PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM
24 grudnia
- Niespodzianka! Wesołych Świąt! – usłyszałem wesołe piski
Margaret przy uchu i westchnąłem głęboko, a zaraz potem przewróciłem się na
drugi bok próbując ponownie zasnąć.
- Odczep się, nie obchodzę takich głupich wydarzeń –
mruknąłem odpychając ją lekko, a ona położyła się na mnie śmiejąc się
dźwięcznie. Przez kolejne minuty prób zrzucenia jej z siebie w końcu
zrezygnowałem i podniosłem się do pozycji siedzącej, a obok siebie zobaczyłem
drewnianą tackę z przygotowanym na gorąco śniadaniem. Omlet, jajka i parę
kanapek wraz z kawą zrobiły na mnie nie
małe wrażenie.
- Dlaczego to zrobiłaś? – spytałem nieufnie przyglądając się
jedzeniu, a ona uśmiechnęła się delikatnie, co ukazało jej urocze dołeczki w
policzkach. W oczach kryła ledwie dostrzegalny smutek.
Wzruszyła ramionami i wstała z zamiarem odejścia, ale
uniemożliwiłem jej to łapiąc ją za nadgarstek. Spojrzała na moją rękę ze
zdziwieniem, a potem na mnie.
- Nie odpowiedziałaś – powiedziałem cicho odwracając wzrok,
a ona spuściła nisko głowę.
- Sądziłam, ze będzie ci miło i pomoże nam to odbudować
relacje, zanim – głos jej się zatrząsł, ale nie chciała bym dostrzegł. Nie
musiała kończyć. Wiedziałem, co chce powiedzieć.
-Sądziłam, że będzie
ci miło i pomoże nam to odbudować relacje, zanim urodzi się nasze dziecko.
Po śniadaniu i szybkim prysznicu zszedłem na dół,
jednocześnie wycierając głowę ręcznikiem. Cały potargany wstąpiłem do salonu,
gdzie prawie wszyscy przyjaciele siedzieli wokół choinki, która lśniła
czerwonymi światełkami, kolorowymi bombkami i łańcuchami aż od samego progu.
Kiedy Harry mnie dostrzegł uśmiechnął się promiennie i podszedł do mnie z małym
pakunkiem w ręce. Był ubrany w elegancką koszulę i wyglądał na szczęśliwego.
- Nareszcie nasza księżniczka się obudziła-powiedział
żartobliwie, a ja dałem mu lekkiego kuksańca w ramię- proszę, to dla ciebie –
wręczył mi coś małego i prostokątnego , zapakowanego w zielony papier ze
świętym mikołajem. Rozerwałem papier i rzuciłem go niedbale za siebie,
skupiając się na zdjęciu znajdującym się w brązowej ramce.
Widziałem tam dwóch małych chłopców, obejmujących się za
ramiona z wielkimi uśmiechami na twarzy. Każdy z nas w ogóle nie przypomniał
osób, na które wyrośliśmy. Przeciwnie, pamiętam, ze przez wiele lat dążyliśmy
do tego, by zostać policjantami.
- Mam nadzieję, że nic się nie zmieni – Styles nawiązał do
fotografii i położył mi dłoń na ramieniu, a ja z obojętną miną pokiwałem głową,
na co chłopak zaśmiał się głośno. Po chwili wróciłem z jego prezentem,
fantazyjnie zapakowanym przez Patty. Niebieski papier idealnie komponował się z białą kokardą. Harry długo
rozpakowywał swój prezent, bo żal mu było rozrywać taki ładny pakunek.
Gromki śmiech przerwał ciche rozmowy wszystkich wokoło, a
wszystkie spojrzenia skierowały się w kierunku Stylesa, który z dziecięcą
radością skakał i wiwatował, kurczowo trzymając swój zdalnie sterowany samolot.
Nie sądziłem, że aż tak go to ucieszy, więc uśmiechnąłem się pobłażliwie, kiedy
rzucił mi się na szyję. Zaraz potem ubrał się i wraz z Jessem, Louisem i Patrickiem
i poszli go wypróbować w terenie. Nawet
fakt, że padał delikatny śnieg nie mógł mu przeszkodzić w wypróbowaniu nowej zabawki.
- Chcesz coś zjeść? – zagadnął Niall podchodząc do mnie w
czerwonym sweterku, na który zwróciłem szczególną uwagę. –Zapomnij, dostałem go
od Louisa. – powiedział zrezygnowany, a ja starałem się zachować powagę, za co
dostałem z łokcia.
- Nie, musze się gdzieś wybrać- mruknąłem i skierowałem się
w stronę drzwi, ale on zastąpił mi drogę.
- Patty nie ma teraz w domu. – kiedy zauważył moje nagłe
zniechęcenie dodał : - spokojnie, wpadnie do nas dzisiaj. – dokończył mówić i
wziął pierniczka ze stoły pochłaniając go ze smakiem. Odwróciłem się i
zobaczyłem Margaret w swoich luźnych ubraniach i niedbałym koku z książką w
ręku, która nieudolnie próbowała zdjąć coś z wyższej półki w korytarzu. Wzięła
mnie litość, więc podszedłem do niej i podałem fioletowy szalik, a ona
uśmiechnęła się i wdzięcznym krokiem odeszła w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Do sklepu, zabrakło nam cukru po tych wszystkich wypiekach
– powiedziała i chciała wyjść z domu, jednak powstrzymałem ją.
- Zostań tu, ja pójdę. I tak nie czuje tej całej atmosfery.-
mruknąłem ponuro zakładając granatową kamizelkę, a gdy chciała zaprzeczyć
położyłem jej dłoń na ramieniu i świdrowałem wzrokiem. Widziałem, jak bije się
sama z myślami, ale w końcu ustąpiła i wróciła do salonu.
***
Wróciłem okrężną drogą, zyskując czas na rozmyślania i
unikanie tej „niesamowitej” atmosfery. Dla mnie nie miała ona żadnego
znaczenia. Nie tylko ze względu na moją religię.
Święta nie miały
znaczenia bez mojej Patty przy boku. Nic nie miało bez niej znaczenia.
Chwyciłem się za kieszeń i wyjąłem małe, eleganckie pudełko.
Otworzyłem je i zagryzłem wargi.
- Dzień dobry, w czym
mogę pomóc? – zapytała pani w podeszłym wieku zza okularów, splatając palce.
-Poszukuję prezentu
świątecznego – powiedziałem podchodząc do lady i cierpliwie czekając na
jakiekolwiek propozycje. Biżuteria to nigdy nie był dział, w którym wiedziałem,
co chce kupić.
- Rozumiem. Dla kogo?
- Dla kogoś
wyjątkowego.- kobieta uśmiechnęła się ciepło i zaczęła pokazywać mi jakieś
pierścionki i bransoletki objaśniając ich zalety. Ale przy dziesiątej
zrezygnowałem i zacząłem udawać, ze jej słucham. To nie było to. Odwróciłem
wzrok na prawo…i wtedy ją ujrzałem.
- A ta? –wskazałem
palcem i energicznie podszedłem w stronę tej wyjątkowej, a ona odchrząknęła
znacząco.
- Nie wiem, czy jest
pan w stanie aż tyle wydać, to bardzo drogie..- pokazała mi wpierw metkę z
ceną, a ja machnąłem lekceważąco ręką.
- Cena jest nie ważna,
jestem stanie zapłacić każdą. –
mruknąłem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona i poprawiła okulary, jakby
ponownie oceniając ile mogę mieć lat, po czym uśmiechnęła się ponownie.
- Dobrze. Więc
zapakować?
-Tak.- odrzekłem, a
gdy podała mi małą torebeczkę, dodała jeszcze:
- To musi być naprawdę
wyjątkowa kobieta. Musi być szczęściarą.
Zacisnąłem w pięść małe opakowanie i wcisnąłem ponownie do
kieszonki. Liczyłem, że Patty dostanie je ode mnie wcześniej, ale ona pewnie
spędzała teraz czas z rodziną. Co za nieszczęsny los.
Może i jestem egoistą,
ze chce ją tylko dla siebie. Ale za to zakochanym egoistą.
- Nareszcie jesteś!- usłyszałem głos Nialla, gdy zdejmowałem
buty- ktoś na ciebie czeka. Niczym błyskawica popędziłem do swojego pokoju,
niemal przewracając się na schodach, przez co usłyszałem urywane śmiechy z
salonu. Stanąłem we framudze i zacząłem ciężko dyszeć, ale podniosłem głowę i w
końcu zobaczyłem Ją.
Patty siedziała na moim łóżku w prostej, granatowej sukience
przed kolano i czarnych szpilkach, spoglądając na mnie tymi oczami, w których
tliły się iskierki rozbawienia.
- Długo czekasz? –zagadnąłem już oddychając normalnie i
siadając obok, a ona delikatnie odsunęła się .
- Nie. Właściwie dopiero co przyszłam.- Uśmiechnęła się, a
ja to odwzajemniłem.
-Mam coś dla ciebie – powiedziałem nie tracąc czasu, a ona
zmarszczyła brwi.
- Nie musisz mi nic dawać, przecież niedługo wyjeżdżacie i
na pewno te pieniądze przydadzą ci się bardziej na..- zaczęła dawać mi wykład,
więc zatkałem jej usta dłonią. Odsunąłem się dopiero, kiedy przestała.
-Robię to bardziej dla siebie niż dla ciebie. – powiedziałem
poważnie wyjmując pudełko i podając jej, a ona zrobiła oczy wielkości spodków.
Wcisnąłem jej prezent w rękę mrucząc pod nosem „Wesołych Świąt” i wpatrując w podłogę, a ona założyłam
bransoletkę.
-Dziękuję.- szepnęła, i pocałowała mnie w policzek. Chociaż był to najzwyklejszy
buziak, poczułem się inaczej. Coś we mnie ucieszyło się niezmiernie i znowu.
Znowu pękła kolejna
bariera, która oddzielała mnie od niej. Moja chłodna osobowość, która przy niej
zaczęła pragnąc być lepszą.
Zeszliśmy na dół, by spędzić ten czas z resztą. .
Czas płynął nam niewiarygodnie szybko. Każdy zapomniał, że
to nasze ostatnie dni w tym miejscu. Zapomnieliśmy, że znowu będziemy musieli
zaczynać wszystko od nowa. Zapomnieliśmy, że nowe wyzwania mogą nad rozrzucić w
różne kierunki. Zapomnieliśmy o rozłące. Liczył się tylko ten moment. Tylko tu
i teraz.
Zjedliśmy wspólną kolację ubarwioną żartami Louisa,
bawiliśmy się w bitwę na śnieżki, a na koniec puściliśmy fajerwerki, by
zapamiętać te święta na zawsze.
***
- Świetnie się dzisiaj bawiłam.- zagadnęła Patty, gdy
odwiozłem ją pod dom. Wyłączyłem silnik i czekałem na jakikolwiek ruch z jej
strony. Ona zachowywała się podobnie, patrząc w gwieździste niebo przed nami.
- Wyjedź z nami.- powiedziałem patrząc prosto przed siebie,
a Patty ze świstem wciągnęła powietrze i przygryzła wargi.
-Przecież wiesz, że to nie takie proste- szepnęła niemal
błagalnie, a ja zacisnąłem dłonie na kierownicy.
- To jest banalnie proste, Patty. Przemyśl to. – dokończyłem
i odwróciłem głowę, co miało oznaczać koniec naszej rozmowy.
- Jeszcze raz dziękuję za bransoletkę. Jest śliczna. – usłyszałem
jeszcze raz ten cienki, aksamitny głosik, a moment później trzaśnięcie
drzwiczek. Obserwowałem ją, aż weszła do wnętrza swojego domu, a dopiero potem
odpaliłem samochód i odjechałem.
Przez kolejne minuty moje serce biło nienaturalnie szybko.
Po dziesięciu minutach jazdy zdenerwowany zjechałem na pobocze i zapaliłem
papierosa. Musiałem się wyluzować,
Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego się waha, dlaczego nie
chce z nami odjechać. To przecież dziecinnie proste, wystarczy podjąć decyzję.
Ucieczka z
kryminalistami to raczej ryzyko, a nie decyzja- zganiłem się w myślach.
To nie jej wina, że
nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej.
***
25 grudnia
- Zayn! – usłyszałem wrzask Stylesa z parteru, a chwile
potem zobaczyłem go w swoich drzwiach.
Było koło dziesiątej rano, słońce pięknie rozświetlało
błękitne niebo, a jego promyki powolnie wpadały przez okno do mojego pokoju.
Margaret poszła z Jessem na zakupy odzieżowe, bo on jako jedyny był w stanie to
wytrzymać. No, i przegrał w papier, kamień, nożyce.
- Co jest, czemu tak krzyczysz o tej porze? –ziewnąłem
przeciągle siedząc ponuro na łóżku. Odkąd wczoraj wróciłem do domu do każdego
odnoszę się w taki marudny sposób, ale co poradzić. Cały czas myślę o Niej.
- Jadą tu! Psy tu jadą! Namierzyli nas! – był przestraszony,
a jednocześnie opanowany - przygotuj się. Masz dziesięć minut.
- Wyjeżdżamy dzień
wcześniej? –zapytałem zrezygnowany , a on popatrzył na mnie jak na durnia.
-Zayn, nie zdążymy już uciec. Będziemy walczyć i szukać
drogi ucieczki, by przeżyć.- odpowiedział z całkowicie poważną miną, a ja
kiwnąłem głową i zacząłem wyjmować pistolet z szufladki przy łóżku.
***
Witajcie...
Wiem, że Was wszystkich zawiodłam.
Pewnie sądziliście, że porzuciłam Was bez słowa czy coś..
Tak naprawdę cierpiałam na straszny brak weny. Nie wiedziałam, jak rozwiązać w najlepszy sposób tą historię,by jej nie schrzanić,a przecież zbliżamy się do końca:(
Został nam jeden rozdział i epilog.
Nie raz chciałam to porzucić i tu nie wracać, ale...to dzięki Wam tu jestem ponownie.
Uwierzcie mi, że kiedy poczytałam komentarze pod 25 rozdziałem...nie potrafiłam Was zostawić bez dokończenia tego opowiadania.
Jesteście moją motywację do pracy, moim zapałem, po prostu cudowne!!!
To był ciężki czas, te parę miesięcy mojej nieobecności, wiele się u mnie zmieniło.
Nie potrafiłam tu wrócić, nie potrafiłam też tego zostawić...
Przepraszam, mam nadzieję, że mi wybaczycie :(
Bardziej niż kiedykolwiek proszę o komentarze, bo chce wiedzieć, ze nadal mam dla kogo pisać.
Kocham Was bardzo mocno i przepraszam .
Następny rozdział : 13 WRZEŚNIA
Następny rozdział : 13 WRZEŚNIA
Kochana, rozumiem Cię doskonale, gdyż ostatnio też miałam brak weny. Niemniej jednak cieszę się, iż udało Ci się coś dla nas wyskrobać. Naprawdę opłacało się czekać.
OdpowiedzUsuńJednak załamałaś mnie wiadomością, że to już prawie koniec. Ale mam nadzieje, że Patty w końcu będzie z Zayn'em. Błagam, nooo.
Czekam na następny, który mam nadzieje pojawi się szybciej niż ten :D
Haha kochana jesteś <3
UsuńCiesze się, ze zawsze mogę liczyć na Twoją obecność:)
Noo szybciej, bo już w tym tygodniu, a na dodatek będzie dwa razy dłuższy, bo już mam napisany :P
Został mi epilog... i szczerze mówiąc, myślę nad kolejnym blogiem :D
Hmm a to jak dokładnie potoczą się ich losy... zobaczymy ;)
Pozdrawiam i dziękuje za komentowanie :**
Cudowny kocham cie i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńMój miśku dziękuję <3
UsuńWYBACZAM :-):-) życze weny , gorąco pozdrawiam i do następnego :-)
OdpowiedzUsuń