie były całe w mące i podejrzliwie patrzyły
na mikser, którego, jak sądzę, do tej pory nie spotkały w swoim życiu. Niall
wraz z Louisem starali się naprawić piekarnik, bo tej pory żaden z nas nie
kwapił się, aby to zrobić. Jednak tym razem chyba dziewczyny zmusiły ich do
tego, na co wskazywały ich skwaszone miny.
Jesse stał pod ścianą i z rozbawieniem przyglądał się ich wyczynom, a ja
tylko podniosłem brwi do góry i szybkim krokiem opuściłem to tłoczne miejsce.
- Co tam się dzieje?- zapytałem
siadając obok Stylesa na kanapie w
salonie, który też nie miał zamiaru pchać się do kuchni.
- Próbują robić potrawy
wigilijne.- mruknął, a ja parsknąłem.
- Nie powinniśmy raczej myśleć co
dalej? Dokąd uciekniemy? – spojrzałem na niego, a on bez reakcji nadal
przerzucał kanały w telewizorze.
- Dowiesz się w swoim czasie.
- A co z tamtym policjantem?
Szukają go?
- Chyba nie , ale miałeś
szczęście, bo jak na razie nie wiedzą , że to porwanie. Nie ma świadków, nie ma
dowodów. – powiedział, a ja pokiwałem
głową i wstałem z zamiarem odejścia, ale Harry zatrzymał mnie gestem ręki.- tak
właściwie, to jeszcze nikt nie przyniósł mu nic do jedzenia. Idź to zrób. –
rozkazał, a ja przecisnąłem się przez multum ludzi w kuchni i z tacą jedzenia
skierowałem się do piwnicy.
Zapaliłem światło, zamknąłem
drzwi i pokonałem kilkanaście schodów, by
w końcu znaleźć się w tym jakże chłodnym pomieszczeniu. Znajdowało tu się nie
wiele, było raczej szaro, a pośrodku
tego wszystkiego leżał na wpółprzytomny
facet przykuty kajdankami do słupa. Kiedy mnie dostrzegł uśmiechnął się blado, a gdy poruszy głową jego
kitek opadł mu na drugie ramię. Upuściłem tacę obok niego i zabrałem się za
wypięcie jednej dłoni, by mógł swobodnie zjeść posiłek. Przecież nie chcieliśmy
go zagłodzić, a jedynie ocalić własne życie.
- Nareszcie. Myślałem, że się nie
doczekam ostatniego posiłku. -
powiedział z widocznym rozbawieniem, a ja puściłem jego uwagę mimo uszu
. Jego ciało, jak i głos były już tak wymizerniałe, że zapewne długo będzie
musiał wypoczywać, aby wrócić do poprzedniej kondycji.
-
Hm, przyznam Zaynie Maliku, że dobrze to rozegrałeś.- kontynuował swój
monolog gryząc kanapkę, a ja usiadłem naprzeciwko czekając, aż skończy posiłek
i będę mógł go znowu skuć w kajdanki. – Niczego się nie spodziewałem. Zawsze
myślałem, że kryminaliści muszą się wyróżniać wyglądem, a tu proszę! – wskazał
na mnie – normalny człowiek. Jestem dopiero początkującym policjantem, nie
pracuję nawet roku w pobliskim oddziale, więc może zapomnieli o moim istnieniu.
Jednak jest osoba, która nigdy o mnie nie zapomni. Nie wiem, czy rozpoczęła
szukanie mnie - czy też nie, byłoby lepiej dla niej żeby nie, ale wiem, że zawsze będzie o mnie pamiętać.-
nie jestem pewien, czy zapomniał już o mojej obecności, bo jego wzrok stał się
dziwnie pusty, ale na wszelki wypadek
chrząknąłem, żeby przywrócić go do rzeczywistości.
Podziałało. Chłopak poruszył się
niespokojnie i zwrócił na mnie uwagę, a ja widząc, że skończył jeść zakułem go
z powrotem. W tym momencie złapał mnie
za nadgarstek i dodał :
- proszę, nie zabijajcie jej. –
zemdlał.
***
Siedziałem z Patrickiem przy stole
i patrzyliśmy, jak Horan z Jessem próbują przystroić dom lampkami i omal nie
umarliśmy ze śmiechu. Nawet, gdy założyli już jej całe, usłyszeliśmy głośny
wrzask Jessiego. Wszedł do domu i trzasnął drzwiami, a my spojrzeliśmy na niego
pytająco.
- któraś z tych lampek się
przepaliła i trzeba je wszystkie sprawdzić – mruknął, a my parsknęliśmy kolejną
salwą śmiechu. – nie śmiej się, Malik, bo to właśnie ty jedziesz teraz do
sklepu po żaróweczki na wymianę. – powiedział z wielkim uśmiechem, a ja
przewróciłem oczami i chwyciłem kluczyki opuszczając dom.
Pojechałem do najbliższego
marketu, a w tym czasie deszcz zaczął już stukać o szyby samochodu.
Zaparkowałem i zgasiłem silnik, a coś z
prawej strony przykuło moją uwagę.
Był tam sklep z sukienkami, Mindy i jakaś inna dziewczyna przymierzały sukienki,
a Patty stała obok z pracownicą i z uznaniem przyglądała się dziewczynom. W
pewnym momencie uśmiechnęła się odsłaniając zęby i podskoczyła z radości, a ja
uśmiechnąłem się mimowolnie.
Nagle dziewczyna obróciła twarz w
moim kierunku, a jej nastrój zmienił się diametralnie. Spojrzała na mnie z
przestrachem, a Mindy podeszła do niej i zmarszczyła brwi. Patty powiedziała
jej coś na ucho, a ta nie spuszczała mnie z oczu. Objęła ją i zaprowadziła w
innym kierunku, a moje okno całkowicie rozmyło się przez gwałtowny deszcz.
Odpaliłem silnik i postanowiłem pojechać do dalszego sklepu.
Widziałem ten ból w jej spojrzeniu.
Widziałem, jak gwałtownie zacisnęła usta z wrażenia.
Wyglądała jak kryminalista, złapany na gorącym uczynku.
Ona chyba po prostu ma mnie dość.
….
Ale ja się nie poddam.
No Malik, nawet się nie waż poddawać.
OdpowiedzUsuńRozdział super. Tylko trochę mało Patty, ale czuje, że w następnym będzie się dziać.
Czekam...
Świetny rozdziAł <33
OdpowiedzUsuńSuuuper :3
OdpowiedzUsuńHuhu, gdzies ten blog znalazlam juz wczesniej, ale zapomnialam adresu ;3; tak wiec, oto wracam!
OdpowiedzUsuńboski :D
OdpowiedzUsuńHej :) Uwielbiam twojego bloga, świetnie piszesz. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na swojego bloga. Dopiero zaczynam i miło by było poczytać miłe komentarze dotyczące mojej pracy :)
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję + nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥
http://heaven-ff.blogspot.com/
Wow!Świetnie piszesz!Od niedawna czytam Twój blog i oczu nie mogę oderwać x33
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
A jeśli miałabyś chwilkę czasu, zapraszam tutaj :
http://maaaaalikkk.blogspot.com/
Będę skakać z radości po każdym komentarzu ;)
Super
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały na blogu i muszę przyznać, że jest świetny :)
OdpowiedzUsuńJak na razie widze, że od dłuższego czasu rozdziały się nie pojawiają, ale mam nadzieje że jeszcze kiedys coś dodasz:)
Kiedy kolejny rozdział?? Czekam bo warto
OdpowiedzUsuń